Aniołowie

wtorek, 25 czerwca 2013

Czyste szaleństwo

Nie poszliśmy na koncert. JUż nawet nie przez nietolerancję, tylko przez uszy mojego średniego syna. Od dawna zmaga się z czymś co musimy zdiagnozować i jesli się da to leczyć. Gdy słyszy głosne dzwieki zasłania uczy i bardzo się ich boi, Sam strach przed dzwiekami uniemozliwia mu czerpanie radości z wielu rzeczy i zabaw. Zaniepokojona pogłębiającym się stanem jego uszu pojechałam wczoraj do otolaryngologa. Po oględzinach i badaniach słuchu okazało się że słyszy dobrze, migdałki w porządku. Czekamy więc na termin badania nadwrażliwości bo to chyba ona jest głownym sprawcą problemów. Mati naprawdopodobniej przez to boi się tłumów głosnych dzieci i stąd mogą być problemy z chodzeniem do przedszkola. Nie mam pojęcia jak się to leczy, nie muszę też chyba wsominać ze boję się kolejnego wydatku,

Na koncercie nie byliśmy ale za to dzieciaki poszlalały trochę na festynowych atrakcjach. Miłosz nieco zdziwiony tym ze na stadionie tak gwarno, Troszkę czuł się zagubiony ale gdy mama kupila upragniony ciągniczek z przyczepką poczuł się pewniej. Miał w ręku rzecz na której mógł się odciąć i skupić. Jednak wkoło tyle kolorów i wirujących rzeczy że jednak zafascynowany postanowił troche poobserwować, głownie kręcącą sie karuzele. Nie wsiadl na nią niestety jednak poobserwował brata.


Usiłowałam przekonac Mateuszka ze te wielkie kule wodne są super juz prawie wszedł gdy usłyszał warkot sprężarki do pompowania i juz nie wszedł:/MIłosz to juz w ogóle bez szans na takie atrakcje. To własnie efekt nadwrazliwości:(
Za to Kubie bardzo się podobało


Na koniec basen z kulkami i trampolinkami. W końcu i Miłosz zapragnął zabawy. Powolutku malutkimi kroczkami...z poczatku tylko przy wejsciu skakał


A potem już rozszalał się na całego


Niestety koszta tej całkiem fajniej terapii SI (6zł za 10 min o zgrozo razy 3 oczywiście) spowodowały moją szybką ucieczkę z festynu. Zdecydowanie wolę jechać do jakiegoś figloraju!!!!!

Za dwa dni zakończenie przedwakacyjne. Mamy przed sobą 5 tyg wolnego. Miłosz zdecydowanie sie ucieszy. A ja muszę mu na ten czas wymyslić fajne zajęcia. Laminator oj będzie się grzał bez przerwy:))))






sobota, 22 czerwca 2013

Tolerancja

Dziś mnie olsniło, chyba już wiem dlaczego Miłosz nie boi się tłumów jak typowy autystyk, dlaczego jest mu obojętne czy wokól jest pełno ludzi czy też mniej. On ich po prostu nie widzi. Widzi ręce, nogi, przeszkody na swojej drodze, jednak zaczepiony przez obcą osobę nie zwraca uwagi na to co mówi ani nawet na to że po prostu jest. Miłosz odcina się w takich momentach od świata, skupia się na ciekawych dla niego przedmiotach lub zabawie która wg niego jest w tym momencie fajna. 
Wczoraj po raz pierwszy od diagnozy miałam okazje przekonać się czym jest nietolerancja i ludzka wścibskość co do zachowań nietypowych. Miłosz uwielbia trybunę na naszym stadionie. Jest tak masa równiutko ustawionych krzesełek na których idealnie można fiksować. Biega wtedy sobie skupiajac wzrok na tych migających mu przed oczami krzesełkach. Przeważnie chodzimy tam gdy trybuna jest pusta, może wtedy sobie biegać i robic co chce do woli. Wczorajszy dzień był inny. Obchodzimy dzień miasta w którym mieszkamy. Wieczorem miał sie odbyć pokaz kina pod chmurką. Niestety bardzo się opózniał. Miłosz znudzony zaczął biegać nie bardzo bacząc na to że na jego krzesełkach siedzą ludzie. Nie przeszkadzał mu fakt hałasu, przeludnienia. Zgrabnie przeskakiwał przez wyciągnięte nogi. Rzecz jasna że kompletnie nie słuchał moich próśb by wrócił i spokojnie usiadł. W pewnym momencie wszedł nózkami na plastikowe krzesełko. I wtedy jakiś pan się na niego wydarł że trzeba słuchać co się do niego mówi, że ma natychmiast zejść i usiąść. Z początku myslałam że sobie żartuje. Miłosz oczywiście "pana" nie widział i nie słyszał. Buciki miał suchutkie na krzesłach nikt nie siedział więc nie widziałam powodu żeby go stamtąd ściagać co wywołałoby oczywiście lawinę łez. Przecież zajął się swoją ulubioną zabawą. Mama nigdy mu tego nie zakazywała więc dlaczego teraz ma być inaczej? Tego dzieci autystyczne nie rozumieją. Przekaz powinien być zawsze ten sam. Miłosz ma niestety szczególne skłonności do rutyny. Wystarczy dwa razy zrobic coś tak samo gdy przyjmuje to za regułę te jedną jedyną właściwą. Ponieważ Miłosz dalej robił swoje (przeszedł sobie bucikami po 3 pustych krzesłach) "pan" rozdarł się jeszcze bardziej tym razem na mnie że co się patrze jak głupia i nic nie robię jak dziecko takie niegrzeczne!! Że mam natychmiast stąd go zabrać bo może on chce usiąśc a krzesło jest przez Miłosza brudne!! Tylko pytam od czego gdy buty miał czystsze od tych krzeseł.."Pan" dalej swoje coraz bardziej unosił głos wrzeszcząc na nas że mam sie dzieckiem zająć, że ma się usiąść i nie przeszkadzać. Dodam tylko że nic sie nie działo bo kino się dopiero rozkładało. Gdy warknełam już dość zdenerwowana że ma sie odczepić bo Miłosz jest dzieckiem niepełnosprawnym buchnął że gówno go to obchodzi:/ Więc nie pozostałam dłużna i poleciłam mu się zgłosić do psychiatry..
Rany ciśnienie miałam 200/200. W życiu nie spotkałam sie z takim chamstwem. 
Miłosz nie jest dzieckiem niegrzecznym. Nie bije, nie bałagani, nie tłucze, nie krzyczy. Jest tylko małym uparciuszkiem. Poza domem często się odcina od świata zewnętrznego, od nadmiaru bodzców. Skupia sie nad tym co pomaga mu przez to przejść. Najbezpieczniej czuje się w dwóch miejscach w domu i w przedszkolu. każde inne miejsce długo bada nim uzna za swój azyl, 
Mam w domu plakietki informujące że Miłosz ma autyzm. Plakietka ma informować o tym że inne zachowanie dziecka niekoniecznie jest związane z tym że jest niewychowane, uparte czy rozpuszczone. Miłosz nie upomina sie w sklepie o nic, nie robi awantur bo mama nie kupiła mu loda, jednak awantura może wybuchnąć o to że chce już wyjść, że nie chce wejść, albo jakiś dzwięk mu się nie podoba. Plakietka pomaga z jednej strony bo drugi człowiek wie czego może się spodziewać, o ile w ogóle wie co to autyzm, z drugiej strony z góry piętnuje dziecko jako chore, inne, dla niektórych osób głupie. Często ludzie są zdziwieni gdy po jakimś czasie wspominam że mały ma autyzm. Najczęsciej mówie o tym wtedy gdy Miłosz nie odpowiada na pytania typu jak masz na imię, ile masz lat.. Nie wiem czy powinnam jej uzywać, tego "pana" nie interesował fakt inności mojego dziecka, nie dązył do wyjaśnienia jaki jest powód takiego zachowania. Pewnie że wolałabym żeby Miłosz posiedział spokojnie i obejrzał z nami kino pod chmurką. Nie poczekaliśmy na kino wyszliśmy..moje nerwy tego nie wytrzymały. Poza tym było już dość pózno dla Miłosza to jednak za długo. 
dzis jest koncert na stadionie nie wiem czy iść, nie ze względu na "pana chama" tylko Miłosz jak zwykle skupi sie na krzesełkach. Boję się że tym razem przeszkodzi w oglądaniu wiekszej ilości ludzi. Tęsknie za normalnościa, za tym żeby dziecko chciało iść obejrzeć koncert a nie krzesełka. Wiem że tak nie będzie pewnie już nigdy. Oczekiwałabym tylko drobiny zrozumienia i tolerancji od drugiego człowieka. Chyba powinnam zacząć się przyzywyczajać im Miłosz bedzie starszy tym bardziej jego zachowania będa niemile widziane. Ale przecież nie zamknę sie z nim w domu bo komuś się nie podoba to że jest inny??


sobota, 15 czerwca 2013

KUBA

Pierwsze złozone słowo? proszę bardzo



To dla nas ogromny sukces, choc jest ogromnie cięzko Miłosza przekonać do mówienia czegokolwiek w końcu udał się cos z niego wydusić. I wiem że to tylko powtarzania po mnie ale jestem pewna że kiedyś całkiem świadomie zawoła Kuba..To pierwszy wyraz tak złozony ktory potrafi powtórzyć. 
Coraz świadomiej za to używa gestów Makatonu, dzis przyszedł z gestem "proszę" łapiąc mnie za ręke żebym z nim poszła:)))
Planowałam w wakacje jechać na 2 st makatonu niestety okazało się że w wakacje nie ma kursów. Mam nadzieje że jeszcze trafi mi się okazja pociągnąc szkolenie dalej, 
Za 2 tyg 27 zakończenie przedszkola a ja nie będe mogła wziąć w nim udziału. Niestety w tym dniu mam inną ważną sprawę dotyczącą przyszłości drugiego dziecka echh i nie mogę tego przełożyć. Na szczęscie z pomocą przybędzie babcia która zastąpi moją nieobecność. Mam nadzieję że Miłosz nie "zabije" babci i pójdzie z nią grzecznie na imprezę. Muszę jeszcze babcie nauczyć pstrykać fotki, choc tyle z zakończenia. Miłosz bedzie mieć 5 tyg wakacji. Przedszkole rusza ponownie 5 sierpnia. Już dziś wiem że grupa zostaje bez zmian, więc cały nastepny rok pozostanie pod pieczą dotychczasowych nauczycielek z czego niezmiernie się cieszę. Miłosz je całkowicie zaakceptował nie wspominając ilu rzeczy się od nich nauczył.


środa, 12 czerwca 2013

Poszukiwania

mojego zaginionego synka wszczete!!! Początek jak z kryminału ale,,faktycznie Miłosz ostatnio znow swoim zachowaniem nie przypomina swojego dawnego siebie. Jakby na przekór wszystkim opiniom psychologicznym miewa dni gdy po prostu muszę go nazwać bardzo grzecznym. Do przedszkola wstaje bardzo chętnie, tam funkcjonuje bardzo dobrze. Jakież było dziś moje zdziwienie gdy dostałam filmik do obejrzenia podczas którego Miłosz konsumował zupę z makaronem!! Wiem że od jakiegoś czasu pani wychowawczyni usiłowała go do niej przekonać. Konsekwencja dała efekty, dziś już zjadł ją samodzielnie. W życiu nie tknął makaronu!!No cóz jutro będziemy gotować rosół. Przyznam że już dawno odpuściłam mu makaron sądząc że już nigdy nie da się przekonać. Za to do czereśni bez problemu dał się przekonać. Po akcji czereśnie łóżko wymagało reanimacji, podłoga mycia a sam konsument dużej wanny, niewspominając o koszulce która już nigdy nie będzie ta sama :D


Wczoraj postanowiłam zaryzykować awanturę i zaszłam z nim do sklepu z butami, chciałam kupić sandałki. Miłosz ma problem z akceptacją nowego obuwia. Samo to że wszedł spokojnie do sklepu to już był sukces. W środku z leciutkimi protestami przymierzył sandałki a dziś jakby od zawsze w nich chodził poszedł w nowych bucikach do przedszkola. Dziś już działałam z pełną premedytacją i skręciłam z nim w inną drogę, z niewielkim wahaniem ale poszedł nie protestując, nawet zaszedł do znienawidzonej apteki.
Pół drogi szłam i gadałam jaki to on grzeczny. Ludzie w niezłym szoku gdy mu biłam brawo że wszedł do sklepu haha. 
Jestem w pełni świadoma że ten stan pewnie nie jest stały, że za jakiś czas znów odezwą się problemy ale cieszę się z tych dni, jest tak normalnie..
Od dziś muszę sobie przykleić aparat fotograficzny do ręki, muszę nieco przerobić komunikator, idziemy krok dalej. Komunikator będzie służyl do wyrażania potrzeb. Mam nadzieję że moja drukarka to wytrzyma. 
No i dziś znow idziemy do fryzjera aaaaaa boję się nieco, no ale może i tu mój synek mnie znów zadziwi?

wtorek, 11 czerwca 2013

Rocznica

W czerwcu mija rok odkąd po raz pierwszy usłyszałam od lekarza słowo autyzm. To był dla nas szok i kompletna zmiana w naszym zyciu. Zmieniło się całkowicie nasze spojrzenie na dziwne zachowanie Miłosza. Przez ten rok musieliśmy podjąć wiele ważnych decyzji. W poszukiwaniach diagnozy, chorób współistniejących  przemierzylismy tysiące kilometrów. Na dzień dzisiejszy wiemy że Miłosz prócz autyzmu cierpi na autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, przewlekłe grzybice i alergie no i rzecz jasna drżymy jak każdy rodzic dziecka z autyzmem przed upośledzeniem umysłowym, choc mamy ogromna nadzieje że tego unikniemy. 
Pierwsze testy psychologiczne wykazały u Miłosza ogromne opóznienie rozwojowe, półtoraroczne. Test Atec wskazywał na autyzm głęboki dobijalismy do 130 pkt. Mały nie mówił nic, nie jadł samodzielnie, nie zgłaszał potrzeb fizjologicznych, całymi dniami wpatrywał się w kółeczka autek, wieczorem uciekał do ciemnego pokoju i zasypiał sam na podłodze. Nie dawał się przytulić pocieszyć. Nie reagował na moje wyjścia, nie cieszył sie też gdy wracałam. Nie zwracał uwagi na nic poza przelewaniem wody, kręceniem kółeczkami. Było mu obojętne czy jest sam czy z kimś. Chodził zawsze wytyczona trasą, bał się tłumów, ludzi, zamknietych pomieszczeń. Nie był w stanie wysiedzieć w miejscu nawet minuty. Całymi dniami oglądał te same bajeczki. 
Diagnoza wstrząsnęła całym moim światem. Nie zdawałam sobie sprawy że to objawy jakiejkolwiek choroby, a już tym bardziej autyzmu. Autyzm zawsze kojarzył mi się z dziećmi bardzo niekontaktowymi, siedzącymi w kącie kiwającymi sie rytmicznie. A Miłosz mimo wszystkich braków był zawsze dzieckiem bardzo radosnym, mimo ze nie bawił sie z braćmi, to włańczał się do bieganiny, ich codziennego szaleństwa. Gdy pierwszy raz pojechaliśmy do centrum diagnostycznego usłyszałam że diagnoza potrwa 3 lata. Nie umiem tak długo czekać i drżeć z niepewności. Na cito postanowilismy zrobić diagnozę prywatnie. 
gdy dostalismy oficjalny papier pusciły wszelkie emocje. Postanowilismy działac jak najszybciej. Poprosilismy naszą gminę o dowóz MIłosza do przedszkola specjalnego w Kisielicach, tam miałby terapię i szanse na rozwój. Niestety gmina nas olała twierdząc ze nie mają obowiązku dowozić 3 latka..I tak narodził się w nas zamysł przeprowadzki. To kompletnie zmieniło nasze dotychczasowe zycie. Najbardziej dotkneła najstarszego syna, zmiana szkoły otoczenia rówiesników. jednak nie żałujemy tej decyzji. Odkąd Miłosz jest w terapii nastapił jego szybki rozwój. Na dzień dzisiejszy je samodzielnie (co prawda czasem stylem dowolnym, czyt. rączki), zgłasza potrzeby fizjologiczne (kupkę woła czasem 30 razy dziennie, uwielbia siedziec na wc haha), nadal nie mówi ale ciagle mamy nadzieję, duzo wokalizuje, sylabizuje, nasladuje wszelakie dzwieki, ma wprowadzony system komunikacji alternatywnej Makaton oraz zbieramy pieniazki na podjecie terapii mowy Johansen. Najwiekszym osiągnieciem terapeutów w przedszkolu to to że mały wysiedzi przy stoliku nawet godzinę, poproszony robi praktycznie wszystko co umie, czyli lepi plastelinke, maluje, ćwiczy knilla, weronikę sheborne, si. Pieknie pracuje też na zajeciach logopedycznych. Tylko w domu świeci mu sie lampka małego diabełka i o ile w przedszkolu jest grzeczniutki to w domu pokazuje rózki. Można z nim wejść do sklepu. czasem z malutkim protestem ale jest coraz lepiej. Lubi nadal chodzić tą samą trasą ale gdy ma dobry dzień jest w stanie nieco ją zmieniać. Ogólnie poprawa w zachowaniu jest 70 Procentowa. Do ideału jeszcze troche brakuje ale ćwiczymy nad tym. Miłosz umie też juz sam załozyc czapkę, kapcie, buty. Nadal ma fiksacje, ale głownie wtedy gdy się nudzi. Najważniejsze da sie przytulić oczywiście na jego zasadach, gdy zasypia wtula się w moje ramię, a mnie serce mieknie. Cieszy się gdy wracam do domu, a gdy mnie nie ma szuka po całym domu. Naprawdę jestem mu potrzebna..bardzo jest przywiązany do rodzeństwa. Gdy siedzą w domu a on musi wyjść do przedszkola bardzo uparcie potrafi pokazać że bez nich nie wyjdzie. Chłopaki czasem nieradzi ale idą żeby zrobic mu przyjemność.
Niedawno powtórzyłam test ATEC punktów jest..62. W ciągu tego roku nauczył się naprawdę duzo. test per-p nadal wykazuje opóznienie rozwojowe w wiekszości sfer jednak percepcja wzrokowo ruchowa jest na poziomie 4 latka. jeszcze więc sporo pracy przed nami żeby zdogonic pozostałe sfery rowoju.
Ten rok był dla nas trudny ale wierze że nic nie dzieje sie bez przyczyny. Przed nami jeszcze max 3 lata edukacji przedszkolnej. Wierze że w tym czasie Miłosz nadrobi zaległości, zacznie mówić, komunikowac się i przygotuje się do nauki w szkole. Mam nadzieję że w tym czasie nasza placówka przygotuje się do edukacji takich dzieci jak nasz Miłosz. Szkoła cały czas się rozwija. 
Dzis podejrzałam nowy plac zabaw. Wyglada fantastycznie, dzieciaki już sie doczekać nie mogą kiedy bedzie można tam wejść i poszaleć. Tylko Mati nie rozumie dlaczego on tam nie może, że to plac zabaw dla dzieci z placówki. Ale go rozumie plac wyglada bardzo zachęcająco zobaczcie sami



sobota, 8 czerwca 2013

Moje dziecko


Moje dziecko

autor Marla DeBruin
Jest takie dziecko, które chcę żebyś poznała, to moje dziecko.
Moje dziecko wygląda jak Twoje dziecko, normalne i doskonałe ze wszystkich stron.
Moje dziecko ma jednak niewidoczne kalectwo.
Jestem pewna, że widziałaś moje dziecko. Moje dziecko to to, które nigdy nie jest zapraszane na przyjęcia urodzinowe.
Moje dziecko nigdy nie było w twoim domu, aby bawić się z Twoim dzieckiem.
Moje dziecko to to, które siedzi samotnie na huśtawce, na podwórku.
Moje dziecko to to, które obserwuje jak inne dzieci bawią sią razem.
Moje dziecko chce się bawić z Twoim dzieckiem, ale powiedziano mu NIE,
ponieważ moje dziecko zachowuje się inaczej niż Twoje dziecko.
Upośledzenie mojego dziecka czyni go bardziej naiwnym, to coś czego nie znajdziesz u innych dzieci w jego wieku.
Moje dziecko nie naśmiewa się z innych i lubi wszystkich.
Małe dzieci często ciągną do mojego dziecka z powodu jego cierpliwości do nich.
Dorośli określają moje dziecko jako czarujące i grzeczne, dlatego, że jest to jedyny sposób zachowania pośród nich, jakie moje dziecko zna. Z tego samego powodu rówieśnicy nie czują się dobrze z moim dzieckiem, unikają go.
Wielu dorosłych bardzo stara się pomóc mojemu dziecku przystosowac się.
Moje dziecko ma opowiadane historyjki z życia, aby pomogły mu stać sie takim jak Twoje dziecko. Problem w tym, że moje dziecko potrzebuje pomocy Twojego dziecka, aby uczyć się stosunków międzyludzkich. Niestety tak się nie dzieje, ponieważ Twoje dziecko nie chce mieć nic wspólnego z moim dzieckiem.
Twoje dziecko, jestem tego pewna, było uczone od najwcześniejszych lat, aby być uprzejme wobec ludzi upośledzonych, z pewną dozą współczucia i dobrych manier potrafi Ono zaakceptować tych, którzy są poszkodowani przez los. Jakże chciałabym, abyś nauczyła Swoje dziecko, że niektóre uposledzenia nie są wyraźnie widoczne.
Moje dziecko nie potrzebuje współczucia, moje dziecko chce mieć przyjaciół.
Moje dziecko ma autyzm.
Moje dziecko mogło by być Twoim dzieckiem.

czwartek, 6 czerwca 2013

Mrzonki

Dziś nie będzie pozytywnie..Od wczoraj nasze życie znów przewróciło się do góry nogami. Choroby zapanowały w naszym życiu na stałe. Już nie jedno dziecko lecz dwoje z ogromnymi problemami. Czasem się zastanawiam czy to kara, czy ktoś tam u góry bardzo nie chce żebyśmy choć na chwilę zaznali spokoju. Analizuje w kółko swoje życie i pytam samą siebie co się stało że nasze zycie już nigdy nie będzie takie same, że już zawsze będe się martwić o przyszłość moich dzieci. Że nie widzę przyszłosci a nawet jesli to w jakis wyjątkowo czarnych barwach. Wczorajszy dzień przepłakałam, po powrocie z Olsztyna opadły emocje i choć juz wiedziałam na co mam się przygotować, nagle dotarło do mnie że to prawda, że moja rodzina ponownie dostała kopa od losu. Przestałam sobie z tym radzić do tej pory jakoś to wszystko zbierałam do kupy, jednak martwić się o zdrowie jednego dziecka jest chyba lżej niż o dwoje. na dzień dzisiejszy odpadam, wysiadam z tego pociągu. Choc wiem że nie mogę..
Odebrałam diagnozę Miłosza, nie spodziewałam sie cudów, wiedziałam już z opinii psychologicznej że tylko ASD wchodzi w grę. Psychiatra tylko kiwała głową gdy opisywałam objawy. Przy okazji pani dr zgodziła się miec go pod swoją opieką typu wypisywanie papierków, zaświadczeń, więc przynajmniej ten problem mam z głowy. 
Jedynym pozytywnym aspektem wczorajszego dnia było osobiste spotkanie z Bogusią mamą autystycznego Józia. Krótko bo krótko ale miło, mam nadzieję na nastepne spotkanie. 


wtorek, 4 czerwca 2013

Miłosz prosi

Zmotywowane dziecko zdolne nawet do komunikacji, zwykle robi to bez moich próśb pokazania, dziś na potrzeby filmowe. Przepraszam za odwrócenie kadru ale nie umiem inaczej ustawić.


Kto może niech jutro trzyma mocno za nas kciuki, załatwiamy w Olsztynie pewną ważną sprawę, od niej zależy jak dalej znów potoczy się nasze życie...No i zobaczę się z Bogusią, już się doczekać nie mogę a z drugiej strony strasznie się denerwuje.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

jak nie urok

to sraczka. Niestety w naszym przypadku stare powiedzenie ziściło się. Bałam się kataru, a tu gull gull biegunka. O piątej nad ranem obudziło mnie typowe przelewanie się w brzuszku Miłosza i juz wiedziałam że dziś nici z przedszkola. Poranne posiedzenie tylko mnie w tym fakcie utwierdziło. Na szczęście nifrofuraksyzam już jest dostępny bez recepty więc zawsze w apteczce, już chyba ciutkę lepiej, musimy prędziutko się kurować bo w środe wyjedzamy na ostatni etap rediagnozy Miłosza. 2 godziny autem w jedną strone lepiej żeby w brzuszku nie kruczało. Szkoda że akurat dziś bo w przedszkolu impreza z okazji dnia dziecka. dziwnym trafem omijaja go wszystkie fajne zabawy w placówce, był chory na mikołaja, na bal przebierańców, teraz na dzień dziecka. No cóz moze za rok będzie lepiej.
dziś opanowała mnie inwencja twórcza i zamiast oglądać kolejne drogie i nieosiągalne cuda do terapii na allegro, usiadła i sama coś zrobiłam, a uprzedzam że nie jestem w tym dobra. 


Zrobiłam tangramy, zalaminowałam, powycinałam, a ponieważ Miłosz niecierpi jak mu się cos co ułozy przesuwa, poobklejałam z dwóch stron rzepami na kleju.  No genialnie prawda haha. W ten sam sposób można samemu stworzyć np. puzzle, nigdzie sie nie zgubią bo sa przyczepione do rzepów. Polecam.
Przy okazji okazuje się że Miłosz tangramy to ma w 1 paluszku, za łatwe zeby na dłużej go to zajeło.
Ale chce ten patent wykorzystać w nauce kształtów. Jak już tego go nauczę to nastepne będą może...literki?
A co tam jak szaleć to szaleć trzeba wykorzystać genialną pamięć Miłosza.
Pisałam że Miłosz nauczył sie gestu tablet. Wczoraj dołozyłam mu gest prosi. A że tablet to jedyna rzecz która go motywuje potrafi przepieknie pokazać "Miłosz prosi tablet". Musze to koniecznie nagrać.
Tak smiesznie wymachuje łapkami gdy "prosi". Wydaje mi się że pomalutku zaczyna rozumieć do czego służą gesty. Ktoś zna gest piaskownica??? Tak często wygląda na balkon i widze ze chciałby wyjść, przymierzam się do nauki prośby wyjścia na piasek ...oo chyba po prostu uzyję gestu piasek, jest dość łatwy:))))

niedziela, 2 czerwca 2013

sporty ekstremalne

Ponieważ na dworzu zrobiło się całkiem  ładnie, pomijając codzienne burze, Miłosz rwie na świeże powietrze aż miło. Wychodzi sobie na balkon i aż łyka fakt że dzieciaki na dole biegają w piaskownicy. Na hasło gdzie masz spodnie (w domu ciągle biega bez, odezwały się nadwrazliwości) idziemy się bawić, szybciutko się zbiera na piasek. 
Wracając do spodni, kilka dni wczesniej nagle zapytałam Miłosza gdzie masz spodnie bo latał z gołym tyłkiem, na to zakręcił się rozejrzał i przybiegł ze spodniami. Niby drobiazg ale chodzi o to że zrozumiał o co mi chodzi. Rozumienie mowy jest naprawdę coraz lepsze, a za czym idzie lepsza komunikacja. Perfekcyjnie opanował wymyślony gest tablet, rozwinięta dłon i palec pukający w nią, jak tylko mu się zachce chodzi i pokazuje co aktualnie chce, aż miło, mam nadzieje ze powolutku opanuje pokazywanie innych czynności. Na spacerze ciągle mi ucieka, oczy trzeba mieć wkoło głowy, dziś nagle się zdecydował przejść przez ulicę, w ostatniej chwili go złapałam. Od kilku dni na słowo zaczekaj za mną, waha się, zakręca i czeka. Musimy nad tym intensywnie ćwiczyć ponieważ moje nogi nie nadążają czasem nad tak szybkim truchtem małego. A w mieście wiadomo co chwilka przejścia, to niebezpieczne. 
Niestety załapał w przedszkolu katar martwie sie zeby nie przerodziło się to w nic gorszego. Taka piekna pogoda szkoda by bylo kiblowac w domu. Poniewaz narazie to tylko katar nierezygnujemy ze spacerków. Tak dziś więc powstało kilka zdjęć z szaleństw mojej trójcy. Spodenki po dzisiejszej "zabawie" nadaja się do smietnika:D

    Hmm można z bratem, troche bezpieczniej


Nooo ale na tyłku jest znacznie fajniej


Ciężko ale dałem radę


Ajć trzeba zwiewać mama się wkurzyła


Niestety odezwały się stare lęki i plac zabaw jest dla Miłosza nieaktrakcyjny. Boi się wchodzić na zjeżdzalnię, za nic nie chce się huśtać, nie da się go namówić na żadnego konika, zacznijmy od tego że plac w ogóle omija z daleka. Wielka szkoda bo przecież lato przed nami zabawa. Dobrze że choć przydomową piaskownicę zaakceptował. Nasze przedszkole lada dzień będzie miało swój nowy plac zabaw może tam Miłosz odzyska dawne chęci do tego typu zabawy.