Aniołowie

wtorek, 9 lipca 2013

Brak urlopu

Dawno nie pisałam coś mnie wena twórcza opuściła. Wakacje, zamiast wymarzonego odpoczynku roboty mam jeszcze wiecej dzieci w domu wiec balagania na potege, ciagle sie kłócą, a moja cierpliwosc powoli wygasa. Za 3 tyg na całe szczescie wraca mąż może wtedy trochę odsapnę. Marzy mi się zwykłe wyjscie do fryzjera.
Co u nas Miloszowi chyba daje znać brak terapii bo zrobił sie strasznie nerwowy i niecierpliwy. Znów odezwały się stare nawyki bicia mamy gdy coś nie gra. Mam nadzieje ze z wiekiem mu to przejdzie nie chciałabym tak dostać plaskacza za 10 lat..Tym bardziej ze z Milosza bedzie pewnie kawał chłopa tatus ma 191 cm wzrostu i bynajmniej wycinkiem z gazety nie jest..
Wczoraj usiadłam się i schomikowałam serie co to kto to. podrukowałam, polaminowałam i bedziemy bawić się z dzwiękiem.
Godne polecenia tez sie okazała seria CZUCZU . Mamy z niej literki i pojazdy. Szczególnie oczywiscie pojazdy przypadly mu do gustu. Czuczu pojazdy polega na dorysowywaniu brakujących elementów po śladzie. W swoim zestawie posiada market suchościeralny wiec obrazek jest wielokrotnego użycia. Okazało się przy okazji ze Milosz doskonale wie co to rysowanie po sladzie i próbuje to robić. Rzecz jasna ze długa jeszcze droga przed nami. manualne zdolności sa dopiero w fazie raczkującej, ale najwazniejsze ze wie o co chodzi i że próbuje.
Ostatnio Miłosz przechodzi fazę nasladownictwa, szczególnie dotyczy to starszego brata Mateusza. Usiluje wiele rzeczy robic tak jak on, czesto to bardzo śmiesznie wygląda. ale w takim chwilach bardzo sie ciesze ze Milosz ma rodzenstwo, taka własna domowa terapia.
Takze gesty próbuje usilnie nasladować i uzywać. Jednak trzeba tego bardzo pilnować poniewaz nadal woli jak zgaduje w myslach co chce, pewno ze tak wygodniej.
Najśmieszniejsza sytuacja z tego tygodnia. W tablecie malemu zepsuł sie głos Cchiałam mu pomoc i podłaczym do niego słuchawki. Zalozyłam małemu i zostawiłam go z grą. poszłam do kuchni, za jakiś czas zagladam a Milosz z błaganiem w oczach pokazuje mi gestem makatonu koniec ćwiczeń ..Biedak myslał ze tak dlugo karzę mu ćwiczyć :D Ale sam ich nie zdjął co uwazam za wielki postęp i wstęp do terapii Johansena na który niestety dalej nas nie stać..Cos te odkladanie pieniadzy nam nie idzie, a teraz szkoła wydatki wiadomo..dwójka mi idzie do szkoły echh..

4 komentarze:

  1. Oj na dwójkę to kasy potrzeba :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety wszystko rozbija się o kasę... tylko skąd jej nabrać :-(((

    OdpowiedzUsuń
  3. My też już odczuwamy powoli skutki przerwy w terapii - lawinowo wracają i pojawiają się nowe fiksacje.
    Trzymaj się, Kasiu:*

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, rodzeństwo kosztowne ale przydatne ;)
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń