Aniołowie

poniedziałek, 30 listopada 2015

Garść informacji

Wiem zaniedbuję bloga. Ale mam usprawiedliwienie. Choruję ostatnio, lekarze nie wiedzą sami w zasadzie co mi jest. 2 doustne antybiotyki nie pomogły, więc wylądowałam na zastrzykach które też średnio pomagają. Gardło zawalone. I ogólne straszne osłabienie organizmu. Ledwo chodzę. Dziś odbieram 4ty zastrzyk mam nadzieje że w końcu pomogą. A blog na bieżąco informacje pojawiają się na FB na stronie Miłosza. 

Dziś dopadła mnie refleksja, I post jest absolutnie wyrazem moich spostrzeżeń i zapewne nie tyczy się wszystkich dzieci z autyzmem. 
Miłosza diagnoza padła w roku 2012. Miał wtedy 3 lata. Na ten czas nie było wielkiego wyboru w placówkach specjalistycznych. Nasze województwo było wyjatkowe zacofane w tym czasie pod wzgledem terapii autyzmu. Wtedy wydawało mi się że najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji będzie przedszkole specjalne. I tu był haczyk o istnieniu którego wtedy nie zdawałam sobie sprawy. Przedszkole specjalne czyli dzieci z róznymi niepełnosprawnosciami, równiez bardzo głeboko zaburzone dzieci. Drugi haczyk placówka publiczna z wiecznym brakiem pieniedzy i liczbą godzin indywidualnych. Na tamten czas wiecznie wciskano mi zewsząd ze najwazniejszy jest kontakt z dziećmi. A reszta? Nie wiem sama przyjdzie? Otóż nie przychodziła. Miłosz dalej nie zauwazał dzieci. Postepy owszem robił, ale nie spektakularne. Cały czas utrzymywało sie 2 letnie opóznienie rozwojowe. W przedszkolu miał badzo mało zajęć indywidualnych, raptem godzinkę, czasem półtorej. Pól godz logopedy, pół godzinki do godziny rewalidacji tygodniowo. Na zajęciach w grupie zajmował się głównie stymulacją. No bo w sumie jak uczyć dziecko gdy wokół się ma same cięzkie przypadki? Do dziś dnia nie rozumiem stanowiska poradni w sprawie nauczania indywidualnego. "niewazne ile dziecko z autyzmem chodzi do przedszkola, nieważne do jakiej grupy, ważne ze jest wśród ludzi i że nabywa umiejętności we własnym tempie". Co za bzdura!!! Wiekszego idiotyzmu nie czytałam. Nie dajcie sobie nigdy wmówić ze wasze dziecko nie potrzebuje indywidualnego wsparcia. Każde dziecko z autyzmem, nawet te wysokofunkcjonujące potrzebuje wsparcia. Ono sobie samo zwyczajnie nie da rady. A nawet jeśli da to nie będzie nabywać umiejętności w takim stopniu jakby mogło ze wsparciem. Mówie tu oczywiście o stopniu początkowym. Przedszkole, zerówka, klasy 1-6. Pózniej być może stopniowo dziecko które było dobrze przygotowane do uczestniczenia w społeczeństwie będzie mogło zrezygnować z choć częsci wsparcia.
Fakt ten pomogła nam zrozumieć nasza pani Kasia    behawiorystka, terapeutka z zamiłowania. To głównie dzięki jej indywidualnym zajęciom Miłosz się rozwijał. Nadrabiał zaległości. To u niej zaczynały padać pierwsze sylaby i słowa. To ona uświadomiła nam ze bez pracy indywidualnej Miłoszowi grozi wtórne upośledzenie. To ona wierzyła w niego i jego mozliwości. I nie myliła się. Jednak zajęć nadal Miłosz miał za mało. 2 godziny tygodniowo przynosiło efekty jednak nie takie jakby mozna było osiągnąć w regularnej zindywidualizowanej pracy.
Dlatego rzutem na taśmę w wieku 6 lat Miłosz dostał się do przedszkola dla dzieci z autyzmem. gdzie rozumiano co to tabliczka z punktami, co to nagradzanie dziecka za cięzką pracę. Miłosz jest nadal w grupie 4 dzieci  - ale każde z dzieci ma swojego terapeutę. Każdy terapeuta poświeca każdą minutę na pracę ze swoim wychowankiem. Terapeuci się zmieniają aby nie przywiązywać dziecka do tylko jednego nauczyciela. Nie ma tam leżenia na dywanie i stymulowania się z bezczynności. 
Każda nabyta umiejętność dziecka z autyzmem śedniofunkcjonującym jak u Miłosza jest wypracowana. I nie jest to łatwa praca. Każde nowe słowo jest wyuczone. Mam żal do samej siebie iż nie wiedziałam tego wcześniej. tego że tylko taka metoda pracy działa na moje dziecko. Żal do oświaty że wpycha dzieci do przechowalni gdzie dzieci nie mają jak nabywać tych umiejętności. Żal do ministerstwa że nie dba o nasze dzieci. Żal do poradni że nie zdaje sobie spawy z krzywdy jaką robi dzieciom z autyzmem takiego stopnia jak Miłosz kierując je do placówek integracyjnych gdzie terapia jest fikcją. 
Dziecko tak zaburzone jak Miłosz powinno na początku mieć jak najwięcej terapii indywidualnych aby mogło jak najszybciej nadganiać zaległości. W grupach bez wsparcia nie mają takiej szansy, ponieważ nie uczą sie poprzez naśladownictwo!! Marzeniem moim jest aby powstawały placówki, przedszkola, szkoły gdzie każde z dzieci autystycznych będzie mogło liczyć nie na godzine terapii indywidualnej tygodniowo, tylko 3-4-5??DZIENNIE!! Resztę dnia moze spędzać w grupie gdzie będzie mogło nabywać umiejętności społeczne. Godzina czy dwie tygodniowo nic nie załatwi. A braki i frustracja będą narastać.Tak jak miało to miejsce w przypadku Miłosza. Gdybym mogła cofnąć czas..? 
Kiedyś myslałam że nauczanie indywidualne to najgorsze zło. Teraz uważam że dla słabiej funkcjonujacych autystów to jedyne i najlepsze wyjście, jesli sie nie ma takiej jak nasze przedszkole gdzie każde z dzieci ma swojego terapeutę. Być może kiedyś Miłosz będzie na tyle dobrze funkcjonował że będzie mógł trafić do kilkuosobowej grupy gdzie da sobie sam rade. Na dzień dzisiejszy nie ma na to szans. Za skopany początek. Ale wszystko idzie w lepszym kierunku. Pewnie nigdy i nigdzie nie będzie idealnie. Nie mamy pojęcia gdzie Miłosz będzie uczęszczal od września następnego roku. Jedno jest pewne, nie dopuszczę już do takiej sytuacji żeby Miłosz nie miał zindywidualizowanej terapii. W tej chwili kontakty społeczne cudownie sobie ćwiczy ze starszym bratem. Zaczął dostrzegać walory posiadania rodzeństwa i coraz chętniej zaczynają się bawić razem. Co prawda krzykami i bieganiem wkurzają sąsiadkę ale cóz  to są tylko dzieci. 
Jeszcze raz podkreślam że piszę z własnego doświadczenia. Mateo ze swoim autyzmem HFA równiez wymaga wspomagania na lekcjach, jednak on umiejętności nabywa płynniej. Nie jest to charówka jak przy Miłoszu. I Mateo pozostanie w masówce przynajmniej do tego czasu jak długo uda się nam ta sztuka. 
No to mi się wylało...Zostawiam trochę filmików dla nie fejsbukowiczów..Mowa się nam rozwija coraz bardziej. także zainteresowania róznymi zabawkami.














środa, 18 listopada 2015

Kontrakt

Dziś będzie troche o Mateo. Od września tego roku poszedł do szkoły. Nie było sensu go odraczać. 
W poprzednim roku bardzo sie rozwinął. Także emocjonalnie był na to bardziej gotowy. W świetle nowych ustaleń rządu i powrotu 6 latków do przedszkoli to była najlepsza z możliwych decyzji. 
Mateo intelektualnie jest wysoko. Jego IQ jest w normie. Więc teoretycznie nauka nie powinna sprawiać mu trudności. No i zapewne nie sprawiałaby mu gdyby nie jego problemy manualne, lęki, stereotypie, schematy i wycofanie społeczne. 
Mamy to szczęście że Mateo póki co jest w kręgu przyjaznym dzieciom niepełnosprawnym. Samorząd zgadza się wspomaganie go na lekcjach mimo iż klasa nie ma statusu klasy integracyjnej, choć od tego roku mogłaby gdyż od tego roku szkolnego za zgodą samorządu klasa integracyjna może liczyć nawet 1 dziecko niepełnosprawne. Od stycznia zaś wchodzi nowa ustawa która mówi o tym że nauczyciel wspomagający dla dziecka z autyzmem bądz zespołem aspergera taki nauczyciel lub asystent będzie mógł być zatrudniany bez zgody organu prowadzącego. 
Ale nie o tym chciałam napisać. 
Od początku roku szkolnego zaczęły sie problemy. Z usiedzeniem w ławce. Niestety nie ma szans na to żeby wysiedział 45 min w ławce. Po pewnym czasie po prostu wstaje i chodzi po klasie. Zakupiłam klin TOGU który faktycznie trochę pomaga. To taka poducha pod pupę na której może się pobujać. Lepsza od piłki bo stabilniejsza. 
Następne to brak koncentracji. Już w maju poradnia zdiagnozowała u niego braki koncentracji uwagi. I tak Mateo zamiast słuchać nauczyciela mysli o niebieskich migdałach. A najczęsciej o swoich fiksacjach. Codziennie zabiera do szkoły nowe zdobycze. Wykłada na ławkę i rozmyśla o nowym  kamieniu albo rybkach..
Oto najnowsze zdobycze.. teraz bedzie jeszcze zbierał..zapachy..


Pisanie - koszmarek. Doszło do tego że wprost oświadczał że nie będzie pisał. Kładł się na ławce i jęczał że go ręce bolą i że nienawidzi rysować i pisać. 
Codziennie też jest pobity w szkole przez dzieci. No przynajmniej tak to wygląda z jego relacji. Kompletnie nie rozumie innych dzieci. Trzeba mu tłumaczyć dlaczego dzieci krzyczą, popychają się, które on odbiera jako bicie. Foch jest na każdym kroku. Codziennie obraża się na nowe dziecko. A te go wystraszyło bez jego zgody, a te rzuciło w niego piłką..

Jakiś czas temu pisałam że zaczynamy terapię psychologiczną w Kwidzyniu. Pani psycholog zaproponowała kontrakt. Mateo ma ogromne problemy z motywacją. Odpowiednio zmanipulowany zrobi wszystko.  Pisanie kontraktu zbiegło sie w czasie naszego wspólnego szkolenia behawioralnego. Bo NW Mateo też w nim uczestniczy. I własnie przerabialismy motywatory. 
I tak oto z rąk pani Karoliny powstało to cudo.


Pierwsze dni Mateo nie bardzo ogarniał zasady. Czas grania na komputerze był dla niego do tej pory fikcją. Ponieważ grał kiedy tylko chciał. Pierwszy dzień kontraktu zaowocował 1 godziną komputera. I cóż była krzywda że tak mało..Na drugi dzień sytuacja się powtórzyła i tu już było to dość bolesne. 
Wczoraj gdy go odbierałam rzucił się na mnie z okrzykiem że ma 49 pkt na 50 mozliwych! 
Mateo na zegarku jeszcze się nie zna więc dostał nawet więcej niż te półtora godz. Chciałam mu pokazać że gdy się bardzo stara ta nagroda jest naprawdę taaaaka duża. 
Dziś już rano usłyszałam że nie ma opcji żeby zdobył mniej punktów.
Na szczęście pani Mateo ma wyczucie i oczywiście pozwalal mu pod kontrolą wychodzić na chwilkę z ławki np po to aby zrobił przysiady. 
I tym sposobem idzie ku dobremu. 
Oczywiscie pozostaje kwestia wycofania społecznego. I tu problem bedzie narastać ponieważ nie mam już siły walczyć o grupę socjoterapeutyczną z naszym szkolnym psychologiem. Jak ktoś jej nie chce zrobić to jej po prostu nie zrobi. Trzeba mieć chęci do pracy z dzieckiem a jak ich brak to nic z tego nie będzie. 

niedziela, 15 listopada 2015

nowe pomoce edukacyjne

Miłosz od 2 tygodni jest na leku chlorprotixen. Dawka minimalna. Jednak efekty są duże. Przestał się moczyć, śpi spokojnie, dwie godziny po podaniu leku oczka same mu sie zamykają więc zasypia już koło 20. Dzieki czemu wstaje wcześnie rano i nie ma problemu ze wstaniem do przedszkola. W przedszkolu jest duzo spokojniejszy. Znikły zachowania autoagresywne. Dużo mniej sie złości.
W domu cuda..bo prawie w ogóle nie siedzi ani przy kompie ani przy tablecie. Cały czas się bawi. Widocznie poprawiła się twórcza zabawa. W pobliskim sklepie zakupiłam jengę i zabawie nie ma końca. Ponieważ z jengi można składać domino, ułożyć tunel, domek, ba nawet wg Mateo baletnicę. Trasę wyścigową, pociąg..:) Ale co tu duzo mówić sami zobaczcie.Przy okazji padło nowe słowo - domino.



Miłosz także wpadł w szał czytania globalnego. I codziennie po kilka razy sadza mnie na krzesełku i czyta czyta..Choc wydaje mi się że bardziej odczytuje obrazki. Ale sami zobaczcie jak pieknie poprawiła się jego wymowa. 



Miłosz dalej zadziwia mówieniem. Coraz częsciej składa krótkie zdania. Dziś podszedł do okna i powiedział "pada deszcz". Marzenie każdego rodzica dziecka z autyzmem. Komentowanie otoczenia. Pojawia się coraz częsciej. Dzis usłyszałam tez że jutro "jest wolne" i " nie ma szkoły". Łezki się same kręcą ze wzruszenia. Moja gadułka gada cały dzień. Dużo w tym echolalii ale również i komunikacji. Mówik coraz częsciej kurzy się na szafie. Ponieważ Miłosz jest w stanie porozumiewać sie werbalnie i co więcej chce to robić. Nauczył się. Zrozumiał że mową porozumiewamy się najszybciej. Dzis rozmawialiśmy o tym że jutro przyjedzie po niego pani Irenka. I potem pojadą po Olka. Wtedy usłyszałam od Miłosza że "Olek płacze". To jest pierwszy w życiu komunikat informujący mnie co się działo. To jest niesamowite dla rodzica który tracił nadzieję że jego dziecko będzie mówiło. Każde nowe słowo jest jak zwycięska walka. 

Nagle okazało się że Miłosz chce się bawić. Bawić z mamą, bawić z bratem. Nie wiem czy to wynik brania leku (może lżej troszkę jego problemom w główce) czy po prostu dorastania. I nagle okazuje się że braknie nam oprzyrządowania do zabawy. Ilez można dukać literki?
Postanowiłam kupić troche rozwijajacych zabawek. Już w tygodniu wzbogacimy się o :

Klocki logic 
coś jakby domino ale mozna z tego budować różności


Klocki magnetyczne


oraz klocki wafle


Zabawy będzie co niemiara. Edukacji oczywiście przy okazji też. 
Zakup pomocy jest możliwy dzięki zbiórce z 1 procenta podatku bo oczywiście są niemożliwie drogie. W tym roku możemy sobie pozwolić na zakup pomocy edukacyjnych ponieważ odeszła nam płatna terapia behawioralna Miłosza. Dzięki nowemu przedszkolu gdzie terapia behawioralna jest wiodąca nie musimy korzystać z płatnej opcji. Przynajmniej na razie. 

Ponownie zapraszam do polubienia stronki Miłosza na FB. To tam najczęsciej umieszczam informacje o chłopcach. FB to niekwestionowane miejsce szybkiego kontaktu. 




poniedziałek, 9 listopada 2015

no to znów o mowie..

Jak już wielokrotnie pisałam w pewnym momencie życia zwątpiłam czy Miłosz kiedykolwiek zacznie mówić. Wielu ludzi upominało mnie żebym nie traciła nadziei. Na turnusie rehabilitacyjnym pani logopeda poprosiła mnie o kontakt wtedy gdy Miłosz zacznie mówić zdaniami..nie sądziłam że to marzenie ma szanse kiedykolwiek się spełnić. Pani logopeda zaś była o tym przekonana. 
Ileż to razy dostawałam ochrzan od przyjaciółek gdy zaczynałam wątpić. 
Miłosz w sierpniu skończył 6 lat. Już dawno powinien mówić pełnymi zdaniami. Komunikatywnie. 
W tej chwili nie bardzo wiemy sami co się zadziało ale się zadziało i Miłosz codziennie nas zaskakuje nowym słowem, a nawet zdaniem. 
W pierwszy dzień szkolenia po moim powrocie usłyszałam od męża iż Miłosz podszedł do Mateo i powiedział: "Mati brat chodź bawić się proszę" taram kurtyna! Każde z tych słów było wyuczone na zasadzie mówika bądz odpowiedzi na pytania. Jakim cudem sam z tego złożył tak piekne zdanie? Nie mam pojęcia. Do tej pory jestem w szoku. Na drugi dzień usłyszałam na widok pustej kartki :" O, nie ma nic".. co zresztą zaraz usłyszycie na filmie.  Nie tylko pojawiaja sie spontaniczne zdania. Pojawiło sie też komentowanie otoczenia. Miłosz wyglada za okno i mówi co widzi: "zimno", "deszcz", "słońce", "księżyc", "drzewo". "las" "woda"...itp. Coraz częsciej używa komunikatywnych krótkich zdań typu "daj buty" "mama Kasia proszę klik" (odtworzenie filmiku na telefonie).
Ostatnio bardzo wciągnął się w czytanie zestawu do globalnego czytania domana, dzieki obrazkom coraz lepiej wypowiada słowa i uczy sie nazewnictwa, które przekłada na codzienne życie. Czyta klocki i biegnie po swoje klocki..czyta balon biegnie po prawdziwy balonik..
Nie jest to oczywiście w pełni komunikatywna rozmowa. To nie tak że przychodzi ze szkoły i opowiada co robił. Myślę ze dojdziemy kiedyś i do tego punktu. Narazie jestesmy na etapie i tu podam przykład obrazka prezentującego śnieg. Dowiedziałam sie dzis od Miłosza że obrazek "śnieg" to też "zimno" i "zima".. co by nie było to juz jakas informacja. Z dnia na dzień jest tego coraz więcej. 
Ostatnio troszkę zaniedbujemy przedszkole. Miłosz znów ma ataki kaszlu. I w sumie nie wiadomo co to. Bez gorączki..bez kataru..wyglada na to że alergiczne bo bardzo pomagają mu nebulizacje. Ale gdy tylko je odstawiam kaszel powraca. Pan dr dał Miłoszowi do środy wolne co oczywiście Miłosza bardzo cieszy.
Lek na wyciszenie wyglada że na niego działa. Noce są suche, bez wiercenia się. A w dzień bez ataków autoagresji. I mam nadzieję że tak pozostanie. 
Ja juz po 3 dniach szkolenia. Reszta szkolenia na początku grudnia aż żal że nie już za tydzień. Jest bardzo treściwe. Prowadząca nie szczędziła na trudnych widoków dzięki którym mam wiekszą motywację do pracy z Miłoszem. Dzieki szkoleniu utrwaliłam tylko swoją decyzję o tym że teraźniejsza placówka jest tym co Miłosz w tej chwili potrzebuje. Ogromną rolę w rozwoju mowy ma terapia Miłosza. Myślę że gdyby od początku był w terapii behawioralnej mówiłby juz dużo szybciej. Miłosz miał zawsze dużą potrzebę komunikacji a my w końcu trafilismy na ludzi którzy umieli ją wykorzystać. Ja dzieki nabytej wiedzy widze jasno jakie błędy popełniam ja sama i inni ludzie. Choć żeby byc dobry terapeutą behawioralnym trzeba lat nauki i przede wszystkim doświadczenia. Ja pani Beacie, prowadzącej szkolenie chciałabym podziękować za udostepnienie nagrań, bardzo drastycznych, które powinni obejrzeć wszyscy wątpiacy w sens tej terapii. I dziekuje Bogu że zyjemy w czasach gdzie terapia dziecka rozpoczyna się tak wcześnie. Straszny to był widok ale potrzebny.. żeby zrozumieć po co sie to wszystko robi..




Zamieszczam filmik. Miłego oglądania. I słuchania jak bardzo poprawiła się wymowa i tempo mowy Miłosza. 

piątek, 6 listopada 2015

Powoli do przodu..

3 lata temu w czasie diagnozy psychiatra położyła nam na stole tabletki. Rispolept. Oboje z mężem zapytaliśmy..co to? Lekarstwo na autyzm..Hmm mimo iż bylismy dopiero laikami w sprawach autyzmu to wiedzieliśmy że leku na autyzm jeszcze nie wymyślono..Dopiero w domu przeczytałam ulotkę..i..włosy dęba mi stanęły. Psychotrop..to słowo dźwięczy mi w uszach po dziś dzień. Im dłużej czytałam ulotkę tym bardziej się stresowałam. Miłosz w tym czasie faktycznie był agresywny i autoagresywny. Jednak wtedy uważałam że nie jest mu to potrzebne..przecież autyzm to nie choroba psychiczna. Tak to sobie tłumaczyłam. Najważniejsza jest terapia. I terapia był..jedna gorsza druga lepsza..jednak niezmiennie od jego urodzenia towarzyszy nam..upór a w zasadzie opór. Opór przed naszym światem..przed wykonywaniem poleceń w sytuacjach dla niego trudnych. Nikt kto nie przeżył tego co my nie zrozumie..przez co musieliśmy przechodzić. Kładzenie się na środku ulicy - bo Miłosz wybrał sobie inną drogę, kopanie drzwi..gryzienie głównie mnie..bicie siebie i mnie, szarpanie.. Nigdy nie zapomnę podawania mu leków..gdy zatykałam mu nos..krępowałam ręcę..nogi..czułam się jakbym się znęcała nad własnym dzieckiem..Te krzyki i histerie gdy zostawał w przedszkolu. Po..ani trochę nie było lepiej..często musiałam ciągnąć go na siłę do domu. Ludzie tu zapewne pamiętają jak musiałam go na siłę ciągnąć po schodach..Do dziś zostały mi pamiątki pozarywane ręce i bolący kręgosłup. Dziś z tym jest o wiele lepiej. Odkąd trafił do terapii behawioralnej bardziej się słucha jest w stanie zrozumieć że musi coś zrobić. Jednak opór jest nadal duży w sytuacjach np. nauki. Miłosz jest dzieckiem bardzo mądrym. Odkąd jest w terapii 1-1 robi niesamowite postępy, bynajmniej robił do pewnego momentu, gdy jego stan emocjonalny znów sie rozwalił. I Miłosz stał się bardzo autoagresywny. Swoją niechęć okazywał uderzając silnie o podłogę.  W nocy zaczął się moczyć. Kręcić. I powiedziałam koniec..dość..może jednak trzeba mu pomóc. W inny sposób niż tylko terapia. Umówiłam go do psychiatry. 2 listopada byliśmy. Dostaliśmy wiele cennych podpowiedzi. Jak inaczej próbować podchodzić do problemów Miłosza. Konieczne też wydaje się wznowienie terapii SI a więc muszą zrobić wszystko żeby znów do niej trafił. Dziś jade do szkoły integracyjnej może tam uda sie to zorganizować w ramach WWR. 
Pani dr zapisała też lek. Wiedziałam że nastąpi ta chwila. Byłam na to przygotowana. Chlorpotixen. Nie kolidujący z lekiem p/padaczkowym. W pierwszy dzień po podaniu dowiedziałam sie że Miłosz ani razu nie rzucił sie na podłogę w przedszkolu. Ani w następny..co do tej pory było normą. Miłosz znów pieknie głeboko śpi i sie nie moczy. Dawka jest minimalna. I wydaje się być już na tym poziomie skuteczna. Miłosz jest radosny, zadowolony, nie otępiały..no może troche mniej skoncentrowany. Ale to czas aby organizm przyzwyczaił się do leku. Nie wszystkim podoba się moja decyzja. Jednak nie wydaje mi się aby miał prawo się wypowiadać bo nigdy nie przeszedł przez takie piekło jak Miłosz. Bo nie chodzi tu o nikogo jak tylko o niego. Być może w jego główce teraz troszkę jest spokojniej. I być może nie warto było tak długo się bronić. Przecież wiadomo że najważniejsza i tak jest terapia. A jesli dzięki temu Miłosz będzie spokojniejszy to i ja jestem. 
Dziś zaczynam szkolenie z terapii behawioralnej. Naprawdę wielkim łudem szczęścia się zakwalifikowałam. Zamierzam dobrze to wykorzystać. 


wtorek, 3 listopada 2015

Serdecznie dziękujemy

Fundacja Słoneczko zakończyła księgowanie 1 procenta podatku. W tym miejscu bardzo dziękuje mojej całej rodzinie, która bardzo wlączyła się w te sprawę. Wszystkim znajomym, sąsiadom z mojej rodzimej wsi. Koleżankom i znajomym za przygarnięcie ulotek Miłoszka. Wszystkim za udostępnianie postów na facebooku. Oraz oczywiście wszystkim za oddanie swojego 1 procenta podatku na naszego synka. Napewno wiecie jak działa subkonto w fundacji ale przypomnę. Rodzice dziacka które ma subkonto w fundacji nie ma dostępu bezpośredniego do tych pieniędzy. Mamy tylko podgląd na sumę. Wpierw musimy sami opłacić wizyty lekarskie czy zakupić sprzęt do terapii aby za okazaniem faktury VAT odzyskać pieniądze od fundacji. Także każdy nawet najmniejszy grosik jest objety gwarancją że pójdzie na leczenie dziecka. My w tym roku w ten sposób zakupiliśmy już:
Kamienie rzeczne oraz dyski sensoryczne - do terapii SI za lączną sumę 404zł
Tunel sensoryczny, kołderkę obciążeniową, węża sensorycznego, woreczki dotykowe do terapii SI za łączną sumę 599zł
Zakupiona została również kolejka jako nagroda motywacyjna do przedszkola za sumę 149zł oraz nieprzemakalne prześcieradło za sumę 70zł.
Oraz pomoce do ćwiczeń rączek za sumę 110zł
To tyle z naszych dotychczasowych zakupów. Reszta pieniędzy zostanie najprawdopodobniej przeznaczona na terapię biofeedback Mateo oraz na leki i wizyty lekarskie Miłosza. 
Jesteśmy bardzo wdzięczni za każdy przekazany grosik. Niestety nie mamy personalnego podglądu kto Miłoszkowi 1 procent przekazał widoczne są tylko urzędy skarbowe. Dlatego tu i teraz bardzo dziękuje. Jest to dla nas ogromna ulga finansowa tym bardziej iż do terapii doszedł nam Mateo. 
Poniżej lista wpłat. Jeśli kogoś na niej brakuje proszę o kontakt.



Nowy Dwór Mazowiecki                           1 wpłata
Przasnysz                                                 2 wpłaty
Warszawa-Mokotów                                1 wpłata
Warszawa-Wawer                                  4 wpłaty
Gdańsk                                                     4 wpłaty
Słupsk                                                       5 Wpłat
Bytom                                                       2 wpłaty
Chorzów                                                  2 wpłaty
Gliwice                                                    2 wpłaty
Brodnica                                                  2 wpłaty
Warszawa-Targówek                             1 wpłata
Gryfin                                                      1 wpłata
Koszalin                                                  1 wpłata
Wrocław-Fabryczna                              1 wpłata
Wrocław- Śródmieście                           1 wpłata
Inowrocław                                            1 wpłata
Ruda Śląska                                           2 wpłaty
Zielona Góra                                          2 wpłaty
Pabianice                                               2 wpłaty
Sucha Beskidzka                                  1 wpłata
Ciechanów                                           1 wpłata
Nowe Miasto Lubawskie                     57 wpłat
Poznań 1                                               1 wpłata
Poznań-Wilda                                       2 wpłaty
Szczecin 2                                          9 wpłat
Szczecin3                                            3 wpłaty
Szczecin1                                             5 wpłat
Będzin                                                 3 wpłaty
Iława                                                    6 wpłat
Ostróda                                               1 wpłata
Nowy Tomyśl                                      1 wpłata
Katowice                                            1 wpłata
Żory                                                    1 wpłata

Łącznie 130 wpłat.
Co daje sumę 6720zł 
DZIĘKUJEMY!!!
I proszę pamiętajcie o nas w roku 2016.
Zaburzenia chłopców są nieuleczalne ale dzięki regularnej terapii stopniowo poprawia sie ich funkcjonowanie.


----edit. a tu niespodzianka bo jeszcze dziś się dalej poksięgowało 10 wpłat z NML