Aniołowie

środa, 28 listopada 2012

SI i słoneczko

Dziś w przedszkolu rozpoczelismy diagnozę SI. Dowiedziałam się ze w końcu w przyszłym tygodniu mały rozpocznie indywidualną terapię integracji sensorycznej ufff w końcu i na szczęscie bo juz sie bałam ze wcale jej mieć nie bedzie.
Mam dzis małe szaleństwo w domu rozłozylismy tor samochodzikowy, byłam pewna ze Miłosza nie zainteresuje ale i owszem interesuje az za bardzo, na tyle ze najlepiej by wszyscy zrobili wynosząc się od toru i dając go na wyłączność Miłosza. Rozłozył się w poprzek toru co chwila go uszkadzając i doprowadzając do czarnej rozpaczy starszego brata.



I tylko na zdjęciach wyglada to tak ładnie, że niby bawią sie razem echhh. Głowa mnie juz boli od tych pisków.
Dzis w przedszkolu Miłosz przy terapii Knilla usiadł ładnie w kółeczku i próbował współpracować. To wielki przełom ponieważ nigdy nie usiedział dłuzej jak minutka. 
Po wyjściu z przedszkola mimo deszczu poszliśmy na spacer podczas którego mały nawijał coś pod nosem po chińsku. Do tej pory w jego jezyku gosciły tylko sylaby teraz cos mruczy innego brzmi to jak krótkie zdanie wypowiadane w jakimś cudacznym jezyku. Bardzo mnie to cieszy poniewaz chyba pierwszy raz w zyciu usłyszałam jak mogą wyglądać słowa przez niego wypowiadane, słowo choć "chińskie" brzmi zupełnie inaczej niż sylaba. Moze powolutku w końcu sie rozkręci?

Od dziś Miłosz jest pod opieką fundacji Słoneczko
serdecznie zapraszam na stronę Miłosza
i pomoc dla niego
szczegolnie prosimy żeby pamietac o naszym synku w zbliżającym się rozliczeniu PIT
Bedziemy bardzo wdzięczni


http://fundacja-sloneczko.pl/apele/pokaz_opis.php?ida=418/K

poniedziałek, 26 listopada 2012

wychodzimy na prostą

W końcu odpukać chyba powoli zdrowiejemy. Jelitówka, zapalenie oskrzeli..Pełen zestaw chorób sezonowych. I tak zamiast wymarzonego wolnego od dzieci, nadal siedzimy wszyscy razem w domu. Kuba oskrzela i teraz jelitówka, Mat coś kaszle od jakiegoś czasu , zastanawiam się czy to nie aby jakaś alergia. No i kategorycznie nie chce chodzić do przedszkola, szkoda wielka bo tak ładnie sobie radził, na przekupstwo kupiłam nawet mu zabawkę obiecał że jutro pójdzie zobaczymy.. szkoda by było bo w domu się nudzi albo siedzi przed kompem.
Dzielny z najdzielniejszych Miłoszek chodzi do przedszkola i odpukać nie choruje. Fajnie sobie tam radzi, zaczyna lubić myć ząbki zachecony brawami które ostatnio bardzo lubi, obserwuje przy tym czy aby wszyscy mu klaskają. Na zmianę macha też rączką na pa pa. 
Piekna dziś pogoda prawie wiosenna więc po przedszkolu pójdziemy na długi spacer, jedyna tu rozrywka niestety. 
Dieta bezglutenowa zaczyna mnie przerastać. Mały stanowczo odrzucił pieczywo, ziemniaki, sos, akceptuje tylko smazone rzeczy, przeciez nie moze jeść tylko smazonego bo się rozchoruje od tego..Nie wiem czy jest sens ją ciągnąć kosztem jego zdrowia. Choćbym na głowie stanęła nie zje nic innego, boi sie spróbować czegokolwiek innego z obawy że jest bezglutenowe. Nie wiem czy chce mieć zdrowsze dziecko ale nieszczęsliwe z powodu diety. Muszę to jeszcze raz przemyśleć.
W środę w końcu rozpoczynamy diagnozę SI. Sama jestem ciekawa co wyjdzie bo dużo zaburzeń ustapiło narazie bądz wyciszyło. Oby nie wróciło.
Strasznie polubił bawić sie z starszym bratem nasladuje go przy tym we wszystkim, Biegają, skakają na zmianę, kładą sie nie podłodze równocześnie, tylko zabawkami nie umią się dzielić i tu im nie wychodzi. No i krzyki piski odbijają się na zdrowiu sąsiadki z dołu ale co mam zrobić, krzyczeć zeby się nie bawili? W końcu cisza nocna jest o 22..A moje rozrabiaki o 20ej już spią. 



środa, 21 listopada 2012

Szpital

..w domu..Kuba kaszle prawie płuc nie wypluje i jak znam zycie jutro lekarz stwierdzi jedno wielkie nic, gardło na które nie brak antybiotyku a ten kaszle całe dnie i noce.. lekarze jak tracą juz wszystkie mozliwosci wtedy zapisuja mu antybiotyk i mimo wszelkich podejrzeń ze to alergia w cudowny sposób przechodzi. Mat coś kupka i kaszlał ale to powoli przechodzi, do przedszkola nie chodzi i nici z moich wolnych spokojnych dni..
Wielkie odpukać Miłosz jakoś się trzyma. Chodzi grzecznie do przedszkola. Z usmiechem na ustach:)) Podskakuje jak wchodzimy do szkoły. I grzecznie idzie z panią na zajęcia, wielka ulga dla mojego serca. Biedny tylko nic tam jeść nie chce, wpada o 14ej do domu głodny jak wilk i niestety mimo opłacania przeze mnie jedzonka w przedszkolu musze osobno mu gotować w domu bo zagłodzilby sie na smierć. 
Wczoraj usmażyłam mu pączki oczywiscie bezglutenowe spotkały się z wielką pogardą Miłosza. Nawet nie spojrzał:( Chciałam mu upiec bułeczki ale jestem pewna że czeka je taki sam los jak pączków czyli w koszu..Czasem tracę nadzieje ze przejdzie mu ta wybiórczość. Nie ma szans żeby namówić go na coś innego niż zwykle. Chwała bogu tylko że nie zauwaza podmianki półproduktów bezglutenowych bo z diety byłyby wielkie nici, ale ile mozna jeść na okrągło kluski, placki ziemniaczane, kotlety, paluszki rybne i frytki, czasem skubie miesko gotowane i ziemniaki z zupy lub sosu i to jest wszystko co lubi plus banany i winogrona które traktuje czasem jak danie główne. Wczoraj poczęstowałam go paluszkami słonymi bezglutenowymi i zjadł, i choc to napewno niezdrowa przekąska ciesze się ze choć to ze smaków dziecka mu podchodzi, najgorsze ze maleńka paczuszka kosztuje prawie 6zl:( Zamówiłam mu tez delicje bezglutenowe choc ograniczam mu cukier nie mogę patrzec jak sie meczy bez zadnych słodyczy. I tak zje tylko galaretke jak zwykle..wczoraj mało mi z gardła nie wyrwał zwykłej bułki , teraz juz sie przed nim chowam. Nie mam przekonania do tej diety i czy da cokolwiek, poczatkowe mniejsze kupki znów powrócily, 3 dni bez problemu 3 dni z problemami, wiec raczej gluten bez zwiazku z nimi. Co złego moze być w zwyklym chlebie czy paczku? echh czemu mały musi sie tak męczyć:( Gonie starsze dzieciaki zeby nie jadły słodyczy przy małym ale jak długo tak mozna..? Niedługo świeta i zamiast Mikołaja mam dac mu bezglutenowe kluchy???
Jest jedna rzecz która bardzo mnie cieszy ostatnio a mianowicie kontakt wzrokowy. Zwłaszcza gdy po niego przychodze do przedszkola siada do ubrania i patrzy mi w oczy długo i czeka zeby go pocałować i słucha tak pieknie jak do niego mówie, i patrzy tak rozumnie przytomnie az serce sie raduje,, echh jak ja go kocham...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Liebster Blog

Dziekuję Paulina za wyróznienie bloga  Liebster Blog, postaram się odpowiedzieć na twoje pytania

1. Ulubiona pora roku?
Wiosna bo nie jest za ciepło ani za zimno

2. Ukochana potrawa?
gyros, taki swojski uwielbiam

3. Najwspanialsze wydarzenie jakie Cię spotkało?
urodzenie trójki moich wspaniałych dzieci

4. Wymarzony prezent?
lustrzanka, narazie poza sferą marzeń

5. Ulubiony film ?
zmierzch kocham te klimaty

6. Co sprawia Ci radość?
każdy postęp w terapii Miłoszka

7. Wymarzone wakacje- gdzie?
Grecja lub Włochy, może kiedyś

8. Twoje hobby?
elektronika wszelkiego rodzaju

9. Kiedy mam chwilę tylko dla siebie to... (co lubisz robić)?
oglądam ulubione seriale

10. Czego się boisz?
Boję sie ze mój synek kiedyś nie poradzi sobie sam w życiu

11. Ulubiony kolor ?
czarny m.in dlatego ze wyszczupla

Bedzie cięzko wyróznić mi blogi bo nie znam ich aż 11tu. Ale postaram się. Nominuję "Julkę i jej autyzm", "Autyzm dzień po dniu", "Justynka i jej zaczarowany swiat autyzmu",
"Nasz Pawełek", "Roksankowa kraina", "Aspik Jasiek", "Autyzm Zosi", "Pszczółka Maja autyzm na wesoło", "Nasz mały Aspi", "Autzym rozplątać myśli", "PomagamySzymkowi.pl"

a oto pytania
1. Ulubiona książka
2. Co lubisz robić najbardziej
3. Czego w życiu pragniesz najbardziej
4. Gdzie spedziliście ostatnie wakacje
5. Ulubiony zwierzak
6. Które święto lubisz najbardziej
7. Co robisz gdy za oknem szaruga
8. Twoje najbardziej popisowe danie
9. Dlaczego piszesz bloga
10. Czy lubisz słodycze
11. Najwazniejsza osoba w twoim zyciu to..

Zapraszam do zabawy

I na koniec przepraszam moich ukochanych blogerów, zmieniłam przeglądarke i okazało się ze przez nią moje komentarze nie ukazują sie na waszych blogach, wybaczcie nie zapomiałam o was ot złosliwość rzeczy martwych:( Wróciłam do starej przeglądarki i mam nadzieję ze wszystko wróci do normy




do zobaczenia tato

Zostaliśmy znów sami, powinnam się chyba juz przyzywyczaić ale tym razem zostałam tak naprawdę sama. W naszej starej miejscowości miałam choc rodziców a teraz..smutno bedzie samemu, no ale co zrobić takie zycie, ktoś musi zarabiać.
Najbardziej się bałam reakcji Miłosza na brak taty, w sumie nadal się boję. Ostatnio maly uzależnił sie od obecności taty, chodził za nim nawet do WC. Zrezygnowałam z odprowadzania go do przedszkola bo nie chciał ze mna wyjść tylko z tatusiem. Mąż wyjechał w nocy, rano Miłosz postał troszke w oknie, tłumaczyłam ze tata pojechał do pracy, wyszedł ze mną normalnie do przedszkola i bez płaczu poszedł na zajęcia uffff, juz dawno nie widziałam go tak radosnego jak szedł do szkoły. Mam nadzieje ze nie odczuje bardzo braku meza.
Nadal trzymamy dietę bezgutenową, zakupony automat do chlebka sprawił sie na 6tkę, tym bardziej ze tak taniutko udało się kupić. Chlebek wyrósł nad podziw piekny w smaku tez niczego sobie, niestety mały gardzi mam nadzieje ze w koncu sie przekona. Dziś chce spróbować upiec mu pączki które uwielbia oczywiscie bedą bezglutenowe, mam nadzieje ze beda mu smakować bo juz mi się pomysły kończą co by tu mu do jedzenia robić, cholerna wybiórczość. Wczoraj siedziałam robiłam mu klopsiki w sosie pomidorowym nawet nie tknął, bo sos pomarańczowy więc tym samym niezjadliwe. Skończyło sie na frytkach a przeciez dziecko nie moze w kółko jeść smażonych rzeczy a głównie takie mały uwielbia.
Muszę się pochwalić Miłosz wypowiada całkiem świadomie jedno półsłowo. BE, gdy widzi coś niedobrego lub brudnego mówi be lub błe, czasem gdy widzi cos dobrego wyrywa mu się mniem, niby nic ale daje nadzieje...
Ostatnio jestem nie w sosie to chyba jakieś jesienne przesilenie. I jakoś trudno mi nawet tu coś napisać. Mimo ze nie jest żle świat jawi mi sie w czarnych barwach, oby do wiosny...

wtorek, 13 listopada 2012

ABR powtórka z rozrywki

Zdecydowałam, powtórne ABR mały bedzie miał robione w Poznaniu, czemu Poznań nie Olsztyn. W Olsztynie warunki "super" badanie z rana, pół godziny na usapnie dziecka , ha ha juz to widzę jak na zawołanie zasypia. Mamo Agatki dziekuje za namiar do Poznania zadzwoniłam i juz mamy termin...na 3 kwietnia. Niestety terminy powalają do tego dzieć ma byc zdrowy, zwykły katar dyskwalifikuje z badania. Więc tydzień na przód chyba zamknę go w bańce bez dostępu zarazków.Ale tam stosują wlewkę doodbytniczą z usypiaczem , więc mamy duzo wieksza szanse na powodzenie badania. No i kazdy Poznań chwali że tam bardzo dobry oddział jest więc nie ma co sie zastanawiać,słuch małego to bardzo wazna sprawa.Jestem po konsultacji z laryngologiem dzieciecym mówi ze 79 to dość spory ubytek nawet dziecko z katarem tyle nie osiąga więc coś tam w tym uszku musi byc nie tak. Dziś jedziemy na wizytę i znów 150 zł pęknie bo terminów na NFZ brak a trzeba jechać póki mąż jest. Ale dowiem się przynajmniej co może z uszkiem być nie tak, zrobi otoemisje. Trzeba jechać dla świętego spokoju.
Dziś od rana wykonałam kilka telefonów i rejestrowałam małego do specjalistów. Do endokrynologa zapisano nas na 17 pazdziernika...następnego roku!!!To pierwszy mozliwy termin. I jak tu nie leczyć dziecka prywatnie?? Do centrum autyzmu psycholog , pedagog, psychiatra, neurolog styczen luty 2013. Zygam juz wizytami lekarskimi, marzę o dniu tygodniu gdzie nigdzie nie jedziemy , gdzie nie musze sie martwić o wolny termin i czy zdołam tam dojechać.Póki jest mąż jakoś to ogarniam ale jak wyjedzie bedzie ciezko.
Za chwilkę idziemy na pasowanie na przedszkolaka naszego średniego synka. Potem bieg po Miłoszka, obiad, chwilke odsapnąć i start na Ostróde do laryngologa.
Rozmawiałam wczoraj z pania dyrektor to Miłoszek dość dobrze radzi sobie z sytuacjami w wiekszej grupie. Nie wykazuje lęków gdy dochodzą nieznani ludzie, i powolutku ma chęć włączyć sie do zajęć grupowych, niestety nadal woli sobie je oglądać. Ale mielismy okazję obejrzeć jego pracę gdy pieknie współpracował przy pracy plastycznej.ślicznie poprzyklejał kropki na parasolce, pomalował wiatraczek, no cóz nie będe ukrywac duma nas rozpiera.

niedziela, 11 listopada 2012

Gluten free

Diety bezglutenowej dzień 4ty. Mały nadal zyje ale stoję na głowie zeby coś w niego wcisnąć. Przed chwilą dostałam po głowie chrupkami kukurydzianymi. Stanowczo odmawia konsumpcji chlebka i bułeczek bezglutenowych, a ze wyczytałam w netku ze chlebek upieczony własnoręcznie jest smaczniejszy zakupiłam wypiekacz do chlebka, udało sie dość tanio (kochane allegro). Zamówiłam tez produkty na balvitenie, zaczęłam się bać, droga impreza. W sklepach siedziałam dlugo ogladając etykiety 90 procent produktów zawiera gluten bądz jego sladowe ilości:(
żeby byc pewnym składu powinno sie chyba wszystko kupować w sklepach bezglutenowych, no ale trzeba być naprawdę przy kasie, mam nadzieje ze wypiekacz do chlebka szybko sie zwróci, bo 200-300g chleba to koszt około 7-8zł, plus koszty wysyłki oczywiscie też niemałe. Mąka do taniej tez nie nalezy, mam jednak nadzieje ze taki świezy bedzie lepszy, bo ten ze sklepowej półki smakuje jak papier.
I nie wiem czy po 4 dniach mozna mówić o jakiś rezultatach ale u nas jest jeden podstawowy, kupki zmniejszyły sie z 6ciu do 1-2 na dzien. Wiec albo to przypadek albo faktycznie gluten mu szkodzi. Pojawiły sie tez nowe głoski, bu bu, be be, błe błe, co nas zniezmiernie cieszy. No i nauczył sie bić brawo co jest dla mnie ogromnym osiągnieciem, bijąc brawo patrzy uwaznie czy cała rodzina klaszcze. Chodzi daje całuska tacie w policzka i sam tez swojego nadstawia, do mnie zas podchodzi i kreci główka na słowo nie, gdy ja przekornie potakuję on dalej tez ze smiechem kreci głowka na nie:))) Nazbierało sie w kilka dni kilka postepów. Boje sie myslec ze to dzieki diecie no bo to napewno za szybko, bo z drugiej strony jesli gluten mu szkodzi to żal żeby całe zycie miał byc na diecie. Nie załuje jednak tego kroku bo przynajmniej sie przekonam czy coś ona daje. Mały głodny narazie nie chodzi, namietnie smaze mu kotleciki które uwielbia, bułka tarta bezglutenowa, jutro przymierzam sie do pulpetów. Dzis sie gotuje zupka z fasolki szparagowej równiez bedzie bezglutenowa tylko ciekawe czy zje:)) W miedzyczasie głodek zajada bananami i winogronami, szkoda ze tych chrupek nie chce, lepsze to niz chipsy:/
Odpukać narazie jest zdrowy oby znów sie nie rozchorowal bo katar mu nie odpuszcza.
Z zachowan trudnych mały ma obsesje na punkcie taty, chodzi za nim nawet do łazienki. Nie chce ze mna wychodzić do przedszkola bo tata nie idzie, a tata nie moze go odprowadzać bo tata na miejscu w przedszkolu płacze bardziej niz Miłosz. No i wynosze małego na siłe z mieszkania a w przedszkolu niestety z rana znów płacze. Pózniej jest lepiej ale poranek obkupiony łzami:( Tata za tydzien wyjezdza do pracy wiec przynajmniej poranek bedzie mniej trudny. Nie wiem jak zareaguje ze taty tak dlugo nie bedzie no ale cóz ktos musi zarabiać na te wszystkie wydatki..


czwartek, 8 listopada 2012

Audiolog

Dowiedziałam się dziś od audiologa ...no własnie nic, grzecznościa i uprzejmościa tam nie grzeszą niestety. Pani zajrzała łaskawie małemu do uszu i nosa, nie zrobiła zadnego badania tylko ochrzaniła za nieuzywanie kropli do nosa ( od dawna zyje w przekonaniu ze zdrowiej dla dziecka zeby katar mu spłynął z nosa niz go na siłe tam zatrzymywać kroplami), stwierdziła ze zle leczone katary są przyczyną 80 % niedosłuchów u dzieci. Moze to i prawda ale poczułam sie jak matka zaniedbująca własne dziecko (pewnie 2 razy w tyg latania po pediatrach to za mało). no i chyba zalecenie przez lekarza mucofluidu mija sie z celem podawania kropli (mukofluid upłynnia sluz i usuwa go z nosa ). Wiec stałam sie dziś szczęsliwą posiadaczką kropli do nosa oraz skierowania na ponowne badanie ABR czym całkowicie mnie podłamali bo po pierwsze dziecko musi być całkowicie zdrowe - juz to widze zdrowe i 3 tyg po infekcji- po drugie badanie wykonują tam rano, więc mam go obudzić o 3 nad ranem i trzymać tak do czasu badania, potem uspić go tam na miejscu w ciagu pół godziny!!!!Mam powiedziec mojemu synkowi idz spać ha ha ha. Nie wiem, wiem ze badanie musi być wykonane ale w jaki sposób nie mam pojęcia. Boję sie myśleć w ogóle na ten temat..
No i wielkie booom , mały od dziś jest na diecie bezglutenowej. Po wczorajszej rozmowie z naszą logopedką która jest bardzo za dietą, doszłam do wniosku że powinnam spróbować. Bo co jesli faktycznie przynosi tak dobre efekty a ja mu tę szanse odbieram? Przedszkole do diety się dostosuje. Tak więc zaatakowałam dziś sklep z produktami bezglutenowymi. Zakupiłam kilka artykułow (4 bułeczki 10,50 czuje zblizające się bankructwo) , bułeczką pogardził mimo ze nawet nie posmakował, zaraz po wejściu do domu porwał banana. No ale cóz w koncu jest bezglutenu. Przyszykowana upiekłam kotleciki z piersi kuraka na bezglutenowej bułce tartej i bingo wcinał ino uszka mu się trzęsły. Jutro bedziemy poszukiwać wędlinke bezglutenową. Boję się pieczywa bo sama uważam ze ono jest ochydne..a mały niestety ale lubi pieczywko, mysle ze nam się uda, chce sie przerzucić na przetwory domowe, moze ktos zna dobry przepis na bezglutenowy chleb i bułeczki? Będe wdzieczna i trzymajcie kciuki. Do diety popchnęła mnie tez informacja która znalazłam na jednym z blogów że kwas hipurowy którego silne stęzenie znaleziono w moczu małego powstaje przy złym trawieniu i problemach z jelitami, mały kupke robi znów kilka razy na dobę, daję sobie pół roku, jesli uznam ze pomaga zostawimy jesli nie to odstawimy

poniedziałek, 5 listopada 2012

Alergia?

Z tematem alergii w sumie borykam się od 30 lat. Zaczęło sie doe mnie samej. Jako małe dziecko urodzone z wrodzonym brakiem odporności szybko zapadłam też na róznorakie alergie objawiajace sie jako astma dziecieca. Nie było lekko, z dzieciństwa pamietam mnóstwo szpitali, zastrzyków, zapaleń płuc i oskrzeli. Gdybym wtedy mogła sie sama leczyć i miała ten rozum i wiedze co dziś na pierwszy rzut wywaliłabym białko melka krowiego z diety, ale wiadomo 30 lat temu nikt o tym nie pomyślał. Na szczęscie z wiekiem mi przeszło.
Po urodzeniu Kuby nie myslałam ze coś moze mu szkodzić. Karmiłam butlą. Nie mineło pól roku i zaczęło się, zapalenia oskrzeli jedno po drugim, non stop bez ustanku. Mądra pani dr szybciutko wyrzuciła mu z diety białko mleka, zaaplikowała leki wziewne. Jak ręką odjął, niestety do uczulenia na mleko dołaczyły inne na pleśnie, orzeszki, kurczaka...Za długo trwała diagnoza, spózniliśmy sie, rozwineła mu sie astma dziecięca, do dziś czasem wraca, nieustannie meczy go katar, chrypka, pokasływanie..
Gdy urodził sie Mateusz byłam czujna, pierwsze zapalenie oskrzeli pojawiło się juz w 2 miesiącu jego zycia. Wyladowalismy w szpitalu. Potem troszke był spokój, jak miał osiem miesiecy rozpoczęla sie powtórka z rozrywki, jedno zapalenie goniło drugie, szybka decyzja, bebilon pepti, dieta, leki wziewne. W czas zatrzymalismy marsz alergiczny. Dziś Mat nie ma żadnych objawów alergicznych.
Gdy zaszłam w 3cią ciąze postanowiłam być jeszcze sprytniejsza. Od pierwszego dnia jak sie urodził Miłosz wyrzuciłam z diety białko. Karmiłam piersią więc nie było trudno. Mały był okazem zdrowia. Do roczku nie był ani razu chory. Byłam z siebie dumna. Po zakonczeniu karmienia piersią do diety wrzuciłam bebilon pepti. Po jakimś czasie próbowałam mu dołaczyć białko mleka krowiego do diety niestety mały nie chciał dzis wiem ze juz działała wybiórczość. Dopiero gdy ukończył 2 latka udało sie podać mu serek topiony w plasterkach, choc to nic zdrowego byłam spokojniejsza ze to jadł bo jednak bałam się ze ma skąd w diecie brac wapnia.
Miłosz nie lubi słodyczy czasem skubie czekoladę, więc w sumie diete bezmleczną trzyma odkad pamiętam. Jednak niedawno zaczęłam mu smarować kanapeczki masłem. Kataru, kaszlu nie widać końca. Dziś w nocy było apogeum kaszlu, nie wiedziałam juz co robić, kaszlał i kaszlał. W końcu zdecydowałam sie podać mu leki wziewne które kilka miesiecy temu dostał od pediatry który juz wtedy podejrzewał epizody alergiczne. Ventolin i flixotide zdziałały cuda. {Po podaniu błogo zasnął i spał do rana. Jako ze ostatnio małego szpikują tylko antybiotykami postanowiłam zadziałać sama, bede mu wziewy podawać przez jakiś czas i bede liczyć na poprawę. Po prostu juz mi ręce opadaja gdy tak ciągle choruje. Juz nawet antybiotyki słabo działaja ale co się dziwić jak ciągle je bierze.
Przeprowadzilismy się tu zeby mały nadrabiał braki, uczył się, a więcej nie chodzi jak chodzi, bo ciągle chory. Zaczynam podejrzewać ze mały kombinator specjalnie choruje zeby nie chodzić haha.
Wywalam całkowicie z diety mleko krowie. Musze czegoś spróbować bo a nuż to wina alegrii.

Z ostatnich osiągnięć Miłosza, siada z nami do obiadu i próbuje sam jeść sztuććami. Jak coś niedozwolonego mieli w buzi po mojej prośbie DAJ wyjmuje z buzi i oddaje  to co tam w buzi miał. Coraz więcej rozumie co sie do niego mówi. Reaguje na komende połoz się.
Karmi mamę winogronami to oznacza ze umie sie dzielić. No i nie płacze jak sie go zaprowadza do przedszkola to najwiekszy mój sukces.
Tak strasznie bym chciała zeby juz nie chorował...W czwartek audiolog też strach co nam powie. Od pediatry usłyszałam ciekawą opinie iż Ostróda i owszem badanie robi dobrze, ale czytać wyników nie potrafią. Miejmy nadzieję ze to faktycznie tylko zapalenie ucha..
Dziś przeżyliśmy chwile grozy. Odbieralismy wynik  badania histopatologicznego naszego najstarszego syna. Na nodze cos dziwnego mu wyskoczyło i miał zabieg usunięcia. Na szczęscie okazało się ze to tylko włókniak. Dzieki bogu..


piątek, 2 listopada 2012

Reklama cudowianek

Mam wspaniałą znajomą, szyje cudeńka własnoręcznie, dzis postanowiłam zaprezentować wam jej stronke na facebooku. Zainspirowana wszechobecnymi w jej zyciu chorobami, zaczęła szyć laleczki sensoryczne. Sa sliczne, niedrogie, pozyteczne, mają wszystko.. prócz nowych domów..
zapraszam do oglądania i kupowania. Ci którzy maja problemy sensoryczne sami wiedzą jak coś takiego cięzko kupić w PL...

                                     https://www.facebook.com/CudawiankiIinneSzmaciankiki  

                             czyz nie urocze? i szukają nowego domku