Aniołowie

czwartek, 28 lutego 2013

Czyste szaleństwo

Dzisiejszy dzień był na wariackich papierach. Poniewaz ostatnio dość zaniedbałam swoje zdrowie dzis postanowiłam to ciut naprawić, i odwiedziałam gabnet USG, z powodu guzka który mi wyrósł na plecach. Ponieważ jest bolesny ciut się wystraszyłam, na szczęscie okazało się ze to nic grożnego..Pan dr trzymał mnie w gabinecie równą godzinę. Niestety okazało sie również że mam ostrogi piętowe. Po powrocie do domu w te pędy po dzieci do pkola, wpierw po jednego za chwilke po drugiego, grypsko daje znać o sobie kiepsko sie czułam a tu nawet połozyc sie na chwilke nie mozna. Odebrałam niestety zakatarzonego Miłosza ze szkoły. Jutro czeka nas wędrówka do lekarza, wszystkich nas rozłozyło, pani w rejestracji padnie jak kaze zarejestrować nas wszystkich..
Milosz dzis w pkolu miał zabawy przy piosenkach, zadaniem w nich było wyciaganie rączki na przywitanie, Miłosz poczatkowo nie chciał tego robić, pózniej sie przekonał. Odbyły sie takze zajecia muzyczne z inna grupą. Właczał sie do zabawy w kółko graniaste oraz tańczył w parze:)
Dzis juz troche kombinował przy powrocie do domu. Usiłował zwiać na szczęscie dośc szybko dał sie przekonać zeby jednak szedł w stronę domu. 
Po obiedzie szykowałam się do wyjścia na pierwszą część diagnozy testem per-p. Mielismy niezłe przeboje żeby tam trafić, w tym czasie gdy szukałam wejcia Miłosz zdazył sie utopic w kałuzy. jezu dobrze ze wziełam wszystko na przebranie. Gdy weszlismy od razu go przebrałam ale obawiam się że stan jego zdrowia tylko sie przez to pogorszy..:( Pani psycholog wywarła na mnie bardzo pozytywne wrazenie. Po wywiadzie była próba zabawy z małym. Wykonał bardzo duzo zadan, sama byłam zdziwiona jak bardzo interesował sie wszystkim. Ewidentnie to co ma w domu jest juz nudne, przed nami nowe wyzwania. Totalnie olał próbę zwrócenia uwagi dzwiękiem kołatki, tak jakby był zupełnie głuchy, to u niego normalne zachowanie, zwykle słyszy tylko to co chce słyszeć. Prawidlowo zareagował na banki mydlane, ale nie umiał ich dmuchać, o tym też wiem. Pani psycholog próbowała zostac z nim sam na sam niestety Miłosz mnie bardzo pilnował, jak zobaczył ze wychodzę to też sie wycofał i usiłował zwiać. Za dwa tyg druga częśc testu, mam tez sie zastanowić co bedzie dla niego nagrodą za dobrze wykonane zadanie. Szczerze to Milosz nie jest przekupny i nie mam pojęcia co to by mogło być. Jestem ogromnie ciekawa wyników testu niestety musimy uzbroic sie w cierpliwość. 
Wracajac do domu natknelismy sie na naszego pana sąsiada, którego Miłosz pokochał jak dziadka. Nie omieszkał go zaciągnąć do domu, nie chciał wrócić ze mną tylko z sąsiadem, powinnam być zazdrosna? hehe

wtorek, 26 lutego 2013

Trudne wybory

Gdy padła diagnoza autyzm dzieciecy nasz świat wywrócił sie do góry nogami. W głowie miałam miliony mysli. Co robic w tej sytuacji, jak zyc dalej z ta diagnozą. z tym niespodziewanym "gosciem" "intruzem" niechcianym. Nasz pediatra boski człowiek pokierował nas do Centrum terapii Autyzmu, po telefonie tam okazało się że na wejscie czeka sie pół roku. Jeden jego telefon i za kilka dni jechaliśmy do centrum na pierwszą wizytę. Gdyby nie on pewnie jeszcze dłużej zeszłoby sie nam diagnozowanie Miłosza. W centrum usłyszałam ze mamy na własną ręke zająć sie rehabilitacją małego, bez żadnych wskazówek jak to zrobić i gdzie. Całymi dniami w każdej wolnej chwili szukałam w internecie jak mu pomóc. Pojechaliśmy do najblizszego PPP niestety zostałam tam potraktowana jak intruz, nie poinformowano nas co mamy robić dalej i gdzie szukać pomocy. Więc kopałam głebiej..w końcu znalazłam kontakt do PPP która zajmowała sie dziećmi z autyzmem, połozonym ode mnie o 25km. Bez chwili zastanowienia umówiłam sie na wizytę. Dopiero tam dowiedziałam się gdzie znajdę jakąs pomoc. Doradzono nam przedszkole. W sumie padło stwierdzenie że to najlepsze wyjście z tej sytuacji..W mojej miejscowości zaproponowano mi otworzenie oddziału integracyjnego dla Miłoszka oraz dla jeszcze jednej dziewczynki z zespołem Downa. Wtedy byłam już "obyta" w temacie. Zapytałam jak sobie wyobrażają terapie dla Miłosza, integrację sensoryczną, usłyszałam że maja jakieś tam piłeczki kolczate do rehabilitacji...Pani dyrektor miała naprawdę ogromne checi nam pomóc, i wiem że znalazłby tam serce, to bardzo dużo jednak.. wiedziałam że to za mało..W ręku bowiem trzymałam ulotkę przedszkola specjalnego. Rozwazałam przedszkole integracyjne jednak na tamten czas pól roku temu Miłosz nie interesował sie dziećmi, bał sie tłumów, nie rozumiał żadnych poleceń, nie bawił się niczym innym jak autkami, potrafił bardzo mało. Miał 3 lata a jego rozwój oceniano na póltora..Czy półtoraroczne dziecko może iść do przedszkola integracyjnego? Nie sądze..Autyzm Miłosza oceniono na średniozaawansowany, więc nie mydląc sobie oczu daleko mu do głebokiego nie było. Po rozmowie z pania dyrektor przedszkola specjalnego zdecydowalismy się na te własnie szkołę. 
Miłosz w przedszkolu ma też WWR. Korzysta z pieknie wyposazonej sali do Integracji Sensorycznej, z Sali doświadczania świata, z pomocy logopedycznej, ma elementy terapii behawioralnej, muzykoterapię, zajęcia Weroniki Sheborne, Knilla..Czy takie terapie oferuje przedszkole integracyjne, z tego co wiem nie..Czemu piszę dzis własnie o tym? Ponieważ wczoraj usłyszałam od innej matki dziecka z autyzmem, że zrobiłam największy bład w zyciu posyłając Miłosza do szkoły specjalnej, że powinnam go posłać do masówki zeby mógł być ze zdrowymi dziećmi. Ja rozumiem że kontakt Miłosza ze zdrowymi dziecmi jest bardzo ważny, jednak nie tylko to teraz mu jest potrzebne. Czy kontakt z rówiesnikami zastąpi fakt że nie rozumie bądz nie chce wykonywac żadnych poleceń. Co będzie za dwa lata gdy trzeba będzie posłac go do zerówki, gdy nauczyciel każe malować a Miłosz się na niego wypnie? Miłosz poszedł do PS po to żeby mógł się rozwijać i nadrobić tyły, po to żeby ktoś pomógł mu wyrównać straty, po to żebysmy mogli kiedys pomysleć o szkole integracyjnej. Choć nie wykluczam żę jej nie zmienię. jeśli uznam że tak będzie dla niego lepiej dlaczego nie? Co złego jest w szkole specjalnej, gdzie nikt nie wysmiewałby jego inności? Prawidłowe wzorce ma w domu, ma swoich zdrowych braci z którymi spedza mnóstwo czasu. Czy zrobiłam zle? Okaże sie za lat kilka. Jednak nie mam na dzień dzisiejszy sobie nic do zarzucenia. Zrobiłam wszystko żeby mógł chodzic do tego przedszkola, żeby mógł mieć codzienną terapię. Widzę duża poprawę w zachowaniu, nie wiem czy pomogła szkoła czy Miłosz dorosleje, ale narazie idziemy tę własnie drogą, tą którą uważam za słuszną, mam jeszcze chwilkę na podjęcie decyzji co dalej..I mam nadzieję ze to będa same słuszne decyzje

poniedziałek, 25 lutego 2013

Sukces:)

Uwierzycie? Przed chwila pierwszy raz Miłosz zakomunikował że chce ...kupkę i to w łazience, nie wiedział jak sie za to zabrać, jedno było pewne nie chciał do majtek:)) Po posadzeniu na wc zrobił własnie tam:) Za chwileczke przybiegł po mnie i zaciagnął do łazienki zeby zrobic siusiu:)) Ale wam nudze o tym wc co? Ale dla mnie to wielki osobisty sukces, no moje nie mój tylko Miłoszkowy, bo to przeciez ogromnie zdolne dziecko:)))
Jeszcze miesiąc temu nie wierzyłam ze jestesmy w stanie zrezygnować z pieluch, dziś nie uzywamy ich wcale, nawet w nocy, zaczęłam wierzyc ze jestesmy w stanie przenosić góry..

Dzis odebrałam Miłoszkowe wyniki, robali nie ma, OB podwyzszone, IgE całkowite duzo poza normą, w moczu pojedyńcze krwinki białe czerwone, ubzdurałam sobie że ma pokrzywkowe zapalenie naczyń...dlatego jade dzis z wynikami do doktorka, niech on wysnuje z tego cos sensownego, tym bardziej ze znów dośc mocno kaszle..Szkoda tylko ze nie moge iśc jak człowiek na NFZ tylko znów trzeba jechac prywatnie..

odkąd do odbierania Miłosza z przedszkola uzywam sanek, Miłosz jest nie do poznania. Pieknie i bez kłopotu wraca do domu. W połowie drogi zrywa się ze sanek i pędzi prosto do domu. Nawet po schodach sam wchodzi:) Niestety brak sniegu spowodował rycie plastikiem po chodniku trzeba by do sanek dorobić kółka. Wpadłam na szalony pomysł i kupiłam autko wywrotkę z Wadera udzwig do 150kg, czekam az przywiozą i zamierzam takim środkiem transportu odbierac go z pkola..Mam nadzieję ze da sie przekonać. Jest po prostu o wiele spokojniejszy gdy wie ze nie bedziemy sie denerwowac powrotem. Fakt od kilku dni na pokrzywke bierze hydroksyzynę i nie jestem pewna co na niego tak działa sanki czy lek, mam nadzieję ze jednak sanki

niedziela, 24 lutego 2013

wybiórczość

Dziś będzie o wybiórczości pokarmowej. Miłosz odkąd pamiętam jedzenie dzielił sobie na te które zna lubi i zje zawsze, oraz na te których za nic nawet nie spróbuje. Do 8 miesiąca był karmiony naturalnie, pózniej próbowałam podawac mu swój pokarm przez butelkę jednak ksztusił się i nie chciał pić nic z butelki, może powinnam zacząć od tego że nigdy nie był szczęśliwym posiadaczem smoczka, zawsze od urodzenia zadawalał się swoimi paluszkami. Nie ssał kciuka jak inne dzieci, tylko wskazujacy i środkowy. Dziwna to była dla mnie rzecz poniewaz pozostała dwójka wychowała sie na smoku, a tu noworodek ksztuszący się smoczkiem. jednakże szybko pogodziłam się z tym faktem, dostrzegając zalety, nie musiałam w nocy wstawać i szukać w pościeli zagubionego uspokajacza, maluszek sam sobie radził. Dzieki temu od początku przesypiał całe noce. Gdy nadszedł czas wzbogacania diety, dodam że był na restrykcyjnej diecie bezmlecznej z uwagi na skazę w rodzinie, przeszliśmy na Bebilon Pepti. Nie mógł dostawac jak inne dzieci jogurcików, budyniów na pepti nie chciał i tak stopniowo przerzucał się na coraz to twardsze rzeczy. Z wiekiem doszło do tego że przestał jeść zupy, mimo prób powrotu do diety mlecznej, nawet nie chciał spróbować jogurtu, budyniu czy kiślu. Tłumaczyłam to sobie brakiem przywyczajenia. Cieszyłam się ze jako roczniak gryzie juz twarde bułki, jabłuszko. Dzis wiem że to nadwrazliwość jamy ustnej, ze Miłosz dostymulowywał sobie buzkę twardymi pokarmami. Zawsze tez wiecznie mielił coś twardego w buzi, co i rusz znajdowałam tam plastikowe kółka od autek, albo kawałki innych zabawek, czasem monety, opony od samochodzików. Do nadwrazliwości stopniowo doszła wybiórczość. Wybierał pokarmy które lubił i tylko te jadł i je nadal. Spisując na karteczce łatwiej by mi było wypisać to co zjada, bo tych które nie jest o wiele wiele więcej. Na wyjazdy zawsze staram się zabierać dla niego jedzenie ponieważ wiem ze często nawet na uginajacym się stole nie znajdzie nic dla siebie. Tym bardziej teraz gdy staramy sie przestrzegac tylu diet w jego jadłospisie. 
Miłosz nigdy nie przepadał za słodyczami. Mozna połozyc na stole spokojnie wszelakie ciasta, ciasteczka i byc pewnym że Miłosz ich nie ruszy. Lubi tylko czekoladę, ale to akurat jest dobre poniewaz musi być na diecie bezcukrowej, z powodu nawracajacej candidy. Nie lubi tez warzyw, nie skusi go zaden soczysty pomidorek czy ogórek..Z owoców zjada banana, czasem jabłko, gruszke i winogrona, w lato czeresnie, na szczęscie sporo tego, nie tknie pomaranczy, mandarynek, kiwi, malin, arbuza. Za to prawdziwy z niego mięsożerca. Mięsko mile widziane w kazdej postaci, gotowane, smazone, pieczone, w postaci pulpetów, kotlecików, uwielbia tez rybę, ziemniaczki tylko nie moga być polane sosem. Nie zjada żadnych zup, makaronów, nalesników, sałatek czy bigosów. Niedawno odkryłam że nie chodzi tu tylko o smak ale też o sposób przygotowania. Do panierki uzywam bułki tartej bezglutenowej. Zjada w ten sposób kotleciki drobiowe bądz ryby. W wigilie zastanawialismy się co damy do zjedzenia szkrabowi, a ze uwielbia patrzec jak coś się smazy (mysli ze to jedzonko dla niego) podpatrywał jak smażę w panierce kapelusze pieczarek. Gdy ostudziłam dałam mu jednego na spróbowanie. Mysląć ze to kotlecik, zjadł. Wielka była radość w domu bo od roku czasu zjadł coś innego. Od tej pory wiem ze mozna go nieco oszukać ukrywajac w panierce cos bardziej zdrowego:)
Miłosz od poczatku pił z niekapka, jednak stopniowo pił coraz mniej. Kiedyś była to zwykła herbatka. Zawsze lubił pić. Czesto się smieliśmy że nie lubi pić gazowanego, dzis wiemy ze to była nadwrazliwość. Powolutku odstawił herbatę, nie wiedzielismy co mu podawać, pewnego razu kupiłam soczek w bidonie i tak juz zostało, mały od razu zaakceptował ten rodzaj napicia się, choć doskonale wie i umie pić ze szklanki, woli bidon a w nim tylko i wyłacznie Kubusia Play. O rany z poczatku tłumaczyłam paniom sprzedawczyniom dlaczego kupuje go w ilościach hurtowych, teraz juz wiedzą dlaczego i zawsze stoi zgrzewka dla niego przygotowana. Play jest bez konserwantów, dosc mocno rozrzedzony woda, jednakze niestety to spory wydatek, do tego zawsze musi stac bo nic innego nie wypije, chocby mialby pasc z pragnienia..
Czasem okreslenie wybiórczosci przypomina mi przypowiesc o królu Midasie. Majac stół zastawiony pysznosciami, nie mógł nic zjesc bo wszystko co dotknał zamieniało sie w złoto..Tak samo nasze dziecko, majac pełna lodówke, bedzie głodne jesli nie znajdziesz tam tego co akceptuje. póki co nie znalazłam na to sposobu. Modle sie tylko o to zeby wybiórczosc sie nie pogłebiła, bo o ile Miłosz i tak zjada sporo rzeczy, znam dzieci które przy wybiórczości zjadaja tylko kaszkę.. I dziwna rzecz nikt nie potrafi ich przekonać zeby zjadły cos innego..

Info z wczoraj koopka poleciała do wc, pierwszy raz, sam zakomunikował ze chce ja zrobic w łazience i mimo że potwornie sie bał, udało się dana rzecz wykonać, mam nadzieję ze to początek końca ery kupkowania w majtki, choc i tak była mega krótka tfu tfu. prawda ze mam bardzo dzielnego synka?

czwartek, 21 lutego 2013

:)))

Choć dzień dziś zaczął sie dla mnie tragicznie, popołudnie zaowocowało na tyle że odczuwam błogie szczęscie. Ale po kolei..
Rano cięzko było wyciągnąć Miłosza z łozka tym bardziej że mielismy iść na badania więc trzeba było szybciej wyjść. Pieknie nasiusiał do kubeczka do badania, wiec juz byłam zadowolona, potem pokazałam mu saneczki więć jakos się zebrał , dał ubrać i wyszliśmy. Zaraz na dole usiadł na saneczki i całkiem spokojnie dotarlismy do przychodni. grzecznie czekał 45 min na wejście do gabinetu zabiegowego. Dwie pielegniarki i ja , dalismy radę, pani z duza wprawą cyk i juz pobrane:) Nie było strasznie, bardziej sie zdenerwował jak mu wacik przytrzymywałam. Ubrał się i na cito chciałam leciec do przedszkola juz bylismy spóznieni. No i niestety znów wyobraznia Milosza zadziałała na nie. Rozłozył sie na środku chodnika i nie idzie. Mnie w takich sytuacjach rece opadaja i juz chciałam dzwonic po sąsiada, gdy nagle go olśniło ze przeciez jak się wepchnie Mateuszowi do sanek to we dwóch się zmieszcza, no i sie zmiescili, szkoda tylko ze razem 40kg ważą i że padłam na pysk jak dotarłam do pkola, od ośrodka mam km. Miłosz jak zobaczył bramę przedszkola to wyskoczył i znów bach ze nie idzie. Babka sie na nas patrzyła z politowaniem. Ale zmroziłam ją wzrokiem:))Na szczęscie po chwili stwierdził ze na sankach we dwoje jest fajnie i powoli dotarlismy do szkoły. I tam nawet ładnie dał sie rozebrać.
Gdy po niego przyszłam przywitały mnie głosy pochwał dla Miłoszka. Wprost własnym uszom nie wierzyłam, az sie łeska zakręciła. Miłosz dwa razy pieknie sie wysiusiał w pkolu, pokazując paluszkiem na zdjecie łazienki gdy szli siusiu. Zjadł obiad. ładnie ćwiczył. Na prosbę zdjął kapciuszki gdy chciał wejść do basenu z piłeczkami. Zagaiłam przy okazji o plan aktywności Miłosza. Dowiedziałam się że Miłoszek będzie sie jednak uczył Makatonu. Do każdego zdjęcia z czynnością, doklejony bedzie gest Makatonu i ruszamy powolutku z komunikatorem. Suuuuper:)
Dzis pieknie dał sie ubrac a gdy wyszlismy z pkola, szybko upchnął sie do sanek razem z Mateuszkiem i ruszylismy do domu, gdy juz opadałam z sił zerwał sie z sanek i popedził ile sił w nogach...w stronę domu o_o. Byłam w totalnym szoku gdy sam bez proszenia wbiegł na klatkę wszedł sam po schodach i poszedł do domu. Dzis mi dziecko podmienili to nie mój Miłosz!!!
Takie dnie jak dziś dodawają skrzydeł. Latam co chwilka z aparatem żeby uzupełnic zdjecia do komunikatora. Jestem przekonana że pieknie sie nauczy Makatonu i bedziemy mogli w ten sposób porozmawiać. 
Wyniki odbieramy w poniedziałek, daj Boze niech cos wyjdzie ja juz naprawdę wole alergie niż następna dziwaczna chorobę...


środa, 20 lutego 2013

Chwalimy się

Miłosz od dawna jest zafiksowany samochodami. Najbardziej lubi karetkę, policję, straz pożarną. pewnie dlatego że wydają specyficzne dzwieki. W układankach zawsze pierwsze rozpoczyna własnie od nich, w końcu udało mi sie nagrać fajny filmik z ćwiczeniem Miłosza. Matka tam sie duzo zgina zeby mały cos powiedział więc prosze sie nie smiać:)


Dzis do przedszkola weszły dwa bałwanki. Dziecieki maja mase radochy ze sniegu. Miłosz też. Włazi w najwieksze zaspy. Przewraca się ale dzielnie idzie. Dzis ma zajecia z pania Kasią więc był bardzo zadowolony jak ja zobaczył. Wczoraj u lekarza dostał zlecenie na badania, musimy wykluczyc alergie, infekcje i robaki. Podejrzewa reakcje autoimmunologiczną, jesli w badaniach nic nie wyjdzie czeka nas wedrówka do poradni immunologicznej. Ze tez te choróbska nie chca zostawić go w spokoju. Pokrzywka wczoraj tak rozjatrzona dzis jest ledwo widoczna. Dostał hydroksyzyne wiec nie wiem czy to reakcja na lek czy po prostu sama znika.
Jutro wiec drepczemy maltretować Miłoszka z pobieraniem krwii brrrr. O ile nie martwie sie o próbke moczu to z krwią i kupka bedzie najwiekszy problem. Ale mam nadzieje ze jakos damy radę. 

I o ile Milosz dzielnioe chodzi do przedszkola, o tyle moj sredni synek odmówił współpracy:( Płacze nie chce chodzić, zrobił sie straszliwie nieśmiały. Myslał ze przedszkole go osmieli a jest coraz gorzej, niestety chyba bedziemy musieli sie w tej kwestii poradzic psychologa.

Trzymajcie kciuki żeby to była tylko reakcja alergiczna badz nawet robaki, boje sie ze to jakies nastepne choróbsko...

wtorek, 19 lutego 2013

Zmiana planów

Snieg z nami wygrał, niespodziewanie spadło go pól metra i dalej pada. Nie damy rady dojechać do Olsztyna. Odwołałam wizyty, no i w sumie zostaliśmy bez niczego bo nie maja juz wolnych terminów na to półrocze. No moze nie całkiem bez niczego, znalazłam dzieki Bogusi doskonałe rozwiazanie dla diagnozy koncowej Miłosza. Ale o tym innym razem jak juz wszystko bedzie dopiete na ostatni guzik.
Miłosz znów przechodzi jakis kryzys. Nie mogłam dziś go za bardzo dociągnąć do przedszkola, choc jak juz wszedł to chętnie poszedł z panią. Za to jak po niego przychodzę kategorycznie odmawia wyjscia z przedszkola o_o. Nie ma zamiaru wracać do domu. Sama nie wiem co o tym mysleć, podejrzewam że juz wie że znów nie pójde z nim na spacer i z góry skazuje nasz powrót na przegrany. Gdy juz sie ubierze i wyjdzie kładzie sie jak długi na drodze i nie ma najmniejszego zamiaru iść, nie skusza juz go wizja niczego, dziś pół miasteczka go słyszało i cały blok jak go targałam na górę. jestem bezsilna w takim momencie kompletenie nie wiem jak go przeko0nać, już sąsiad chce po niego autem jezdzić!!No ale przeciez on sie musi nauczyć sam wracac, ma dwie zdrowe nogi i to tylko kawałek 300 metrów.
Noc sucha, rano sie wysiusiał, w przedszkolu znów nic nie zrobił, brzusio bedzie go bolec w końcu:(Dopiero w domu sie wysikał..Nie maja panie w zwiazku z tym za duzo przy nim roboty. 
Rano odkryłam makabrę na jego nogach znów ma całe obsypane pokrzywką. jedziemy dzis na cito do alergologa, mam nadzieje ze w koncu nam pomoże. Wyglada to strasznie. Bananów nie jadł więc odpadaja z podejrzeń. Leków tez zadnych nie brał, juz jestem za głupia..Dzis zapytam czy moze to byc sprawa immunologiczna bo jakby nie bylo ma Hashimoto. Moze trzeba bedzie jechac jednak do poradni . Chciałam wkleić zdjęcie ale za bardzo "gołe"

poniedziałek, 18 lutego 2013

sie porobilo

Milosz od soboty nie sika do pieluszki, na fanfary i zachwyt jednak jest za szybko. O ile rano sie ladnie wysikal do toalety, to pozniej postanowil nie sikac juz wcale..Całe 5 godzin w przedszkolu nie dal sie namówić na wysiusianie o kupce nawet nie wspomne, Wstrzymuje od dwóch dni. Po szkole wpadł do domu i zaworek puścił do wc. Jednak od tego czasu kategorycznie odmawia ..sikania. No masz ci los, jak nie urok..Nie mam pojęcia jak to sie dalej potoczy..Wiec postanowil nie sikać i nie kupkać. No ciekawe jak długo wytrzyma.

Teraz juz chyba mogę to napisać. 28 lutego jestesmy umówieni na prywatną terapię behawioralną. Niestety prywatną. Koszt 1 godziny 60zł. Dlatego tak liczę na 1 procent podatku, mamy nadzieję ze pokryjemy tym choć częśc kosztów. Ostatnio wydatki związane z choroba Miłosza zaczynaja mnie przerastać. Musiałam zakupić książeczki kocham czytać koszt 150zl, porobic i wywołac zdjecia 50zł. do sluchania ksiazeczek Cieszyńskiej 2 pary sluchawek 60zł, co 2 tyg Olsztyn 1 tura 150zł itd, itp Jesli nadal ktos sie zastanawia czy podarować nam ten 1 procent to bardzo prosimy. 
Dlaczego zdecydowałam sie na prywatną dodatkową terapię? Nie radzę sobie w trudnych sytuacjach z Miłoszkiem. Prosty przykład nie wychodzimy w ogóle na spacery bo jest to zbyt ciezkostrawne dla nas obojga. Licze na podpowiedzi jak pracowac z nim w domu, brakuje mi reki która mnie poprowadzi. Chciałabym efektywniej z nim pracowac jednakze na dzień dzisiejszy wypaliłam się. Terapeutka mieszka blisko nas moze i nawet udałoby sie ze przychodziłaby do nas do domu, szkoda mi chłopaków gdyby musieli czekac gdzies w korytarzu te godzinę. Chce spróbować pomimo ze ta metoda cieszy sie złą sławą. Ma tylu zwolenników co i przeciwników. Jak nie spróbuje to sie nie przekonam. 

W środe ruszamy do psychologa i pedagoga jestem ciekawa tych wizyt. Pani psycholog ostatnio była dośc rzeczowa. I chwała bogu nie jade p[ociagiem bo co ja bym zrobiła gdyby mi tak sie gdzies w drogę rzucił na drogę..

edit wiadomosc z ostaniej chwili
kupa poszła chciała do majtek ale ja go chyc na wc, wkurzył się , pokrzyczał i szybko uciekł ale może w końcu sczai...Siuski trzyma chyba do pampersa na noc o_o


niedziela, 17 lutego 2013

taraam

Wlasnie mija 17 sucha godzina..Noc tez bez zsiusiana, mimo ze cichcem przez sen zalozylam pampersa. Milosz juz dokladnie wie co oczekuję od niego w toalecie, troszke stawia opor ale  po chwilce nachyla sie i sika. Bijemy brawo cieszymy sie i jest super. Tylko nie wiem jak podejsc do tej grubszej sprawy. Za nic nie usiadze ani na nakladce ani na nocniku. 
Noc znow przekaszlal. I caly ranek kaszle. Juz nie wiem co robic z tym kaszlem, no wkoncu znow bedziemy szli do lekarza, masakra..Dzis krociutko bo tylko chcialam sie pochwalic.
A tak moje dzieci sie integruja


sobota, 16 lutego 2013

przekupstwo?

Nie moge sie powstrzymac i musze to napisac. Taka mala glupotka ale tak cieszy, ze az poryczalo mi sie ze szczescia. Milosz wlasnie zrobil siusiu do kibelka. Z rana biegal w pampersie, pootem zrobil kupke, wiec czujac sie bezpieczniej haha, nie ubralam mu pampersa. Tlumaczylam  ze chodzi bez i siusiu robi sie w lazience, pokazujac mu jaa gestem. Nie byl zadowolony, po godzince ja sama zapomialam ze biega bez, w pewnym momencie przybiegl w rozkraku pokazujac ze cos nie tak jest. No tak poszlo siusiu, bardzo mu sie to nie podobalo. Zdjelam mokre rajstopki i ubralam czyste. Ponownie porozmawialam z nim o higienie. Po godzince zdecydowalam sie zaciagnac go do lazienki, widzialam ze usiluje wstrzymywac, a i panie w pkolu mowily ze widza proby wstrzymywania. Milosz cwanszy nie chcial do lazienki tylko chcial telefon. Wtedy powiedzialam ze mu dam chwilę jak zrobi siusiu. Inie mam pojecia czy to przypadek czy faktycznie zrozumial, al wszel do lazienki i gestem kazal zdjac rajstopki. Wiec czekalismy chwilke pod tym kibelkiem juz mialam jak zwykle rezygnowac gdy siuuuu polecialo. haaaa a smial sie przy tym ze leci do rozpuku, wszyscy bilismy brawo i mamy nadzieje ze to pierwszy wielki krok w rozstaniu sie z pieluszka

Mam tez wazne pytanie do mam dzieci autystycznych. Mam okazje wspolpracowac z terapeutka ktora prowadzi dzieci metoda behawioralna. Pchac sie w to czy nie, Jakie za a jakie przeciw. Warto sprobowac? Zawsze moge sie wycofac,mialabym bardzo blisko i terapię wskazowki do pracy w domu, pomoze ktos?Wiem ze w naszym pkolu tez sa elementy tej terapii

piątek, 15 lutego 2013

Sto latek

15.02.2008 r o godz 20.40 pojawil sie na swiecie dlugo oczekiwany nasz sredni synek Mateusz. Dziś od rana zaaferowany jak bedzie obchodzil dzien urodzin. Prezent dostal juz szybciej wiec dzis liczyl chocby na tort, no i wypatrzyl w piekarni, wiec musielismy zakupic,, choc nie mam pojecia kto go zje. No ale usmiech dziecka bezcenne. 



Sto lat nasz kochany synku

A Milosz jak to Milosz noc znow przekaszlal, a poniewaz wczorasza wizyta u lekarza nic nie wniosla,  gardlo czyste, pluca oskrzela tez, na policzku znow wyskoczyla pokrzywka,zdeydowalam sie calkowicie odstawic jego ukochane banany. Mam podejrzenie ze to wlasnie one mu szkodza. 
Z rana jak zwykle problem ze wstaniem, kochany spioszek. No i kombinacja jak tu niee dac sie ubrac i nie epojsc do przedszkola. Nawet wizja pani Kasi nie przekonała go do ubrania. 
Postanowilam wykorzystac zdjecia sytuacyjne o ktore poprosilo przedszkole. Zrobilam dwa komplety jeden do domu zeby cwiczyc z nim tez na miejscu. Wyciagnela zdjecie spaceru ego z tata i tlumaczylam ze idziemy spacerkiem do przedszkola. Ku mojemu zdumieniu ubral buciki  i wyszlismy bez wiekszych problemow.
Po wejciu do szkoly sytuacja z wczoraj sie powtorzyla, maly cwaniaczek rozgladal sie kto po niego wyjdzie. No i nie zamierzal sie rozebrac. Znow wyciagnelam zdjecia i pokaazalam jak sie rozbiera. Usiadl obejrzal i dal sie rozebrac, moja szczeka na dole, caly czas z pelna uwaga rozzgladal sie kto po niego przyjdzie.. Chyba mial nadzieje na pania Kasie. Niestety wyszla inna pani, bo dzis z rana  logopedia,pogodzony z sytuacja poszedl..
Wczoraj dostalam piekna walentynke wykonana w pkolu przez Miloszka
No i coz moge poowiedziec jestem zakochana



Apropos wizyty u lekarza po wyjsciu z budynku postanowil do domu isc..na kolanach. I zadna sila go nie przekonala ze warto wstac. Po pol godzinie prosb, szamotan,, zadwonilam po sasiada, podjechal po nas autem. Co by bylo gdybym nie miala tak dobrego sasiada nie wiem, wrocilabym pewnie po  godz zaplakana. Nie mam juz czesto na to sily, czesto mam ochote zwinac sie w klebek i plakac...

czwartek, 14 lutego 2013

Pierwsza miłość

a nawet dwie ale o tym za chwilę.
Rano Miłosz znów obudził się z kaszlem a ze i Kuba mu wturuje zarejestrowałam na popołudnie do lekarza obydwoje. Kube pognałam do szkoły bo wydaje mi sie ze ostatnio troche kombinuje zeby nie chodzić. Choc kaszel ma ewidentnie trzeba go osłuchać.
Kaszlu Miłosza słuchałam z rosnacym niepokojem. Zaczął mu sie odrywać i nie byłoby w tym nic złego dziwnego gdyby nie fakt ze ma go od tygodnia. Moja cierpliwośc sie dzis skonczyła, trzeba sie skonsultowac z lekarzem. Niestety Miłosz dośc wyraznie odebrał sygnały dochodzace ode mnie, zauwazył moje wahania dotyczace wyjscia do pkola. Poniewaz opuszcza zajecia nałogowo kazdego dnia walczę z soba puścic nie puścić, gdyby chodziło o zabawę napewno siedziałby w domu, jednakże wizja opuszczenia nastepnego dnia terapii napawa mnie wszechogarniajacym strachem, ze czas ucieka, ze najlepszy okres do terapii to teraz nie za rok nie za dwa. A ze jest cwany i widział co sie ze mna dzieje, postanowił sie dziś nie ubierać, z 10 minut poszarpalismy się zeby ubrał buty, jak juz buty sa na nogach wtedy zwykle kapituluje i daje się ubrać. Tak tez było dziś.. Gdy juz stał ubrany nagle zrobił sie niecierpliwy i wprost tupocząc nogami ponaglał mnie do wyjscia. Na chodniku dostał powera i pierwszy raz pobiegł sam w strone szkoły, wprawiajac mnie w zdumienie gdy nawet sam skrecił w bramy pkola.  Sam drzwi otworzyl i wszedl. Wtedy dostrzegł dziewczynkę która bardzo lubi pobiegł wprost do niej i chciał iść z  nią na salę. Zapomiał jednakże o jednej waznej sprawie, mianowicie sie nie rozebrał. Wiec wielce rozczarowany okazujac oburzenie ruszył spowrotem do drzwi zamierzajac czmychnąć, no bo i skoro mama się waha...No i tak stał koło drzwi, olewajac nawet sama pania dyrektor, ktora prosiła go o to zeby przyszedł i sie rozebrał, no zadnego respektu nie ma to moje dziecko. Wtedy wyszło wybawienie, wielka miłość Miłosza, pani Kasia rehabilitantka. W jednej sekundzie juz grzecznie siedział, rozbierał się sam z mała pomocą.. gotów do zabawy ze swoja ukochaną panią. Dzis bedzie miał z nią zajecia w grupie i jutro też, jestem pewna ze wróci do domu cały szczęsliwy. W życiu bym sie nie spodziewała ze moje dziecko tak polubi kogos obcego. A pani Kasia słynie w pkolu jako kobieta która bardzo lubi swoja prace i dzieci. No i vice versa, dzieci lubią też ją. Pozostałe panie oczywiście też są kochane, jednakże wiadomo muszą trochę wymagać od dzieci, Miłosza, a to jemu sie bardzo niepodoba. Lubi robic to co on chce a nie to co sie od niego wymaga. Indywidualista, uparciuszek, powolutku pokornieje, choc napewno jeszcze długo to potrwa. 
Poprosiłam panie ze gdyby gorzej sie poczuł. niech dzwonią to po niego pójde narazie cisza ...mam nadzieje ze to nie pogorszenie jego zdrowia..
20 jedziemy do centrum Autyzmu do pedagog i psycholog. Mieliśmy sie tułać autobusem, pociagiem, no i otóz dzis dostałam cudowna wiadomość że sasiedzi nie chcą nas tak puszczać, chce jechać z nami autem, a tak mi głupio bo to długo zejdzie, ale wiem ze tak byłoby dla dzieci najlepiej. Mam cudownych sasiadów, choć jednych:))))) 

środa, 13 lutego 2013

Moja lista

życzeń i marzeń.
Maj 2012 , spacer z problemami, ale jakże beztroski, mysle jak spedzimy w tym roku wakacje, może pojedziemy nad morze? Tylko Miłosz nie lubi wody..może w tym roku bedzie lepiej, może wyrósł juz z tego brzydkiego nawyku uciekania z miejsc publicznych, od ludzi? Po spacerze pojedziemy do biedronki, mam nadzieje ze dzis nie będzie juz tak przerazliwie plakać, ma prawie 3 latka, powinien juz rozumieć ze w markecie nie dzieje się nic złego.

Jeszcze zajdziemy na plac zabaw obowiazkowo bo przeciez Miłosz nie przejdzie koło niego obojetnie, szkoda tylko ze nie chce bawić sie ze starszym bratem, zawsze gdzieś tam biega daleko ..sam..
Dziwne to nasze zycie, podporządkowało się od dawna temu co się dzieje z Miłoszem. Nie umiem tego nazwać, upór?złośliwość?rozbawienie? Obserwuje jego rówiesników i się martwie bo bardzo odstaje i nie mówi., piecioletnia dziewczynka pyta się mnie dlaczego Miłoszek jeszcze nie mówi i nie umie sam zjezdzać ze zjezdzalni..Coraz bardziej martwi mnie ten stan, ale pediatra powiedział ze trzeba czekac az skonczy 3 lata i wtedy wyśle go na badania..

Czerwiec 2012. I znów Mateusz jest chory, pakuje obydwa maluchy do auta i jedziemy do lekarza. Boję siężeby nie było kolejek, bo Miłosz strasznie płacze wśród ludzi. Nie umie czekać na swoją kolej. Drzwi gabinetu zamkneły się za nami, wtedy następuje atak histerii Miłosza. Lekarz pyta czy zawsze tak się zachowuje poza domem. Potwierdzam, wypytuje o mowe i ogólny rozwój. Po moim dialogu pada krótkie zdanie, proszę pani ja nie chce pani martwić ale to może być autyzm...Poczułam jakbym dostała obuchem w głowę. Autyzm to izolacja, dziecko kiwajace się w kącie bez kontaktu z rzeczywistością. Takie obrazy miałam przed oczami. W trybie pilnym skierowanie do Centrum Terapii i diagnozy autyzmu. Tam wynik pozytywny..Szok, niedowierzanie..Moje marzenia, plany na przyszłość legły w gruzach.
Nie będzie beztroskich wakacji, pozostaje w głowie tylko milion mysli, co dalej..?Jak sobie z tym poradzimy. Moje marzenia ze zwykłych przerodziły sie w specjalistyczne. dzis nie marzę o wakacjach nad morzem, marze o tym żeby dostać się gdzieś na turnus rehabilitacyjny, marzę o tym żeby w czasie gdy bedzie wolny termin mąż był w domu i zajął sie pozostałymi dziećmi.
Marzę o dodatkowych godzinach SI, o dogoterapii, hipoterapii, marzę o tym żeby zaczął mówić, żeby zawsze starczało nam na niezbędne wydatki w związku z chorobą, mrze o tym zeby zacząl sie z nami komunikować, zeby nie chorował, żeby lubił chodzic na spacer, zeby zaczął normalnie jeść i pić, zeby nie miał uposledzenia umysłowego, zeby wszystkie moje dzieci umiały sobie radzić z obecną sytuacją, żeby mnie i mezowi dopisywało zdrowie bo inaczej kto sie nim zajmie, zebysmy dostali sie na projekt w KOLE dzieki ktoremu bedzie mial dodatkowo logopede i psychologa, i na końcu tak po cichutku marzę ZEBY MILOSZ BYŁ SZCZĘŚLIWYM DZIECKIEM................. 

niedziela, 10 lutego 2013

autyzm gleboki

Autyzm gleboki, ciagle siedzi mi w glowie owe sformulowanie. Gdy diagnozowalismy Milosza psychiatra powiedziala, ze nie jest gleboki, ze jest srednio nasilony. Mimo tego test Atec nieublaganie spycha nas na gleboki.. Wczoraj wieczorem zaglebilam sie w lekture owego okreslenia. I nadal nie rozumiem. O ile wiele objawow pasuje do stanu Milosza o tyle kilka zupelnie nie.
"Spectrum autyzmu jest bardzo szerokie, natomiast jednym z najcięższych typów jest autyzm dziecięcy (tzw. głęboki) określany również jako zespół Kannera. Choroba jest całościowym zaburzeniem rozwoju polegającym na ograniczeniu kontaktu z otoczeniem (komunikacja uczuć, relacje społeczne oraz integracja wrażeń zmysłowych)."
Wlasnie ten cytat nie daje mi spokoju. Czy to ze ma diagnoze ASD z gory okresla ze to autyzm gleboki?
"Symptomy
autystyczna izolacja     nie zgadza sie
brak kontaktów rówieśniczych      czesciowo tak,
brak potrzeby dzielenia się przeżyciami z innymi ludźmi       zgadza sie
brak społecznej lub emocjonalnej wymiany            zgadza sie         
brak spontanicznych umiejętności językowych       zgadza sie
charakterystycznych dla danego poziomu rozwoju
łatwość mechanicznego zapamiętywania            zgadza sie
niezdolność do interakcji społecznych                 zgadza sie
odbiegających od normy przyjętej dla danego wieku rozwojowego
powtarzanie jednego lub kilku wzorców zainteresowań     zgadza sie
powtarzanie pewnych sekwencji ruchowych                    zgadza sie
przywiązanie do rytuałów                               czesciowo zgadza sie
stereotypowe i powtarzane wyrazy (echolalie)    ciezko powiedziec
uporczywe zajmowanie się tylko przedmiotami z pominięciem ludzi       nie zawsze
upośledzona mowa                                        zgadza sie       
zaburzenie zachowań niewerbalnych              zgadza sie
zwyczajów

Niestety gro zachowan i symptomow pokrywa sie z diagnoza. Nie mam tez wiekszej nadziei ze przeksztalcie sie ona w lzejsza odmiane. Milosz szuka z nami kontaktu, lubi byc przytulany choc na jego zasadach. Czym rozni sie autyzm gleboki od tego srednio nasilonego. Czy mamy szanse na to zeby kiedys zmienic nauczanie specjalne na chocby integracyjne? W wielu obszarach rozwojowych nastapila poprawa w innych zadna lub ledwo zauwazalna. Z diagnoza autyzmu oswajamy sie juz pol roku od tej pory zyjemy na hustawce raz lepiej raz gorzej, chcialabym zeby ktos nam powiedzial co bedzie za kilka lat.. jaka przyszlosc czeka Milosza..

czwartek, 7 lutego 2013

Trening czystości

Dziś w przedszkolu odebralam mokre majteczki i rajstopki. Zaczynamy trening czystosci , boje sie. Wiem ze Milosz nie garnie sie do tego pomyslu. A juz najwyzszy czas. Bardzo bym chciala zeby sie udalo. Rozwiazaloby to wiele problemow, po pierwsze koszt, po drugie wieczne podraznienia skory pampersami. Swoja droga ciekawe co panie w pkolu na grubsza sprawe w majtkach. JA tez postaram sie w domu z nim pocwiczyc.
ostatnio nie ma problemow z wejsciem na teren pkola, bierze swoja pania za reke i ida na sale, wiec bezstresowo. Powrot tez jakos sie udaje, przekupstwo telefonem.
Wczoraj odbebnilismy obowiazkowa wizyte u psychiatry. Nie lubie tego lekarza i wolalabym go zmienic niestety narazie nie moge. Nic ciekawego ani pozytecznego nie wnosza te wizyty. 20 jedziemy do pedagog i psycholog tu przynajmniej mnie wysluchaja. 
Przepraszam za brak polskich liter ale moj komp napil sie kawy i pisze z ekranowej. Prawdziwa porazka. serwisu tu nie mam, sama nie rozbiore wiec niestety pozostaje mi dukac. 
miloszowa wysypka prawie znikla. Wiec mowimy pokrzywce precz. dzis Milosz samodzielnie na prosbe zdjal kapcie i odlozyl na polke. Duma mnie rozpiera. 



wtorek, 5 lutego 2013

Pozytywnie

Mimo że czesto zdażają sie nam gorsze dni w końcu i do nas zajrzało słoneczko. Paskudna pokrzywka odpukać chyba odpuszcza. I faktycznie pokrzywka bo wczoraj miał wielki plac na pupie a dziś rano sladu po tym nie było. Buzia wyglada coraz lepiej.
Moze to koniec tych choróbsk , tak bardzo bym chciała.
Do przedszkola chodzi nawet dość chetnie. Pieknie rozbiera z mała pomocą butki i odkłada na półkę. Tym bardzo mnie zaskoczył i dla mnie to ogromny postęp. W ogóle ostatnio rozumienie mowy jest coraz lepsze. Po rozebraniu się wczoraj złapał za ręke jakąs dziewczynkę i pobiegł do klasy. Dziś wziął za ręke wychowawczynie i poszedł z nią bez sprzeciwu.
Dziś jedna z nauczycielek Miłosza pyta się mnie czy mały ma fazę na przytulanie i całowanie. Ha ha no i owszem, żeby mnie przekonać zeby coś dostał lub żeby z nim gdzieś iść łapie mnie za szyję i namietnie całuje. Prosto w dziub. Dziś zakoczoną panią też próbował w ten sposób przekonać że nie będzie jadł obiadu:)) W zeszycie ma też napisane że bardzo ładnie wspólpracuje na knillu.
Dzis jestem naprawde bardzo zadowolona. 
Niestety powroty do domu ekstremalne, wczoraj się z nim cała drogę szarpałam, dobrze ze mam tak blisko. Dzis zastosowałam podstęp. Zapakowałam do torby telefon wzięłam pozostałe dzieciaki i poszlismy go odebrać. Miłosz cały zadowolony wziął Kubę za reke i chodu przed siebie. Gdy przyszło do wyjścia z bramy Kuba ukierunkował go w stronę domu i zaskok bo bez sprzeciwu poszedł, tylko nie chciał przejść na druga stronę ulicy. No cóz lepsze to niż nic, zbliżalismy sie z każdym krokiem do domu, łamiąc przepisy przeniosłam na drugą stronę drogi (brak pasów akurat w tym miejscu), gdy zauważył że jednak idziemy do domu i podniósł krzyk, wyciągnełam telefon i zafascynowany grą w biegu nie zauwazył że znależlismy się pod drzwiami mieszkania:)))
Od dziś tak wlaśnie bedziemy po niego chodzić mam nadzieję że powolutku zaakceptuje te formę powrotu do domu.
Wczoraj dostałam z przedszkola rozpiskę jak postepować z nim w domu. Ciesze się ze to dostałam wiem teraz jak sie do niego zwracać żeby bardziej się uczył. I tu mam pytanie moze komuś w domu przewracają się zeszyty z serii Kocham czytać, odkupiłabym. Mamy zalecenie z nich korzystać. 

Tu jeszcze chciałam podziekować osobom które zdecydowały się pomóc nam w roznoszeniu wizytówek z prośbą o 1 procent podatku dla Miłoszka. Sama nie dałabym rady. Dziś wysłałam do was przesyłeczki. I nie chodzi tu o to żebyście szukali osób indywidualnie, bede wdzieczna za rozłozenie tego po prostu w miejscach publicznych. Tu niestety nie ma za wiele takich miejsc gdzie mogłam połozyłam a co z tego wyjdzie okaże się w pazdzierniku.
Zadzwoniłam wczoraj do NFZ z pytaniem o turnus rehabilitacyjny dla dziecka autystycznego. No i nic nie umie mi powiedzieć, pani psycholog ma dokładnie opisać potrzeby dziecka i jak złoże papiery będa rozpatrywać. Mam nadzieję że jednak coś znajdą, lepszy rydz niż nic.



niedziela, 3 lutego 2013

Biedroneczki są w kropeczki

Nie wytrzymałam, pojechałam na lekarza który zdobył moje głebokie zaufanie po wyleczeniu dwumiesięcznego kaszlu u średniego synka. Inni nie podołali. No i diagnoza ta sama niezmienna pokrzywka. Mam się uzbroic w duzo cierpliwości i czekać aż zejdzie a szybko to nie nastąpi. Wszelkie maścidła wyrzucić, nie smarować, podawac tylko na zmianę azomyr i ketotifen. Tak więc mamy zielone światło na wyjście do przedszkola, mam nadzieję ze tam problemu nam nie zrobią, ale przecież przez wysypkę niezarazliwą nie mogę trzymać go w domu. Gdyby to było przedszkole do pobawienia się nie martwiłabym się, jednakze zawalamy w ten sposób terapię. Aż strach pomysleć jakie jutro będzie jego zachowanie po tak długiej przerwie. 
Od jakiegoś czasu Miłosz bardzo lubi bawic sie moim telefonem. A ze to smartfon więc ma rózne fajne aplikacje. Zainstalowałam tam też puzzle z jego ukochanymi autkami. Od kilu dni molestował mnie zebym to układała. Dziś doznałam niezłego szoku gdy się okazało że mały spryciarz umie układać je sam!! Więc nauczył się z obserwacji. Całkiem niezle potrafi obsłużyc androida. Wie gdzie dotykac zeby przejść całe menu i dostac się do ulubionej gierki a są to Pao, gra tam w mini gierki, też trzeba sporo ruchów żeby się tam dostać, uwielbia dalej kota Toma, malowanki oraz teraz te puzzle.Muszę poszukać jakąś aplikację uczącą kolorów, mam nadzieje ze takowa istnieje:)

I tu dziś chciałam podziekować sąsiadowi z naprzeciwka za dobre serducho i za pomoc, zawsze mogę na niego liczyć gdy potrzeba pomocy, wiem że czasem tu zagląda. Taka perełka trafiła mi się tutaj, dziekujemy

                                           śpiąca wczoraj biedroneczka



sobota, 2 lutego 2013

zmartwienia

Niestety pokrzywka czy wysypka nie ustępują a ja już bezsilna jestem i bliska załamania. Martwię się strasznie, tym bardziej że mały już 3 tygodnie w przedszkolu nie był i nie wiem czy mogę go takiego puścić w poniedziałek. Rano tak jej nie widać stopniowo w ciągu dnia staje się coraz bardziej czerwona..Smaruje maściami, podaje antyhistaminy i nic:(((((((



Kiepsko tu widać jest to o wiele bardziej czerwone, wyglada jak poparzony:((
i to akurat na buzi
nie wiem juz co robić, dwóch lekarzy mówi to samo alergia ale czy nie powinno byc lepiej po sterydach antyhistaminach maściach..? Nigdy nie miał problemów z alergią. 
Wysypka jest tez w mniejszych ilościach na brzuszku i pleckach.
Co robić..co robić? No jak nie kaszel oskrzela to teraz to, wyglada to jak jakieś urok normalnie.