Aniołowie

czwartek, 27 grudnia 2012

Jak mineły święta

W piatek wrócił do domu długo wyczekiwany tata więc o pójsciu do przedszkola mozna było zapomnieć. Dzieci musiały się nim nacieszyć. Miłosz zwłaszcza autem, juz wczesnym rankiem musiał zaliczyć przejażdzkę. A ze tata w prezencie przywiózł kilka małych autek mały był w siódmym niebie. Wigilia upłynęła prawie spokojnie, prócz tego że pędzilismy do lekarza z ogromnym jego kaszlem, w nocy aż wymiotował tak go męczył. Niestety zapalenie górnych dróg oddechowych i tradycyjnie antybiotyk. Dość szybko pomógł i na dzień dzisiejszy jest juz o wiele lepiej. Niestety i tak musimy znależć kogoś kto podejmie się leczenia jego grzybicy.
Przed wigilią zaczęłam smażyć kapelusze pieczarek w panierce ot i tak z głupotki dałam mu posmakować, nie do wiary ale zjadł kilka sztuk, chyba pomylił je z kotlecikami, to była pierwsza nowa skonsumowana rzecz od roku conajmniej roku. Na stole wigilijnym rowniez znalazły się rybki w panierce bezglutenowej więc Miłoszek na głód nie cierpiał.
Oczywiście najbardziej ciekawym punktem swiątecznym były prezenty. Miłosz był i jest bardzo zadowolony z prezentu. 


Nam świeta minęły tak sobie..Mega stres nieco zepsuł nam radości świąteczne. U lekarza dowiedzielismy się ze nie posiadamy ubezpieczenia zdrowotnego. Wiec zachodziłam w głowę całe świeta co się mogło stać. No i strach się gdzieś ruszać bez ubezpieczenia. Dziś dodzwoniłam się do NFZ i okazało się ze testują owy system EWUŚ i ze 4 miliony ubezpieczonych nadal w systemie nie figurują!! A ze ośrodek tego nie doczytał, skutecznie uprzykrzył nam święta. Na szczęscie dziś sie wszystko wyjaśniło. I mam nadzieje ze sylwester i Nowy rok bedzie przyjemniejszy.
Dziś zaliczyliśmy z małym Real. Zawsze nienawidzil sklepów dziś o dziwo sam chciał prowadzić koszyk i jako tak zakupy zrobiliśmy, choć jednak stanowczo wolę zakupy robić sama.
Dzieciaczki u nas mają wolne do 1szego więc zaliczamy przerwę świąteczną. 
Z nowości mały nauczył się muczeć, więc krówka zaliczona. Teraz próbujemy z kurką, jednak słowo koko nadal jest za trudne..

czwartek, 20 grudnia 2012

Wigilia i Jasełka

Dziś był ważny dzień, dwa dni temu dostaliśmy zaproszenie do przedszkola Miłosza na Jasełka. Wczoraj się dowiedziałam ze ma być aniołkiem:)
Rano miałam urwanie głowy poniewaz dostałam telefon ze szkoły zeby odebrac Kubę bo zle się czuje, więc w biegu z maluchami poleciałam po drodze do przedszkola. Oczywiście Miłosz jak sie zorientował ze jednak dziś idzie do przedszkola szorował czyściutkimi spodniami po brudnej ulicy. Modliłam sie tylko w duchu zeby sie okazało ze w przedszkolu czekają na niego czyste spodnie. Uff były bo chyba spaliłabym się ze wstydu. 
Zostawiałam małego na próbach a sama poleciałam do domu pedem robić obiad. 
Po 11 wróciliśmy z Mateuszem na przedstawienie. Postanowiłam sprytnie się ukryć coby mnie nie zobaczył bo wiedziała ze jak zobaczy nas to zwieje nauczycielce i tyle bedzie z roli aniołka. Z początku nie widząc mnie denerwował się gdy zobaczył taki tłum, w końcu zauwazył ze jednak tu jesteśmy i jak przewidziałam po 5 minutach siedział juz obok mnie. A tak to się zaczęło...

                   


Tak sobie z boczku dyskretnie obserwował i tak o niebo lepiej sie zachowywał niz podczas pasowania


Mój Aniołeczek:))))))))))))))


PO przedstawieniu odbyła sie wspólna wigilia podczas której Miłoszek opakował dwa duze banany:)


Tak najlepiej występować...gwiazda sama


Na koniec postanowił zebrać grupkę dzieci, wziąć je za rączki i pobiegać z nimi wkoło sali. I z tego jestem strasznie dumna , sam zainicjował zabawe:)))))))))))))


I tym miłym akcentem chciałam się pożegnać bo do świat już tu nie zajrzę.
życzę wam wesołych świąt, bogatego szczególnie w zdrowie Mikołaja, samych sukcesów
oraz szczęsliwego nowego roku, żeby w tym nastepnym roku każdy z was miał jak najmniej trosk.

Trzymajcie się cieplutko







wtorek, 18 grudnia 2012

Prezent na święta..

Po tylu komentarzach, mailach nie sposób nie napisać i nie podzielić sie najnowszą nowiną. Pod choinkę dostaliśmy nowe zmartwienie diagnozę logopedyczną. Do stada chorób Miłosza mam dopisać ALALIE SENSORYCZNA. Ładnie brzmi prawda? Niestety tylko ładnie sie czyta, choroba zle rokuje. Do tej pory myslałam ze autyzm wyklucza alalię i na odwrót, zapytałam równiez o zdanie na forum, ktos mi to pieknie opisał ze niemozliwe...Jednak zdanie logopedy jest miażdżace.
"jeśli uszkodzenie korowych struktur nastąpiło jeszcze przed początkiem mowy dziecka, mamy do czynienia nie z afazją, lecz z alalią. Odróżnienie alalii od afazji może być trudne i wymaga przeprowadzenia dokładnej anamnezy i badania neurologicznego, a czasem dłuższej obserwacji logopedycznej dziecka. 
Alalia, zwana też niemotą, słuchoniemotą (audimutitas) tym się różni od afazji, że następuje jeszcze przed rozwojem mowy. Charakteryzuje ją zwykle dostateczny rozwój umysłowy, dobra ruchomość narządów mowy oraz prawidłowy słuch fizjologiczny. Ale dziecko nie mówi w ogóle, posługuje się gestami, krzykami i onomatopejami lub kilkoma wyrazami z własnego słownika, zrozumiałymi tylko dla najbliższego otoczenia. 
Dziecko nie jest w stanie także powtarzać. Taka niemota może trwać do 7 (alalia prosta), a nawet 14 roku życia (alalia złożona). Starsze dziecko przyswaja sobie coraz więcej wyrazów i wymowa może stawać się coraz bardziej poprawna. Alalia, tak jak inne wady i zaburzenia mowy częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek.
Dzieci alaliczne są niekiedy trudne w obcowaniu, bywają zahamowane ruchowo lub nadpobudliwe. Bywają wśród nich dzieci złośliwe i agresywne w stosunku do młodszych i słabszych, inne unikają kontaktów z otoczeniem. Zdarza się, że rodzice są niesprawiedliwi wobec swoich dzieci i nie zdają sobie sprawy z ich trudności. Trudno im wyobrazić sobie, że dziecko nie może wymówić prostego słowa. Niejednokrotnie uważają, że dziecko jest uparte i stosują wobec niego kary. To powoduje u dziecka, normalne w takiej sytuacji, odruchy obronne w postaci płaczu, agresji lub działań złośliwych.
W takiej sytuacji, kiedy rodzice nie mogą porozumieć się ze swoimi dziećmi, kiedy ich dzieci nie reagują na kierowane do nich pytania i wypowiedzi, rodzice nie powinni stosować kar. W tych wypadkach trzeba dziecko spokojnie poobserwować. Braki w rozumieniu mowy często kompensowane są u tych dzieci dobra spostrzegawczością wzrokową i dobrą pamięcią miejsca. Dziecko utrzymuje kontakt z otoczeniem za pomocą gestów i mimiki. Zdarza się, że automatycznie powtórzy zasłyszany wyraz, nie rozumiejąc jego znaczenia. Po zebraniu takich spostrzeżeń, należy udać się logopedy, który będzie wiedział, jak dziecku pomóc."

I nie moge powiedzieć ze ten opis nie pasuje do Miłosza tylko gdzie w tym wszystkim jest autyzm?Mam wodę z mózgu

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Prawdziwych przyjaciół...

...poznajemy w biedzie, prawda czy fałsz? PRAWDA. Odkad dowiedzielismy się i ogłosilismy publicznie ze Miłosz ma autyzm stopniowo towarzystwo znajomych i "przyjaciół" wokól nas wykruszało się. Z poczatku nie miałam im tego za złe myslałam ze nie chcą przeszkadzać , że nie wiedzą co powiedzieć, niestety im głebiej w las...Czuje żal, zaczełam pisać bloga z nadzieją ze nas odnajdą, ze wesprą dobrym słowem, ale chyba to tylko pogorszyło sprawę, mam wrazenie ze boja się odezwać bo nie daj boże poprosimy o pomoc. Dziś chciałam podziekować tym którzy mimo moich humorów depresji tkwią przy mnie i zawsze zajdą słowo pocieszenie. Tych osób jest garstka, czasem zastanawiam się co by było gdyby mezowi cos sie stało, gdy stracił pracę, nie mógl finansować leczenie Miłosza. Myslałam ze jak otworzę subkonto małemu to okaze ktoś serce, pomoze, przekaze przyjaciołom informację ze jest takie dziecko które potrzebuje pomocy. Ale my nie mozemy liczyć na pomoc, moze za słabo sie staram, moze nie umiem walczyć. Czasem się zastanawiam czy gdybym skasowała bloga ktokolwiek (prócz mojej ukochanej przyjaciólki) by to zauwazył. No i wylało sie ze mnie, wybaczcie. święta w tym roku nie cieszą mnie w ogóle. Mimo wszystko chciałam wam życzyć wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku, zdrowia dla waszych zdrowych dzieci i zebyscie nigdy nie musieli stawiać czoła całemu swiatu w walce o wasze dzieci.
Na jakis czas muszę sie pozegnać, przemyslec czy blog w ogóle ma sens prowadzenia. 
Trzymajcie się ciepło.
Madziu, Ewa dla was szczególne Bóg zapłać, ze jeszcze wytrzymujecie ze mną:*

PS. dla tych co niezrozumieli
nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe

Zakładając bloga liczyłam na wsparcie zarówno psychiczne jak i finansowe, poniewaz niestety nie mamy zabezpieczenia finansowego jak zresztą większość rodzin z chorymi dziecmi. Chciałabym nie móc sie zamartwiać że mój mąz nie da rady więcej pracować po 16 godz na dobę, że mimo ze ma nadcisnienie i ze zmeczenia leje mu się krew z nosa, da radę utrzymać i leczyć małego. Bo niestety nie tylko na autyzm choruje. Chciałabym móc mysleć ze gdy nie daj boze stanie się coś najgorszego to będe w stanie dalej zapewnić terapię Miłoszowi. Niestety gdyby nie daj boże mezowi coś sie stało, lezymy, wracamy na stare śmieci gdzie na terapię nie mamy szans ani na leczenie. Chciałbym móc uwierzyć ze kogos prócz nas obchodzi los Miłosza, ale przeicez muszę myslec trzezw jesli my nie zadbamy o jego przyszłosc nikt inny tego za nas nie zrobi . Sa tysiące innych chorych dzieci, szanse na to zeby zobaczył ktos nas są znikome. nie powinnam tego pisać jednak jest mi lżej ze juz tego nie duszę. Tato Julki masz całkowitą rację, nie trzeba szukać falszywego zainteresowania i pseudo przyjaciół, bo jak wyzej napisałam Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Depresja moze tak? Alekto by jej nie miał na moim miejscu. Moze za lat kilka gdy uporam się z najgorszym bedzie lepiej

sobota, 15 grudnia 2012

Miau

Jak nauczyć niemówiące dziecko odgłosów zwierząt? Mimo tej malutkiej przeszkody postanowiłam spróbować. I tak od rana wczoraj miauczałam i szczekałam małemu pokazujac na obrazkach kotka i pieska. No i tarammmm zaskoczył, cóz trudnegó zamiałczeć dzieku które jakby nie było nauczyło się mówić ałł. Wiec prosząc Miłosza żeby powiedział jak robi kotek miekko i wdziecznie woła ałłłłł akcentując na liter ł, skądinąnd wiadomo że chce zamiałczeć. Na pieska twarto mówi ał,prawie słyszy się początkową litere H. Jesli w ciągu kilka godzin potrafi nauczyć sie rzeczy tak trudnej kto wie co bedzie za kilka miesięcy:)) 
Dzis kiblujemy w domu, niby mniejszy mróz ale wiatr taki ze strach wychodzić z domu. Po południu bedziemy mieć gość, sąsiadów. Bardzo mili ludzie nam się naprzeciwko trafili, co wyjdę na klatkę sprzątać to dostaje ochrzan że ja mam co do roboty w domu, więc sasiad klatkę sprząta. 
Odpukać choróbska chyba od nas odchodzą. Co prawda nie wytrzymałam i poszłam wczoraj z Matem do lekarza na osłuchanie, zainspirowała mnie blogowa Justynka, nie moge przesłychać jak kaszle. No ale jak zwykle zero zmian osłuchowych, więc chyba naprawdę odezwała się nam astma dziecięca buuuu. Młody na seretide, budherinie, singularze, mam nadzieje ze w końcu powoli wyjdziemy na prostą.
Miłosz pokasłuje ale mam wrazenie ze to te suche powietrze w bloku. Trzymamy dietę i mamy nadzieję w dobrym zdrowiu dotrwać do świąt. 
Czego i wam wszystkim również życzę.

wtorek, 11 grudnia 2012

Choinka

No cóz zaszlismy do przedszkola tam we wejsciu choinka, weszlismy dalej druga choinka. Więc po powrocie do domu też swoją ubraliśmy. Mati dzielnie ubierał samodzielnie. Tak to sie zaczęło

A tak skończyło


Nic tylko czekac na Mikołaja. Miłosz choinkę również olał. Bombeczki nadają się tylko do rzucania i gryzienia. Magia świąt jeszcze w tym roku nie dla niego, pewnie tylko prezent będzie ukoronowaniem tych nadchodzących dni.
Do domu dostalismy zadanie domowe, oduczać picia Kubusia..Jedyna mokra rzecz którą toleruje nasz wybiórczy synek. Kiedys pił herbatkę na dzien dzisiejszy nie tknie nic prócz Kubusiów Play. Sama wiem o tym ze nalezałoby tę rzecz odstawić tylko jakoś nikt nie potrafi zrozumieć ze to nie tak hop siup. Pewnie jakby 2 dni nic nie pił to w koncu cos innego by wypił, a może i nie...Nie mam serca tak go męczyć, ale ze względu na grzybki muszę spróbować. Dzis odbyła się próba siły, oczywiście wygrał.. Miłosz. Zrobiłam mu herbatkę w butelce po Playu posmakował, i odstawił. Pogardził tez owocową herbatką w zwykłym kubeczku. Ostentacyjnie podsunął mi do wypicia. Cwaniaczek.
W końcu poddałam się i dałam mu soczek, echh opakował cały na postoju. Jutro znów spróbujemy z herbatką słodzoną oczywiscie ksylitolkiem.

Ps. Dziekuje za przywrócenie "Innego Swiata"



poniedziałek, 10 grudnia 2012

Grzybki

Dziś rano z przerażeniem zauważyłam że Miłosz ma nawrót grzybicy paznokci..będe ryczeć. Mam juz kompletnie dość, od ponad miesiąca bezskutecznie 3 lekarzy próbuje wyleczyć Mateusza, 3 antybiotyki nie dały rady, sterydy, wziewy, jak kaszlał tak kaszle a ja schizuję że ma jakieś bezosłuchowe zapalenie płuc..ale czy dziecko z zapaleniem płuc biega jak oszalałae po domu, czy 3 lekarzy moze nie słyszeć nic na oskrzelach czy płucach a jednoczesnie moze cos tam mieć? Zwariuję. Tyle leków i zadnej poprawy, dziś zdesperowana bede gotować syrop z buraka moze to pomoze, biedny on taki bledziutki, apetyt tylko nn chipsy ma echh.
Miłosz po klacidzie szybko wrocił do formy, jednakze nie zdazył go wypic do konca gdy znów pojawił sie kaszel i katar, dzień swistaka normalnie!!! Do tego te grzyby:(( nie wiem gdzie iść z nim, nie chce znów flukonozalu bo wysiadzie mu wątroba.. Nie mam pomysłu jak sie pozbyć tego dziadostwa, nie wiem do jakiego lekarza z tym iść. Za jaką karę te dzieciaki mi tak chorują????
Mnie zreszta tez nie przechodzi

Od jutra Miłoszek startuje z terapią ruchową oraz SI:)) W koncu się doczekaliśmy, we wtorki bedziemy przychodzić pół godzinki wczesniej, o ile odpukac znów się nie rozłozy. 
W jego repertuarze słów pojawiło się jojo:P

Od wczoraj bezskutecznie szukałam forum "Inny świat", jedyne w miarę normalne forum. Okazało się ze przez kłotnie (tak mysle) bo ostatnio było tam gorąco, forum zostało skasowane. Ludziska nie róbcie mi tego i innym dzieciom z autyzmem. Tak mało normalnych for dla ludzi autystycznych i kasowac jedyne normalne?? Zlitujcie sie i załozcie nowe, najlepiej zamkniete zeby uniknąć następnych trolli internetowych.. Jak pozowlicie istniec tylko temu konkurencyjnemu, wtajemniczeni doskonale wiedza o co mi chodzi, to nie bedzie fajnie

sobota, 8 grudnia 2012

Ał, Ała

Nowe półsłowka Miłosza:)) niby nic a tak cieszy, powolutku coś tam się rusza z tą naszą mową , bardzo powolu ale lepszy rydz niż nic. Tym bardziej że wypowiada to słowo na prośbę oraz w sytuacjach adekwatnych do sytuacji. 

Dzis na jednym z for internetowych przeczytałam że dzieci autystyczne traktowane są przez społeczeństwo jako najgorszy gatunek z ludzkich istnień, ze nie mają szans na nic, ze cieszenie sie z takich drobiazgów jak choćby to słowo ała to głupota.. Nie powiem, zszokowała mnie swoja postawą tym bardziej za sama ponoc ma syna autystę. 
Największą radościa i miłoscia mojego zycia są dzieci, wszystkie traktuje po równi, czy zdrowe czy   
chore.  Gdy dotarło do mnie ze Miłosz ma autyzm tak nieodwołalnie i na całe zycie, byłam załamana, i chyba nadal jestem..Chyba nigdy tak do końca sie z tym nie pogodze. Gdy mysle o jego przyszłości jest mi cięzko bo nie wiem jaka ona będzie, ale wiem że zrobie wszystko żeby kiedyś w zyciu dał sobie sam radę. Narazie jest jeszcze mały, nadrabia to co jego rówiesnicy potrafią już dawno, cieszymy się że robi papa, że nauczył się klaskać, mimo ze to umieją już roczne dzieci. Cieszymy się z każdego drobnego postępu, z każdej pochwały terapeutek. I nikt i nic nam tej radości nie odbierze poniewaz kocham swojego synka nieodwołanie, bez granic. I szczerze mam w nosie co kto sobie mysli o nas, o małym i jego chorobie. Ja osobiscie zawsze byłam bardzo tolerancyjna, nie rozumiałam i nie rozumiem rasizmu, gdy widzę bardzo chore dzieci czy  niepełnosprwnych dorosłych ludzi to zwyczajnie płaczę, współczuje im. Ot taki ze mnie gatunek. Dla swoich dzieci zrobiłabym wszystko i kompletnie nie rozumiem matek które nie widzą szans dla swoich nawet nie wiem jak bardzo chorych dzieci. 
Swojego czasu przeczytałam "Pamietnik Laury" poruszył mnie do głebi. Jej walka o Laurkę..nie wiem czy umiałabym życ w takim strachu o kazdy dzień życia swojego dziecka. Zawsze w chwilach zwatpienia podtrzymuje mnie mysl ze Miłoszowi mimo chorób nic nic nie zagraża że będzie życ, moze troche inaczej niż wszyscy wkoło ale jednak nie ma obawy o jego życie.
Przeciez to ze ma autyzm nie oznacza ze jest gorszy tylko inny..

No to czas się zrealaksować na <sposobie na teściową> a moze ma ktos sposób na wredną sąsiadkę? Bo znów się pluje ze za głosno, straszy spóldzielnią. Echhh 

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajki z katarem w tle

Mikołajki rozpoczęłam dość wcześnie budząc sie i nasłuchując jak bardzo kaszle Mati...Kaszle od miesiaca 2 lekarzy nic nie znalazło, jeden nie dał nic drugi dał antybiotyk i kiszka jak kaszlał tak kaszle. Postanowiłam jechac prywatnie, znalazłam prywatnego lekarza w miejscowosci oddalonej 23km. Zadzwoniłam dowiedzieć sie ile bedzie mnie kosztować taksówka, oniemiałam...120zl..Rece mi opadły, poryczałam się. Dzis postanowiłam że na wiosnę ide na prawko..Na szczęscie mam wspaniałych sąsiadów, pojechał z nami. Lekarz dusza umówił nas na godzinę zeby Miłosz nie musiał czekać w kolejce..No i cóz mamy znów nawrót astmy dziecięcej..moze ktoś chce chomiki..? Muszę się ich pozbyć w ramach szukania alergenu echh..Zeby było smieszniej Kuba też ma nawrót astmy, kolorowy zawrót głowy, chodzę ciagle nasłuchuję który kaszle i czy znów się szykowac do lekarza:((( Mam nadzieje ze w koncu te leki pomogą bo meczy sie biedulek. Kuba dziś zaczął kichać wiec zaraził sie od nas, nic tylko usiąść sie i płakać.
Więc Mikołajkowo dalej sobie chorujemy ..
Choc na szczęscie Mikołaj do nas dotarł. Rano Mat był rozczarowany ze znów go nie upilnował i go nie zobaczył no ale grunt ze cos zostawił. Miłosz kompletnie nie zdaje sobie sprawy z magii świąt więc olał paczkę od Mikołaja, skoro nie przyniósł autka to nic nie warte jest jego uwagi. Mnie Mikołaj przyniósł pakę chipsów i czekoladowego Mikołaja:D  Mam kochanego syna:)))

środa, 5 grudnia 2012

Kot TOM

Zawsze się zastanawiałam co Miłoszek powiedziałby na kotka w domu, dzis juz wiem że lepiej żebysmy go w domu nie mieli. Ha ha żarcik. No ale może powiem o co dokładnie chodzi. Dzis chciałam wam przedstawić nowego kumpla Miłosza umilajacego mu chorobę. Nazywa się KOT TOM i gada:))

Prawda ze uroczy? Kot to aplikacja na telefon, bardzo sprytna i ciekawa. A mianowicie powtarza jak papuga wszystko co usłyszy oczywiscie swoim prześmiewczym głosikiem od którego mozna boki zrywać, no i mały sczaił ażeby kot zagadał to trzeba jednak cos do niego mówic. Wiec nachyla sie nad nim i mruczy cos po swojemu, kot dzielnie powtarza. Wiec jakoby zmusza Miłosza do reakcji i wydawania dzwieków, rewelacja. 
Ponadto biedny czesto obrywa strzała poniewaz waląc go w głowę zatacza się i upada z głosnym łoskotem oraz gwiazdkami nad głowa czym wywołuje chichoty małego. Poczatkowo walił go moim kciukiem potem kierował moją ręke i chciał zeby mu pomagać jego paluszkami, teraz juz sam opanował te sztukę oraz mój telefon.
I kto by pomyslał ze telefon tez moze sie przydać w rehabilitacji:))

Jutro Mikołajki odebrałam smsowe zaproszenie do przedszkola Miłoszka, no ale niestety boje sie nawrotu choroby, nie moge go puscić, zreszta jestem świecie przekonana że woli ten dzień spedzić w domu...

wtorek, 4 grudnia 2012

Knill

"Oparta jest na Programach aktywności - Świadomość Ciała, Kontakt i Komunikacja opracowanych przez Mariannę Knill i Christophera Knilla. 

Programy aktywności to trening zaznajamiający dziecko z własnym schematem ciała, rozwijający kontakt społeczny, ruch, świadomość ciała oraz jego możliwości sprawcze (umiejętność kontroli ruchów), różne formy zabawy z partnerem. Programy mogą być stosowane przez każdą osobę, która ma regularny kontakt z dzieckiem. Można je wykonywać codziennie i jeśli to możliwe o tej samej porze dnia.
Wszystkim ruchom dziecka towarzyszy opracowany przez muzykoterapeutów specjalny akompaniament muzyczny (bardzo prosta linia melodyczna i łatwy do odtworzenia rytm), który jest wspomagany głosem osoby prowadzącej (lektor podający kolejne polecenia), śpiewem, rytmicznym mówieniem dostosowanym do wykonywanych czynności. Wszystko to podwyższa uwagę dziecka i koncentruje na wybranych aktywnościach. Dziecko wsłuchujące się w ton sygnaturki, powtarzany na początku i na końcu każdego programu, jest uprzedzane o tym, że jakaś czynność zakończyła się i może oczekiwać, co nastąpi za chwilę, może więc rozpoznawać znane sytuacje, a po jakimś czasie nauczy się łączyć je z określoną aktywnością. Dzięki Programom Aktywności dzieci lepiej rozumieją relacje pomiędzy sobą i swoim ciałem, a to może uczynić je zdolnymi do odkrycia znaczących powiązań z otoczeniem i wejścia w relacje z innymi ludźmi, oraz do manipulowania przedmiotami w sposób celowy, poznawczy, a nie schematyczny i stereotypowy. "

Takową metodę terapii Miłosz ma w przedszkolu, od niedawna wiem od pań w przedszkolu mały zaczął z nimi współpracować w tym temacie, siedzi z dziecmi w kółeczku i próbuje wykonywac zadania. Zauwazyłam dziś że chodzi po domu i wykonuje ruchy tej własnie terapii. Postanowiłam  wykorzystac fakt i poćwiczyc z nim w domu skoro nie chodzi do przedszkola. A ze mam ten program na płycie załaczyłam i czekałam co na to Miłosz. Poczatkowo był zaciekawiony słyszac znajome odgłosy, po chwili w oczach staneły łzy, oczy jak ze shreka, wyciagnął rączkę z proszącym gestem "Mamo wyłacz przeciez to nie przedszkole, proszę". No i cóz tu poradzić, okazało się ze przedszkole przedszkolem, chodzi bo musi, jednakże w domu chce zostać zwykłym bawiącym się dzieckiem....

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Sobie chorujemy

No wiec mamy tydzień wolnego od przedszkola, postanowiłam go porzadnie wykurowac i dopiero posłać zdrowego do przedszkola. Darujemy sobie ten tydzień choć szkoda wielka bo Mikołajki. No ale cóz jestesmy po wizycie, poszłam specjalnie póznym popołudniem żeby ograniczyc kolejkę oczekujacych, z rana do zawsze full ludzi czeka, no i instynkt mnie nie zawiódł, przed nami była tylko 1 osoba, mały pobiegał po korytarzu, troche postał na oknie i juz wchodzilismy. Pierwszy raz szlismy do tego lekarza i nie powiem, jestem bardzo zadowolona z tej wizyty, chyba mamy nowego dobrego lekarza. Zagadał Miłoszka na tyle ze nawet specjalnie nie protestował przy badaniu, no i niestety jak zwykle słychac juz było małe zmiany na oskrzelach, normalka, wiec dostał antybiotyk, na mój protest na chęć wypisania RULIDU, po którym mały zyga jak kot, wypisał inny o wiele lepiej przez małego tolerowany, w większej dawce, zeby ograniczyć mililitry podawanego syropu. Lekarz marzenie, oby tak dalej. 
A ze ja też chichrająca tak na fest tez dostałam antybiotyk, do kolekcji Mat kaszlący od 3 tyg tez wyladował na antybiotyku, więc ponownie mamy szpital w domu. No ale jest nadzieja ze do konca tygodnia wszyscy w koncu bedziemy zdrowi..marzenia:)
Po wizycie mały zaciągnął nas uwaga do POLO. Szok bo zawsze nienawidził markety i wyjsc nie chciał, latac po polo mu sie zachciało, byle do domu nie wracać, wiec nawet malutkie zakupy zrobilismy, oczywiscie bez zakupu autka się nie obyło. Teraz biega po domu jak oszalały zadowolony z wieczornego spaceru:)))

sobota, 1 grudnia 2012

Przyszła kryska

ma Matyska..niestety 3 tygodnie w zdrowiu to i tak sukces. Przyszła kolej znów na Miłosza, od rana kaszle i ogólnie słychać zawalone górne drogi oddechowe:( Zaczełam podawać polecony bioaron i herbapect ale czy to pomoze .? No cóż okaze się. Szkoda tylko ze znów pewnie zawalimy zajęcia. A tak ładnie się zaaklimatyzował, zaczął nawet obiady tam jeść z czym jest problem nawet w domu, nie wiem czy ziemniaki kojarzą mu sie z przedszkolem? Bo w domu nie chce ich jeść. W zadnej postaci czy to z sosem czy to z zupą.
Szkoda dziś pogody bo słoneczko swieci pewnikiem na zapowiadany mróz. Mały nudzi sie jak mops. Utknelismy znów w domu. 
Ostatnio zaczełam się zastanawiać nad prezentem pod choinkę dla Miłosza ale nie mam pojecia z czego by sie tak naprawdę ucieszył, marzy mi sie mała trampolinka ale musi być z siatką no i rzecz oczywista to spory wydatek. Bo tak ucieszyłby sie chyba tylko z autka ale ma ich tyle ze chyba naprawdę wystarczy. No i nie ma co pogłebiać fiksacji. Bardzo lubi zabawki z dzwiękiem. 
Ciekawi mnie jak zareaguje na choinkę. W zeszłym roku poobgryzał wszystkie bombki. Nauczona nie kupuje szklanych bo dopiero byłby ambaras. 
Nadal trzymamy sie diety bo jak sie okazało Miłosz boi się próbować rzeczy nawet te które zna z obawy ze są bezglutenowe. jednakże smazone nadal króluje co bardzo mi się nie podoba. Efektów diety brak, wiem wiem ponoć trzeba czekać kilka miesięcy, jednak przeczytałam zalecenia dr Cubały, nalezy sprawdzić czy dziecko jest chore na celiaklie bo jesli nie jest to nie jest konieczne całkowite usuwanie z diety glutenu. Zamierzam więc zrobić testy IGE w kierunku celiaklii jesli nic nie wyjdzie to nadal dieta będzie ale nie tak restrykcyjna. Celiaklia moze objawiac się podobnie jak autyzm więc badania są konieczne. Mam nadzieje ze wydostanę od kogoś skierowanie na NFZ bo do tej pory za wszystko płacimy z własnej kieszeni:( Kieszen nasza ostatnio ma coraz wiekszą dziurę. Zapisałam Miłoszka do fundacji słoneczko ponieważ ta fudacja pozwala na zbieranie funduszy z 1 procenta podatku. Niestety wpłat indywidualnych nie mamy zadnych więc nadzieja w podatku. Moze ktoś zechce oddać na rzecz małego. Opłaty związane z mieszkaniem pozerają wszystkie nasze pieniądze, żal mi że nie stac nas w tej sytuacji na zadne dodatkowe terapie, do tego doszły wydatki na dietę, no jest cięzko co wam bede smęcić. Dopiero gdy dziecko choruje człowiek otwiera szczerzej oczy..
Teraz najwazniejsze żeby mały wyzdrowiał, boje sie ze to ta sama bakteria która zaatakowała Kubę. Boje sie zapalenia oskrzeli. Jakoś tak naraz zaczął kaszleć..