Aniołowie

środa, 31 października 2012

Adaptacja przedszkolna

Miłosz w przedszkolu nadal sie adaptuje, troche sie to przewleka w czasie z powodu nawracajacych choróbsk małego. Ledwo zacznie chodzić regularnie to znów łapie katar. Dziś znów nie poszedł bo ten zamiast przechodził nasilił sie tak że mały oddechu złapać mało nie mógł. Poszlismy go osłuchac na szczęscie oskrzela czyste, zawalone górne drogi oddechowe w tym głównie..nos. Dostał dalej pulneo i cos do noska na rozrzedzenie wydzielinki. Z nudów padł o 18.30 spać, już czuje o której wstanie rano:/
Za kilka dni mamy spotkanie w przedszkolu z panią dyrektor w celu diagnozy sensorycznej. Po diagnozie będą mogli ruszyć z indywidualną terapią SI. W tej chwili najwiekszy kłopot jest chyba ze stopami, zrzuca nam co 5 minut rajstopki, skarpetki, butki. Kupilismy kozaczki na zimę i stoją na półce poniewaz nie umie w nich chodzić, każde nowe buty to dla nas wyzwanie. 
Miłosz ma w przedszkolu zajęcia z logorytmiki ponoc bardzo lubi te ćwiczenia, w ogóle zawsze uwielbiał zabawki dżwiekowe, w domu nawet Kubie podkrada gitarę. 
Z pania logopedą ćwiczą dzwieki przy komputerze hmm a pózniej sie dziwić ze następne dziecko bedzie maniakiem komputerowym hehe. 
A najbardziej to chyba mały lubi salę poznawania świata, no tam to sie odbywa prawdziwe szaleństwo. Wczoraj tam zajrzałam a tam ciemno, dzieciaki pod plandeką, pod plandeką światłowodowe lampki i wariacje z panią..dyrektor:))) Zaczynam sie nie dziwić ze Miłosz juz nie płacze jak idzie do przedszkola, no sami powiedzcie czy tak wygląda nieszczęśliwe dziecko?
Fotki wprost od terapeutów w przedszkolu:))





poniedziałek, 29 października 2012

troche radości i trochę smutku

od czego by tu zacząć? do wesołych czy smutnych wiadomości? chyba zacznę od tej smutnej.
Odebralam wyniki badania słuchu metodą Bera. Wynik wykazał głeboki niedosłuch, praktycznie głuchotę ucha prawego:( Jest prawdopodobne że uszko niedosłyszy przez długotrwałe zapalenie i zbierającej się w nim wody i oby tak było, bo naprawdę mam już dość złych wiadomości. Odebrałąm tez wynik badania chorób metablicznych badanie wykazało duze stęzenie kwasu hipurowego, bóg raczy wiedziec co to jest bo mój pediatra nigdy nie słyszał, konsultuje sie juz z drugim lekarzem który nas oświeci co to za cudak znów sie znalazł w organizmie mojego dzieciaczka.

Dobre wiadomości to takie że dziś po raz pierwszy Miłosz poszedł bez płaczu do przedszkola. Po przebraniu go w ciuszki szkolne pobiegł sam wprost na swoją salę, do tej pory zbieram szczeke z podłogi. Pózniej dowiedziałam się że przepieknie wspólpracował,w ogóle nie płakał, tylko obiadu nie chciał i była mała awantura. 
Po obiedzie w przedszkolu odbyło sie pasowanie maluchów w naszym przedszkolu na Przedszkolaka. Miłoszowi nie bardzo to przypadło do gustu bowiem jak nas zobaczył myslał że już idziemy do domku, a tu kazano mu zostać na sali i pozować do zdjęć:D

                         Gdzie mi tu z tym wielkim ołówkiem!!!
                                                     

No dobra tatę możecie pasować


Ooo  odcisk kciuka zostawię bardzo chętnie


A to mój ukochany tatuś, z paskudna żabą kazali mi ją nosić feeee


Ceremonia pasowania przebiegła szybko i sprawnie. Miłosz chyba zaczyna rozumieć że musi tam chodzić, jednak wola jak nas widzi pójścia do domku zwycięża. 
Na koniec dnia odbyliśmy daleką podróz do psychiatry na odbębnienie pokazówki że bylismy na kontroli, wizyta bagatelka trwała 3 minuty a dojazd do niego 4godziny. Echhh moglam zadzwonic i mu opowiedziec haha, Dostaliśmy od niego 6tke za postepy:D


sobota, 27 października 2012

Udało się

Już piszę o badaniu. Otóz niespodziewanie udało się!! Na miejscu bylismy o godzinie 20tej. Połozono nas na osobnej sali z której szybko ewakuowano innego chłopca z powodu ogromnego niezadowolenia Miłosza z wynikłej sytuacji. Ja uzbrojona w laptopa z jego ukochanymi bajeczkami, w torbe z autkami. Natychmias dla uspokojenia jego skołotanych nerwów zapusciłam bajeczke. Po chwili pani przyniosła hydroksyzyne w syropku, którą podstępem zapuściłam mu do buzi. Po godzince ogladania bajek i noszenia go w rytm baby tv, zdecydowałam się puscić mu M jak miłość, które podziałało lepiej niz syropek nasenny bo natychmiast usnął. Czekaliśmy na zabranie go na badanie koło godzinki. Jakimś cudem udało się go przenieść te dwa pietra, nie wiem czemu sie nie obudził bo warunki do przeniesienia zadne, widny korytarz, chłodno, daleka trasa. 
Przetrwał nawet podłańczanie diod i zakładanie słuchawek na uszy. Badanie przebiegło sprawnie.
Wyniki odbieramy w poniedziałek. Wiec zyjemy nadzieją że bedą dobre. 
Po badaniu wrócilismy do domu, po czym Miłosz padł szybko w kimono. 
Dziś odnotowałam duzy sukces. Wspólnie z przedszkolem uczymy Miłosza samodzielnego jedzenia oraz tego żeby jadł przy stoliku. Dziś chyba po raz pierwszy zjadł z nami obiad przy stole i prawie samodzielnie łyzeczką, pomagałam mu nagarniać:) Do tej pory nie wiedział w ogóle do czego słuzy łyżeczka. 
Ma troszke katarku nie wiem czy w poniedziałek pójdzie do przedszkola a bardzo bym chciała bo bedzie pasowanie na przedszkolaka. Szkoda zeby omineła nas taka okazja. Zaczęłam mu podawać pulneo w kroplach przemycam je w lipomalu, zaden inny sposób nie skutkuje, przynajmniej tak nie żyga.
Reasumując przypominam sobie Miłosza sprzed 3 miesiecy i jest naprawdę duzo lepiej. Wiecie ze z usmiechem wchodzi do sklepow i marketów? To ogromny sukces, na spacerach w przedszkolu jest  
ponoć najgrzeczniejszy w grupie, az serce rośnie:)
Jutro mamy mała impreze parapetówkę, ciekawe jak mały zareaguje na taka liczbę gości.

Kochani mam kilka znaczków z serii "Mam Autyzm" osoby zainteresowane proszę o kontakt mailowy z adresem do wysyłki, postaram się wysłać w tygodniu.

piątek, 26 października 2012

jesteśmy już na swoim

Jestem już bo za kilka godzin ruszamy na badanie BERA. Kiepsko je widzę ponoc trzeba dziecko przetransportować dwa piętra i ma sie w tym czasie nie obudzić. Badanie będzie w nocy. Trzymajcie kciuki żeby sie udało, wolałabym nie narażać małego na narkozę. 
Pokrótce. Od dwóch tygodni jesteśmy juz na nowym mieszkaniu, nie było łatwo przewiezc to wszystko ale jakoś się udało. 
Pierwsze dwa dni w przedszkolu Miłosz zniósł dzielnie ale to juz pisałam. Po pierwszych dwóch dniach powaliła go niestety choroba i kilka dni  musiał zostać w domu. Aklimatyzował się zatem w nowym mieszkaniu. I nawet fajnie szybko to zrobił. Nie było wiekszych problemów żeby sie przyzwyczaił. 
Po paru dniach poszedł znów do przedszkola no i jak narazie odbieramy same pochwały. Płacze troszke z początku przy rozstaniu ale potem juz nie i ponoc ładnie pracuje, logopedka zachwycona postepami Miłosza, mówi że pieknie bawi sie dzwiekami, ze bardzo poprawił sie kontakt wzrokowy. Ze w ogóle bardzo sie zmienił od czasu diagnozy, jest spokojniejszy, weselszy, bardziej kontaktowy. W przedszkolu troche się buntuje ale panie mówią że ładnie wchodzi w programy i że na bank mamy bardzo mądre dziecko hehe. No o tym to i ja sama wiem. Najwazniejsze ze nie widać u niego stresu związanego z pobytem tam, w domu zachowuje sie jakby nic sie nie stało, nadal spi pieknie więc chyba nie odczuwa przedszkola jako coś bardzo złego. Damy rade:)
Panie walczą z nim żeby nie łaził z jedzeniem, ja równiez współpracując z nimi i nawet dziś był szok bo sam wziął łyzeczka jedzenie i próbował jeść samodzielnie obiadek.
Hit sezonu to to ze średni synek Mateusz tez poszedł do przedszkola, z początku się bał ale dość szybko mu się spodobało i teraz ciągle marudzi ze chce do swojej szkoły:) Chodzi tylko na 4godzinki bo w sumie nie musi ale chce więc niech chodzi a ja nie narzekam bo mam w koncu troszke czasu wolnego dla siebie:)
Kuba równiez ładnie wszedł w grupe szkolną, z lekcjami zero problemów poniewaz z materiałem jest bardzo do przodu. Trzymajcie kciuki za jego zdrowie bo mamy z tym mały problem, ale o tym napisze juz po wszystkim..
Ogólnie bardzo fajnie nam się tu mieszka, jest nam lżej, mieszkanie cieplutkie, wszedzie blisko.
No i dziś w koncu mamy internet. TP nam odmówiło przeniesienia numeru i kaza dalej płacic mimo braku wykonywania uslugi w nowym miejscu. Takze jesteśmy na przenosnym i płacic trzeba podwójnie:/
Miłosz cos znów zaczyna kichać jak znów bedzie chory chyba sie zastrzele:( Wszystkich nas w sumie złapało przeziebienie.
Będe konczyć bo muszę sie przygotować do wyjazdu na badania. Do starszaków przyjedzie ciocia wiec z męzem jedziemy razem, mam nadzieje ze jakos sie nam uda ta sztuka. 
Do usłyszenia

Come back

Witajcie, po dłuuuuuuuuugiej przerwie.
Strasznie mi wszystkich was brakowało ale co zrobić siła wyzsza zwana tp
Odmówili nam przeniesienia nr stąd problemy. Ale to nie a teraz mam sporo do  opowiadania
ale niestety nie teraz, bede wieczorkiem to napisze co u nas, chciałam tylko zameldowac ze juz jesteśmy
Do uslyszenia wieczorem

.

czwartek, 11 października 2012

Przedszkole dzień drugi

Noc mineła spokojnie choć ostrzegano nas że mały może spać niespokojnie. Nic takiego o dziwo nie nastąpiło, ogólnie mały zachowywał się jak gdyby nic nie nastapiło. Rano wstał radosny i jak tylko go ubrałam popedził po buty i już chciał jechac autem. Sniadanka nie zjadł, nic nie wypił. Pojechalismy do przedszkola, i w sumie byłam zdziwiona bo wszedł bezproblemowo bez żadnego płaczu. Dopiero gdy panie zabrały go na salę podniósł sie płacz, ale dość szybko na szczęście ucichł.
Wrócilismy o 14ej i usłyszeliśmy że dziś było o niebo lepiej. Ze duzo mniej płakał, że próbował pokazać kto "rządzi".
Narazie bedzie sią aklimatyzował, dopiero po tym czasie bedzie miał wprowadzany stalszy plan zajęć. Ogólnie nie zauważam po przedszkolu oznak stresowych u małego, bawi sie , je pije normalnie. 
Spi w przedszkolu to szok ogromny bo w domu tego nie robił juz od dawna. Nie wiem co oni tam robią ale cała grupka śpi w jednym momencie o_o. Nie bardzo chce tam jeść mam nadzieję że z czasem to sie zmieni. 
Na spacerku dzis pokazał jak doskonała ma pamięć wzrokową, po wczorajszym chciał iść tą samą trasą co wczoraj. A że pani nie chciała więc mieli mała awarię.
Jutro mały ma wolne reperują busika którym dowoża dzieci. Może i dobrze bo my cos nieczasowi przez te przeprowadzkę. Właśnie skończyliśmy pakowac ciuchy, niesamowite ile się tego nazbierało przez te wszystkie lata, w końcu zrobi się przy okazji porządek. W sobotę będziemy juz na nowym mieszkaniu. W związku z czym musimy sie pozegnać na kilka dni, chwilka minie nim sie tam ulokujemy i podłączymy internet.
Dalej prosze trzymajcie kciuki żeby przynajmniej było jak teraz a nie gorzej. Buziaki dla wszystkich do usłyszenia , oby prędkiego...

środa, 10 października 2012

Wrazenia przedszkolne

Choc padam dziś na pyszczek musze wam napisać jak minął dzisiejszy dzień. Zebralismy sie raniutko i pojechaliśmy, na miejscu okazało sie że Miłoszek zajęcia bedzie miał od godziny 9, więc byliśmy godzinę za szybko. Jednakże pani z innej grupy sie nim zajęła, i Miłosz rozpoczął edukację od godziny ósmej. Długo rozmawialiśmy z panią dyrektor, w międzyczasie słyszeliśmy niestety płacz Miłosza, nie pozwolono nam do niego wyjść, ja wiedziałam że jak mu sie na oczy pokażę to będzie po zajęciach więc jakoś sie trzymaliśmy, raz płakał raz się śmiał. 
Pani dyrektor wpadła na pomysł, ze skoro jedno dziecko idzie do przedszkola to trzeba dać i drugie, tak nam załatwiła tez miejsce dla Mateusza w zwykłym przedszkolu, także od poniedziałku takze Mateuszek rozpocznie edukację. Mati zaskoczony ale szczęsliwy po obejrzeniu przedszkola chciał tam chodzić od razu, no ale musimy wpierw załatwić formalności i przeprowadzkę. 
Po godzince zdecydowalismy się wyjśc poza teren przedszkola ponieważ i tak panie walczyły z nim same. Poszlismy załatwić szkołe dla Kuby i obejrzeć nasze nowe mieszkanie. Wrócilismy po póltorej godzince i zagadaliśmy o synka, otóz sie okazało ze poszli na sale poznawania świata i Miłosz śmieje sie do rozpuku, takze spokojniejsi pojechalismy na miasto po plecak do przedszkola dla Mateuszka. Pierwszy dzień mały rzucony na głeboką wodę tyle godzin sam bez nas, o 14ej pojechaliśmy po niego no i zaskoczeni dowiedzieliśmy sie że nas synek który nigdy w dzien nie śpi, spał na drzemce razemz innymi dziecmi. Na spacerku był jednym z najgrzeczniejszych dzieci. I owszem płakał wiadomo ale zachowanie nie odbiegało od normy innych dzieci. 
Panie stwierdziły że dają radę i że są pewne że sie przyzwyczai. Niestety nic nie zjadł, nie było nic co by tolerował smakowo, jakaś kasza na obiad czego akurat nie znosi. Może jutro będzie coś lepszego..
Narazie mały nie ma żadnych zajęć będzie sie oswajał z nową sytuacja i otoczeniem, no i w sumie dobrze, bo przecież to dla niego duzy stres. 
Po odebraniu go nie odnotowaliśmy zadnych objawów jakiegos silnego wstrząsu związanego z przedszkolem, bawił sie jak zwykle był rozesmiany i zadowolony. Nawet pojechaliśmy po południu do krewnych i pieknie sie tam nam zachowywał:))
Jutro pewnie będzie cięzko bo mały będzie wiedział że go zostawimy..ale i będzie wiedział ze po niego wrócimy..Echh cięzko tak smyka zostawiać ale widać ile tam panie mają serca dla dzieci. 
A skoro mama będzie w domu siedzieć bez dzieci okazało sie że w przedszkolu potrzebują wolontariuszy, więc czasem na cos sie tam przydam:)
Ogólnie dzien był dziś zwariowany, jutro i nastepne nie będa lepsze..Ida duże zmiany..no i dziekujemy CIOCIU za wzięcie pod opieke naszego pieska!!!

wtorek, 9 października 2012

Na szybko..

Proszę o kontakt mailowy osoby które wpłaciły pieniązki na subkonto Miłoszka w fundacji Sawanti.
Pilne i ważne
Dziekuję

poniedziałek, 8 października 2012

czekamy tato:)

i nadszedł ten dzień gdy dzieci utęsknione doczekają się powrotu taty, a tata nie będzie musiał czytać bloga żeby dowiedzieć sie co u dzieci..Tato wraca do nas po 8tygodniowej nieobecności.
Jest juz w drodze więc dzieci niecierpliwie wyglądają, niestety to jeszcze potrwa. Zajedzie pózną nocą lub nad ranem. Ciekawa jestem najbardziej reakcji Miłosza, w tacie najbardziej lubi to..że ma auto:) Od jutra bedzie zachwycony że w końcu znów może pojezdzić:))
Odpukac domowe sposoby chyba zadziałały bo mały nie kaszle. Albo pomogło albo to jednak moje schizy. Czekamy na miodek drogi był skubany, mam nadzieję że wart swojej ceny. Nie chciałabym żeby teraz przechorował nam całe przedszkole.
Zamówiłam kilka plakietek Mam autyzm także osoby chętne prosze o kontakt mailowy, w tygodniu wyskoczymy do Olsztyna i odbiorę znaczki.
Jutro ostatnie przygotowania i w środe chrzest bojowy, boje się jak to wszystko odbierze, tyle godzin bez mamy..:/
Mały świetnie ostatnio próbuje nasladować, ja wzdycham on też, pociesznie to wygląda. Dzis lekko go klapnełam po nózce bo nałogowo zdejmuje skarpetki, a on za chwile sie tez tak poklepał hhehe,
No i siada na nocnik to ostatni hicior. Narazie bez skutku ale przysiaduje dobre choc to moze z czasem sczai ze ten tron słuzy do czegoś wiecej niz siedzenie:D
http://allegro.pl/show_item.php?item=2666198064  takie puzzle chciałam polecić za te cene naprawdę warto kupić, dodam że sprzedawca super szybko wysyła. Jest ich tam od groma, grube fajne naprawdę godne polecenia. Mały sceptyczny bo cos nowego ale obczaimy i te sprawę:)
Od jutra troche mniej nas tu będzie wiecie przeprowadzka te sprawy, prosimy kciuki ściskać za nasze sprawy, żeby wszystko bezbolesnie się ułożyło, postaram się jednak zaglądać i zdawać relacje

niedziela, 7 października 2012

Schizy?>

Mały znów kaszlał w nocy boje sie ze znów się przeziebił:( 3 raz w ciągu 4 tygodni, ledwo kończy jeden antybiotyk to zaczyna następny:( Jak tak ma sie zaczynać kariera w przedszkolu to ja juz widzę co bedzie jak tam pójdzie.. O ile znów coś złapał to nie pójdzie w środe :( Odpaliłam lipomal ale znając życie za słabe i nie pomoże, po pulneo czy innych przeciwzapalnych wymiotuje więc nawet nie ma sensu podawać. 
Pozostaje sie modlić ze mam schizy i kaszel który pojawił sie w nocy to jakieś zalegające resztki..ale juz nie kaszlał i dziś znów. Nie wiem co mogłabym zrobić zeby zatrzymać to choróbsko, podnosić odporności tez nie moge przez Hashi.
Mały ostatnio bardzo polubił zabawy z braćmi, próbuje naśladować co robią. Przykład,idąc na plac zabaw Mati przechodzi przez płot więc Miłosz staje pod płotem i rząda żeby go przez niego przesadzić. Albo biegali wczoraj w kółko po pokoju Miłosz ewidentnie podązał ich śladem. 
Ogólnie to widzę ze mały bardzo lubi dzieci wiec z integracja to nie bedzie wiekszego problemu, gorzej z współpracą widzę ze próbuje ale nadal jest z tym cięzko. Najbardziej świruje gdy ktoś dotknie jego autek, nie pozwala dotknąć zadnego. Pokrzywdzony Mati, ale obiecałam mu ze gdy Miłosz pójdzie do przedszkola bedzie się mógł bawić nimi do woli.
Tak czekałam na te środe musi sie udać..:(

Zapytanie? Zna ktos dobrego prywatnego endokrynologa dziecięcego w jakimś pobiskim mi mieście? Olsztyn, Toruń, Elbląg, Bydgoszcz, ewntualnie dalsze Malbork? 

czwartek, 4 października 2012

WWR

Ledwo zaczęliśmy tak na jednym razie koniec przynajmniej tu w domu u nas, resztę zajęć będzie odbierał już na miejscu w przedszkolu. Wizyta naszej terapeutki nawet udana, mało nie poznała Miłosza tak się rozwinął w stosunku do tego co było. Ja tego tak nie zauważam bo mam na codzień i przyzywyczajona jestem, ale ona nie widziała go miesiąć i mówi że je widać. Po pierwsze wydaje bardzo dużo dzwięków, czego nie robił jeszcze miesiąc temu, może ma i rację ja zaaferowana tym żeby go wyciągać z tyłów nawet tego nie zauważyłam. Wiedziałam że coś tam mruczy ale nie myslałam że to dobrze bo dzwieki te nie maja wg mnie żadnego znaczenia w formie komunikacji. 
Po drugie jest dużo spokojniejszy i bardziej chętny do wspólpracy, dał pełen popis umiejętności, pani nawet stwierdziła że prawie dogonił rówiesników. Pochwaliła też mamę (spaliłam buraka) że widać że dużo z nim siedziałam. 
Po trzecie zniknęły mu nadwrażliwości dłoni to chyba dzięki zabawom z przyrządami sensorycznymi.
No i chyba moge być trochę z siebie dumna.
Pani terapeutka będzie Miłosza uczyć też w przedszkolu i widziałam że dziś nawet chętnie się z nią bawił. Więc mam nadzieję że jakos go tam zajmą na miejscu zeby nie miał czasu na płacze że mamy nie ma. Echh mam mnóstwo obaw w stosunku do przedszkola ale przecież musi się udać, tam naprawdę jest fajnie. Byłam widziałam, Mateuszek aż piszczy tak by tam chciał chodzić, no niestety ale on nie może. 
Dziś na terapii zdarzyła sie naprawdę fajna rzecz. Układając puzzle pani poprosiła Milosza żeby ułozył rower , i zapytała z kim jezdzisz zawsze rowerkiem? Mały zerwał sie i poleciał do kuchni. Patrze a on targa moją portmonetke która sobie zawsze wieszam na szyi jak jedziemy na przejazdzke, podszedł wręczył mi i tym samym dał znać że ... jedziemy z mamą. Wiec dokładnie zrozumiał o co pani zapytała i po swojemu odpowiedział:) Terapeutka stwierdziła że nie doceniam synka bo on bardzo duzo rozumie co sie mówi a inna sprawa to to ze poleceń nie wykonuje. 
No i znów marudziła o wstawieniu diety bezglutenowej, a ja nie chce mu jej wstawiać, ona sie upiera że nawet jak nie jest uczulony na gluten to dzieki diecie będzie spokojniejszy i bardziej chetny do wspólpracy, no ale mnie to nie przekonuje tym bardziej że on nie chce jeść tych bezglutenów, on kocha gluten, i co mam mu zabrac to wszystko co lubi jeść:( Jak on tak mało przez te wybiórczość je...
Ale będzie dobrze, musi być, Miłosz to chłop poradzi sobie..Gorzej bedzie z nami rodzicami, niesprawiedliwe że tak szybko musi dorastać, że zabiera mu sie dzieciństwo..
Jeszcze tylko 5 dni i nastąpi godzina ZERO

środa, 3 października 2012

co nowego

Jutro w końcu Miłosz odbierze pierwsze ćwiczenia z zajęć WWR. A juz myślałam że całkiem o nas zapomnieli. Ciekawe co po miesiącu niewidzenia swojej terapeutki powie na nią mały. NO i na odwrót co powie pani Dorota na postepy Miłosza. Juz sie nie mogę doczekać. Choc nie jest idealnie, to jednak widzę spore postępy rozwojowe oraz mniejsze nasilenie objawów autystycznych. Nadal bardzo unika kontaktu wzrokowego jednak da sie z nim dojśc do porozumienia np. na spacerze. Chodzę z nim po prostu tam gdzie on chce, oczywiście w granicach rozsądku, uczę żeby nie szedł środkiem ulicy i trzymam mocno gdy jedzie auto bo jednak wbiegłby pod nie gdyby mu pozwolić, zupełnie nie rozumie niebezpieczeństwa. Przeszedł mu lęk wysokości całkowicie i zmienił sie w odwrotność,w ogóle sie nie boi, dziś znalazłam go na podwórku jak biegał po wysokim stole o_o. W domu też wspina sie na rózne rzeczy, odpukać narazie nie spadł. Uwielbia szaleć ze starszym bratem, w domu ciagle słychać ich piski, wtedy ja mam chwilkę odfolgi.
Ostatnio Miłosz znów fascynuje sie wodą, każe sobie zapuszczać nad wanna i o ile umie ja zamknąć to nie umie otworzyć i o zgrozo przybiega co 5 minut żeby mu włańczać.
Dieta Miłosza też troszkę ruszyła, fanatyka zimniakami spowodowała że zasmakował w plackach ziemniaczanych oraz w kluskach smażonych:) takze mamy dwie następne rzeczy które Miłosz zjada a to już coś.
Powoli zaczynamy odliczanie do godziny ZERO. Za tydzień w środe mały pójdzie do przedszkola, przyznam że w żołądku powoli zagnieżdzają mi sie motylki. Na wtorek umówiłam sie z fryzjerka bo musze tam jakos wyglądać haha.
Mały umie układac puzzle wtyczkowe drewniane z 32 elementów, o takie, bardzo polecam
Zaczeło mi już brakowac pomysłów co by mogło go zainteresować a jednoczesnie było edukacyjne. Muszę chyba zacząć szukać cos trudniejszego, choć wątpie żeby poradził sobie ze zwykłymi puzzlami, 3 elementowe składa ale czy wiecej da rade? Musiałabym spróbować.

A tu Miłoszek sie integruje, lepszej to chyba mu nie brak:)))



Tyle radości sprawia mu zabawa na tym placu zabaw mam nadzieję że w nowym miejscu zamieszkania spotka równie wspaniałych kolegów i koleżanki. Widzę ze niechętnie chodzi na plac gdy nie ma tam nikogo, więc może i do przedszkola będzie chętnie chodził? 
Dzis nawet po raz pierwszy od bardzo dawna poszedł na spacer do lasu, przez kilka miesięcy nie było mowy żeby go tam zaciągnąć a dzis poszedł sam, z chęcia i ciekawością. 
Ku wielkiemu szczęsciu zabrałam dziś Miłosza na długa przejażdżke rowerowa pojechaliśmy dość gwarną i uczęszczaną przez tiry ulicy, piskom radości nie było końca. Mały ma naprawde fiksację związana z autami, kocha wszystkie. Przez miasteczko do ktorego sie przeprowadzamy przechodzi krajowa szesnastka więc chyba będzie szczęsliwy, a jak jeszcze z okna będzie widac ulicę i samochody to będzie w raju...

poniedziałek, 1 października 2012

Będe nudna znów o znaczkach

Znaczki mam autyzm mnie ciekawią, zaintrygowały mnie i jednak pomysł mi sie podoba. Może wam zaprezentuję jak to wygląda, prawda że sympatyczne.
Strasznie duzo na ten temat naczytałam sie na forach, od bardzo pozytywnych komentarzy po bardzo skrajne opinie dotyczących głupich matek zakładających znaczki dzieciom. Jednakze nie przekonuje mnie teoria że dziecko bedzie czuć sie nieszczęsliwe bo mama mu znaczek załozy z takową informacją. Bo skąd teoria że dziecko z autyzmem jest nieszczęśliwe ze swoją chorobą? Mnie osobiście Miłosz nie wydaje sie być ani troche nieszczęsliwy, wręcz przeciwnie jemu usmiech i śmiech nie schodzi z ust. No chyba że sie robi cos co mu sie skrajnie nie podoba ale to wiadomo.
Znajoma z forum zapytałą swojego syna czy nosiłby taki znaczek choc ona sama jest przeciwna, zaskoczona usłyszała że i owszem nosiłby bo ma dośc pytań czemu jest taki dziwny. o i to juz jest jakiś argument.
Dziś natknęła sie na fantastyczny blog małej Mai, mam nadzieje ze mama Mai sie nie pogniewa jak wkleje link do jej strony bo super reakcja małej na znaczek tylko utwierdziła mnie w przekonaniu że to naprawdę dobry pomysł

                          http://majafruwatuitam.blogspot.com/2012/10/zagubiony-autyzm.html

No i czy ona wygląda na nieszczęśliwą że nosi znaczek? Przypominam dla chętnych będe niedługo w Olsztynie kto chetny na znaczek pisać, odbiore i wyśle. Można też dzielić sie pomysłami na drobiazgi dla mam, tatusiów, rodzeństwa czy i oni powinni cos miec takiego jak znaczek, breloczek? Pamietajmy że jesli my nie uświadomimy społeczeństwu czym jest autyzm, nigdy nasze dzieci nie będą w pełni akceptowalne. Naprawdę warto to przemyśleć