Aniołowie

czwartek, 27 grudnia 2012

Jak mineły święta

W piatek wrócił do domu długo wyczekiwany tata więc o pójsciu do przedszkola mozna było zapomnieć. Dzieci musiały się nim nacieszyć. Miłosz zwłaszcza autem, juz wczesnym rankiem musiał zaliczyć przejażdzkę. A ze tata w prezencie przywiózł kilka małych autek mały był w siódmym niebie. Wigilia upłynęła prawie spokojnie, prócz tego że pędzilismy do lekarza z ogromnym jego kaszlem, w nocy aż wymiotował tak go męczył. Niestety zapalenie górnych dróg oddechowych i tradycyjnie antybiotyk. Dość szybko pomógł i na dzień dzisiejszy jest juz o wiele lepiej. Niestety i tak musimy znależć kogoś kto podejmie się leczenia jego grzybicy.
Przed wigilią zaczęłam smażyć kapelusze pieczarek w panierce ot i tak z głupotki dałam mu posmakować, nie do wiary ale zjadł kilka sztuk, chyba pomylił je z kotlecikami, to była pierwsza nowa skonsumowana rzecz od roku conajmniej roku. Na stole wigilijnym rowniez znalazły się rybki w panierce bezglutenowej więc Miłoszek na głód nie cierpiał.
Oczywiście najbardziej ciekawym punktem swiątecznym były prezenty. Miłosz był i jest bardzo zadowolony z prezentu. 


Nam świeta minęły tak sobie..Mega stres nieco zepsuł nam radości świąteczne. U lekarza dowiedzielismy się ze nie posiadamy ubezpieczenia zdrowotnego. Wiec zachodziłam w głowę całe świeta co się mogło stać. No i strach się gdzieś ruszać bez ubezpieczenia. Dziś dodzwoniłam się do NFZ i okazało się ze testują owy system EWUŚ i ze 4 miliony ubezpieczonych nadal w systemie nie figurują!! A ze ośrodek tego nie doczytał, skutecznie uprzykrzył nam święta. Na szczęscie dziś sie wszystko wyjaśniło. I mam nadzieje ze sylwester i Nowy rok bedzie przyjemniejszy.
Dziś zaliczyliśmy z małym Real. Zawsze nienawidzil sklepów dziś o dziwo sam chciał prowadzić koszyk i jako tak zakupy zrobiliśmy, choć jednak stanowczo wolę zakupy robić sama.
Dzieciaczki u nas mają wolne do 1szego więc zaliczamy przerwę świąteczną. 
Z nowości mały nauczył się muczeć, więc krówka zaliczona. Teraz próbujemy z kurką, jednak słowo koko nadal jest za trudne..

czwartek, 20 grudnia 2012

Wigilia i Jasełka

Dziś był ważny dzień, dwa dni temu dostaliśmy zaproszenie do przedszkola Miłosza na Jasełka. Wczoraj się dowiedziałam ze ma być aniołkiem:)
Rano miałam urwanie głowy poniewaz dostałam telefon ze szkoły zeby odebrac Kubę bo zle się czuje, więc w biegu z maluchami poleciałam po drodze do przedszkola. Oczywiście Miłosz jak sie zorientował ze jednak dziś idzie do przedszkola szorował czyściutkimi spodniami po brudnej ulicy. Modliłam sie tylko w duchu zeby sie okazało ze w przedszkolu czekają na niego czyste spodnie. Uff były bo chyba spaliłabym się ze wstydu. 
Zostawiałam małego na próbach a sama poleciałam do domu pedem robić obiad. 
Po 11 wróciliśmy z Mateuszem na przedstawienie. Postanowiłam sprytnie się ukryć coby mnie nie zobaczył bo wiedziała ze jak zobaczy nas to zwieje nauczycielce i tyle bedzie z roli aniołka. Z początku nie widząc mnie denerwował się gdy zobaczył taki tłum, w końcu zauwazył ze jednak tu jesteśmy i jak przewidziałam po 5 minutach siedział juz obok mnie. A tak to się zaczęło...

                   


Tak sobie z boczku dyskretnie obserwował i tak o niebo lepiej sie zachowywał niz podczas pasowania


Mój Aniołeczek:))))))))))))))


PO przedstawieniu odbyła sie wspólna wigilia podczas której Miłoszek opakował dwa duze banany:)


Tak najlepiej występować...gwiazda sama


Na koniec postanowił zebrać grupkę dzieci, wziąć je za rączki i pobiegać z nimi wkoło sali. I z tego jestem strasznie dumna , sam zainicjował zabawe:)))))))))))))


I tym miłym akcentem chciałam się pożegnać bo do świat już tu nie zajrzę.
życzę wam wesołych świąt, bogatego szczególnie w zdrowie Mikołaja, samych sukcesów
oraz szczęsliwego nowego roku, żeby w tym nastepnym roku każdy z was miał jak najmniej trosk.

Trzymajcie się cieplutko







wtorek, 18 grudnia 2012

Prezent na święta..

Po tylu komentarzach, mailach nie sposób nie napisać i nie podzielić sie najnowszą nowiną. Pod choinkę dostaliśmy nowe zmartwienie diagnozę logopedyczną. Do stada chorób Miłosza mam dopisać ALALIE SENSORYCZNA. Ładnie brzmi prawda? Niestety tylko ładnie sie czyta, choroba zle rokuje. Do tej pory myslałam ze autyzm wyklucza alalię i na odwrót, zapytałam równiez o zdanie na forum, ktos mi to pieknie opisał ze niemozliwe...Jednak zdanie logopedy jest miażdżace.
"jeśli uszkodzenie korowych struktur nastąpiło jeszcze przed początkiem mowy dziecka, mamy do czynienia nie z afazją, lecz z alalią. Odróżnienie alalii od afazji może być trudne i wymaga przeprowadzenia dokładnej anamnezy i badania neurologicznego, a czasem dłuższej obserwacji logopedycznej dziecka. 
Alalia, zwana też niemotą, słuchoniemotą (audimutitas) tym się różni od afazji, że następuje jeszcze przed rozwojem mowy. Charakteryzuje ją zwykle dostateczny rozwój umysłowy, dobra ruchomość narządów mowy oraz prawidłowy słuch fizjologiczny. Ale dziecko nie mówi w ogóle, posługuje się gestami, krzykami i onomatopejami lub kilkoma wyrazami z własnego słownika, zrozumiałymi tylko dla najbliższego otoczenia. 
Dziecko nie jest w stanie także powtarzać. Taka niemota może trwać do 7 (alalia prosta), a nawet 14 roku życia (alalia złożona). Starsze dziecko przyswaja sobie coraz więcej wyrazów i wymowa może stawać się coraz bardziej poprawna. Alalia, tak jak inne wady i zaburzenia mowy częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek.
Dzieci alaliczne są niekiedy trudne w obcowaniu, bywają zahamowane ruchowo lub nadpobudliwe. Bywają wśród nich dzieci złośliwe i agresywne w stosunku do młodszych i słabszych, inne unikają kontaktów z otoczeniem. Zdarza się, że rodzice są niesprawiedliwi wobec swoich dzieci i nie zdają sobie sprawy z ich trudności. Trudno im wyobrazić sobie, że dziecko nie może wymówić prostego słowa. Niejednokrotnie uważają, że dziecko jest uparte i stosują wobec niego kary. To powoduje u dziecka, normalne w takiej sytuacji, odruchy obronne w postaci płaczu, agresji lub działań złośliwych.
W takiej sytuacji, kiedy rodzice nie mogą porozumieć się ze swoimi dziećmi, kiedy ich dzieci nie reagują na kierowane do nich pytania i wypowiedzi, rodzice nie powinni stosować kar. W tych wypadkach trzeba dziecko spokojnie poobserwować. Braki w rozumieniu mowy często kompensowane są u tych dzieci dobra spostrzegawczością wzrokową i dobrą pamięcią miejsca. Dziecko utrzymuje kontakt z otoczeniem za pomocą gestów i mimiki. Zdarza się, że automatycznie powtórzy zasłyszany wyraz, nie rozumiejąc jego znaczenia. Po zebraniu takich spostrzeżeń, należy udać się logopedy, który będzie wiedział, jak dziecku pomóc."

I nie moge powiedzieć ze ten opis nie pasuje do Miłosza tylko gdzie w tym wszystkim jest autyzm?Mam wodę z mózgu

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Prawdziwych przyjaciół...

...poznajemy w biedzie, prawda czy fałsz? PRAWDA. Odkad dowiedzielismy się i ogłosilismy publicznie ze Miłosz ma autyzm stopniowo towarzystwo znajomych i "przyjaciół" wokól nas wykruszało się. Z poczatku nie miałam im tego za złe myslałam ze nie chcą przeszkadzać , że nie wiedzą co powiedzieć, niestety im głebiej w las...Czuje żal, zaczełam pisać bloga z nadzieją ze nas odnajdą, ze wesprą dobrym słowem, ale chyba to tylko pogorszyło sprawę, mam wrazenie ze boja się odezwać bo nie daj boże poprosimy o pomoc. Dziś chciałam podziekować tym którzy mimo moich humorów depresji tkwią przy mnie i zawsze zajdą słowo pocieszenie. Tych osób jest garstka, czasem zastanawiam się co by było gdyby mezowi cos sie stało, gdy stracił pracę, nie mógl finansować leczenie Miłosza. Myslałam ze jak otworzę subkonto małemu to okaze ktoś serce, pomoze, przekaze przyjaciołom informację ze jest takie dziecko które potrzebuje pomocy. Ale my nie mozemy liczyć na pomoc, moze za słabo sie staram, moze nie umiem walczyć. Czasem się zastanawiam czy gdybym skasowała bloga ktokolwiek (prócz mojej ukochanej przyjaciólki) by to zauwazył. No i wylało sie ze mnie, wybaczcie. święta w tym roku nie cieszą mnie w ogóle. Mimo wszystko chciałam wam życzyć wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku, zdrowia dla waszych zdrowych dzieci i zebyscie nigdy nie musieli stawiać czoła całemu swiatu w walce o wasze dzieci.
Na jakis czas muszę sie pozegnać, przemyslec czy blog w ogóle ma sens prowadzenia. 
Trzymajcie się ciepło.
Madziu, Ewa dla was szczególne Bóg zapłać, ze jeszcze wytrzymujecie ze mną:*

PS. dla tych co niezrozumieli
nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe

Zakładając bloga liczyłam na wsparcie zarówno psychiczne jak i finansowe, poniewaz niestety nie mamy zabezpieczenia finansowego jak zresztą większość rodzin z chorymi dziecmi. Chciałabym nie móc sie zamartwiać że mój mąz nie da rady więcej pracować po 16 godz na dobę, że mimo ze ma nadcisnienie i ze zmeczenia leje mu się krew z nosa, da radę utrzymać i leczyć małego. Bo niestety nie tylko na autyzm choruje. Chciałabym móc mysleć ze gdy nie daj boze stanie się coś najgorszego to będe w stanie dalej zapewnić terapię Miłoszowi. Niestety gdyby nie daj boże mezowi coś sie stało, lezymy, wracamy na stare śmieci gdzie na terapię nie mamy szans ani na leczenie. Chciałbym móc uwierzyć ze kogos prócz nas obchodzi los Miłosza, ale przeicez muszę myslec trzezw jesli my nie zadbamy o jego przyszłosc nikt inny tego za nas nie zrobi . Sa tysiące innych chorych dzieci, szanse na to zeby zobaczył ktos nas są znikome. nie powinnam tego pisać jednak jest mi lżej ze juz tego nie duszę. Tato Julki masz całkowitą rację, nie trzeba szukać falszywego zainteresowania i pseudo przyjaciół, bo jak wyzej napisałam Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Depresja moze tak? Alekto by jej nie miał na moim miejscu. Moze za lat kilka gdy uporam się z najgorszym bedzie lepiej

sobota, 15 grudnia 2012

Miau

Jak nauczyć niemówiące dziecko odgłosów zwierząt? Mimo tej malutkiej przeszkody postanowiłam spróbować. I tak od rana wczoraj miauczałam i szczekałam małemu pokazujac na obrazkach kotka i pieska. No i tarammmm zaskoczył, cóz trudnegó zamiałczeć dzieku które jakby nie było nauczyło się mówić ałł. Wiec prosząc Miłosza żeby powiedział jak robi kotek miekko i wdziecznie woła ałłłłł akcentując na liter ł, skądinąnd wiadomo że chce zamiałczeć. Na pieska twarto mówi ał,prawie słyszy się początkową litere H. Jesli w ciągu kilka godzin potrafi nauczyć sie rzeczy tak trudnej kto wie co bedzie za kilka miesięcy:)) 
Dzis kiblujemy w domu, niby mniejszy mróz ale wiatr taki ze strach wychodzić z domu. Po południu bedziemy mieć gość, sąsiadów. Bardzo mili ludzie nam się naprzeciwko trafili, co wyjdę na klatkę sprzątać to dostaje ochrzan że ja mam co do roboty w domu, więc sasiad klatkę sprząta. 
Odpukać choróbska chyba od nas odchodzą. Co prawda nie wytrzymałam i poszłam wczoraj z Matem do lekarza na osłuchanie, zainspirowała mnie blogowa Justynka, nie moge przesłychać jak kaszle. No ale jak zwykle zero zmian osłuchowych, więc chyba naprawdę odezwała się nam astma dziecięca buuuu. Młody na seretide, budherinie, singularze, mam nadzieje ze w końcu powoli wyjdziemy na prostą.
Miłosz pokasłuje ale mam wrazenie ze to te suche powietrze w bloku. Trzymamy dietę i mamy nadzieję w dobrym zdrowiu dotrwać do świąt. 
Czego i wam wszystkim również życzę.

wtorek, 11 grudnia 2012

Choinka

No cóz zaszlismy do przedszkola tam we wejsciu choinka, weszlismy dalej druga choinka. Więc po powrocie do domu też swoją ubraliśmy. Mati dzielnie ubierał samodzielnie. Tak to sie zaczęło

A tak skończyło


Nic tylko czekac na Mikołaja. Miłosz choinkę również olał. Bombeczki nadają się tylko do rzucania i gryzienia. Magia świąt jeszcze w tym roku nie dla niego, pewnie tylko prezent będzie ukoronowaniem tych nadchodzących dni.
Do domu dostalismy zadanie domowe, oduczać picia Kubusia..Jedyna mokra rzecz którą toleruje nasz wybiórczy synek. Kiedys pił herbatkę na dzien dzisiejszy nie tknie nic prócz Kubusiów Play. Sama wiem o tym ze nalezałoby tę rzecz odstawić tylko jakoś nikt nie potrafi zrozumieć ze to nie tak hop siup. Pewnie jakby 2 dni nic nie pił to w koncu cos innego by wypił, a może i nie...Nie mam serca tak go męczyć, ale ze względu na grzybki muszę spróbować. Dzis odbyła się próba siły, oczywiście wygrał.. Miłosz. Zrobiłam mu herbatkę w butelce po Playu posmakował, i odstawił. Pogardził tez owocową herbatką w zwykłym kubeczku. Ostentacyjnie podsunął mi do wypicia. Cwaniaczek.
W końcu poddałam się i dałam mu soczek, echh opakował cały na postoju. Jutro znów spróbujemy z herbatką słodzoną oczywiscie ksylitolkiem.

Ps. Dziekuje za przywrócenie "Innego Swiata"



poniedziałek, 10 grudnia 2012

Grzybki

Dziś rano z przerażeniem zauważyłam że Miłosz ma nawrót grzybicy paznokci..będe ryczeć. Mam juz kompletnie dość, od ponad miesiąca bezskutecznie 3 lekarzy próbuje wyleczyć Mateusza, 3 antybiotyki nie dały rady, sterydy, wziewy, jak kaszlał tak kaszle a ja schizuję że ma jakieś bezosłuchowe zapalenie płuc..ale czy dziecko z zapaleniem płuc biega jak oszalałae po domu, czy 3 lekarzy moze nie słyszeć nic na oskrzelach czy płucach a jednoczesnie moze cos tam mieć? Zwariuję. Tyle leków i zadnej poprawy, dziś zdesperowana bede gotować syrop z buraka moze to pomoze, biedny on taki bledziutki, apetyt tylko nn chipsy ma echh.
Miłosz po klacidzie szybko wrocił do formy, jednakze nie zdazył go wypic do konca gdy znów pojawił sie kaszel i katar, dzień swistaka normalnie!!! Do tego te grzyby:(( nie wiem gdzie iść z nim, nie chce znów flukonozalu bo wysiadzie mu wątroba.. Nie mam pomysłu jak sie pozbyć tego dziadostwa, nie wiem do jakiego lekarza z tym iść. Za jaką karę te dzieciaki mi tak chorują????
Mnie zreszta tez nie przechodzi

Od jutra Miłoszek startuje z terapią ruchową oraz SI:)) W koncu się doczekaliśmy, we wtorki bedziemy przychodzić pół godzinki wczesniej, o ile odpukac znów się nie rozłozy. 
W jego repertuarze słów pojawiło się jojo:P

Od wczoraj bezskutecznie szukałam forum "Inny świat", jedyne w miarę normalne forum. Okazało się ze przez kłotnie (tak mysle) bo ostatnio było tam gorąco, forum zostało skasowane. Ludziska nie róbcie mi tego i innym dzieciom z autyzmem. Tak mało normalnych for dla ludzi autystycznych i kasowac jedyne normalne?? Zlitujcie sie i załozcie nowe, najlepiej zamkniete zeby uniknąć następnych trolli internetowych.. Jak pozowlicie istniec tylko temu konkurencyjnemu, wtajemniczeni doskonale wiedza o co mi chodzi, to nie bedzie fajnie

sobota, 8 grudnia 2012

Ał, Ała

Nowe półsłowka Miłosza:)) niby nic a tak cieszy, powolutku coś tam się rusza z tą naszą mową , bardzo powolu ale lepszy rydz niż nic. Tym bardziej że wypowiada to słowo na prośbę oraz w sytuacjach adekwatnych do sytuacji. 

Dzis na jednym z for internetowych przeczytałam że dzieci autystyczne traktowane są przez społeczeństwo jako najgorszy gatunek z ludzkich istnień, ze nie mają szans na nic, ze cieszenie sie z takich drobiazgów jak choćby to słowo ała to głupota.. Nie powiem, zszokowała mnie swoja postawą tym bardziej za sama ponoc ma syna autystę. 
Największą radościa i miłoscia mojego zycia są dzieci, wszystkie traktuje po równi, czy zdrowe czy   
chore.  Gdy dotarło do mnie ze Miłosz ma autyzm tak nieodwołalnie i na całe zycie, byłam załamana, i chyba nadal jestem..Chyba nigdy tak do końca sie z tym nie pogodze. Gdy mysle o jego przyszłości jest mi cięzko bo nie wiem jaka ona będzie, ale wiem że zrobie wszystko żeby kiedyś w zyciu dał sobie sam radę. Narazie jest jeszcze mały, nadrabia to co jego rówiesnicy potrafią już dawno, cieszymy się że robi papa, że nauczył się klaskać, mimo ze to umieją już roczne dzieci. Cieszymy się z każdego drobnego postępu, z każdej pochwały terapeutek. I nikt i nic nam tej radości nie odbierze poniewaz kocham swojego synka nieodwołanie, bez granic. I szczerze mam w nosie co kto sobie mysli o nas, o małym i jego chorobie. Ja osobiscie zawsze byłam bardzo tolerancyjna, nie rozumiałam i nie rozumiem rasizmu, gdy widzę bardzo chore dzieci czy  niepełnosprwnych dorosłych ludzi to zwyczajnie płaczę, współczuje im. Ot taki ze mnie gatunek. Dla swoich dzieci zrobiłabym wszystko i kompletnie nie rozumiem matek które nie widzą szans dla swoich nawet nie wiem jak bardzo chorych dzieci. 
Swojego czasu przeczytałam "Pamietnik Laury" poruszył mnie do głebi. Jej walka o Laurkę..nie wiem czy umiałabym życ w takim strachu o kazdy dzień życia swojego dziecka. Zawsze w chwilach zwatpienia podtrzymuje mnie mysl ze Miłoszowi mimo chorób nic nic nie zagraża że będzie życ, moze troche inaczej niż wszyscy wkoło ale jednak nie ma obawy o jego życie.
Przeciez to ze ma autyzm nie oznacza ze jest gorszy tylko inny..

No to czas się zrealaksować na <sposobie na teściową> a moze ma ktos sposób na wredną sąsiadkę? Bo znów się pluje ze za głosno, straszy spóldzielnią. Echhh 

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajki z katarem w tle

Mikołajki rozpoczęłam dość wcześnie budząc sie i nasłuchując jak bardzo kaszle Mati...Kaszle od miesiaca 2 lekarzy nic nie znalazło, jeden nie dał nic drugi dał antybiotyk i kiszka jak kaszlał tak kaszle. Postanowiłam jechac prywatnie, znalazłam prywatnego lekarza w miejscowosci oddalonej 23km. Zadzwoniłam dowiedzieć sie ile bedzie mnie kosztować taksówka, oniemiałam...120zl..Rece mi opadły, poryczałam się. Dzis postanowiłam że na wiosnę ide na prawko..Na szczęscie mam wspaniałych sąsiadów, pojechał z nami. Lekarz dusza umówił nas na godzinę zeby Miłosz nie musiał czekać w kolejce..No i cóz mamy znów nawrót astmy dziecięcej..moze ktoś chce chomiki..? Muszę się ich pozbyć w ramach szukania alergenu echh..Zeby było smieszniej Kuba też ma nawrót astmy, kolorowy zawrót głowy, chodzę ciagle nasłuchuję który kaszle i czy znów się szykowac do lekarza:((( Mam nadzieje ze w koncu te leki pomogą bo meczy sie biedulek. Kuba dziś zaczął kichać wiec zaraził sie od nas, nic tylko usiąść sie i płakać.
Więc Mikołajkowo dalej sobie chorujemy ..
Choc na szczęscie Mikołaj do nas dotarł. Rano Mat był rozczarowany ze znów go nie upilnował i go nie zobaczył no ale grunt ze cos zostawił. Miłosz kompletnie nie zdaje sobie sprawy z magii świąt więc olał paczkę od Mikołaja, skoro nie przyniósł autka to nic nie warte jest jego uwagi. Mnie Mikołaj przyniósł pakę chipsów i czekoladowego Mikołaja:D  Mam kochanego syna:)))

środa, 5 grudnia 2012

Kot TOM

Zawsze się zastanawiałam co Miłoszek powiedziałby na kotka w domu, dzis juz wiem że lepiej żebysmy go w domu nie mieli. Ha ha żarcik. No ale może powiem o co dokładnie chodzi. Dzis chciałam wam przedstawić nowego kumpla Miłosza umilajacego mu chorobę. Nazywa się KOT TOM i gada:))

Prawda ze uroczy? Kot to aplikacja na telefon, bardzo sprytna i ciekawa. A mianowicie powtarza jak papuga wszystko co usłyszy oczywiscie swoim prześmiewczym głosikiem od którego mozna boki zrywać, no i mały sczaił ażeby kot zagadał to trzeba jednak cos do niego mówic. Wiec nachyla sie nad nim i mruczy cos po swojemu, kot dzielnie powtarza. Wiec jakoby zmusza Miłosza do reakcji i wydawania dzwieków, rewelacja. 
Ponadto biedny czesto obrywa strzała poniewaz waląc go w głowę zatacza się i upada z głosnym łoskotem oraz gwiazdkami nad głowa czym wywołuje chichoty małego. Poczatkowo walił go moim kciukiem potem kierował moją ręke i chciał zeby mu pomagać jego paluszkami, teraz juz sam opanował te sztukę oraz mój telefon.
I kto by pomyslał ze telefon tez moze sie przydać w rehabilitacji:))

Jutro Mikołajki odebrałam smsowe zaproszenie do przedszkola Miłoszka, no ale niestety boje sie nawrotu choroby, nie moge go puscić, zreszta jestem świecie przekonana że woli ten dzień spedzić w domu...

wtorek, 4 grudnia 2012

Knill

"Oparta jest na Programach aktywności - Świadomość Ciała, Kontakt i Komunikacja opracowanych przez Mariannę Knill i Christophera Knilla. 

Programy aktywności to trening zaznajamiający dziecko z własnym schematem ciała, rozwijający kontakt społeczny, ruch, świadomość ciała oraz jego możliwości sprawcze (umiejętność kontroli ruchów), różne formy zabawy z partnerem. Programy mogą być stosowane przez każdą osobę, która ma regularny kontakt z dzieckiem. Można je wykonywać codziennie i jeśli to możliwe o tej samej porze dnia.
Wszystkim ruchom dziecka towarzyszy opracowany przez muzykoterapeutów specjalny akompaniament muzyczny (bardzo prosta linia melodyczna i łatwy do odtworzenia rytm), który jest wspomagany głosem osoby prowadzącej (lektor podający kolejne polecenia), śpiewem, rytmicznym mówieniem dostosowanym do wykonywanych czynności. Wszystko to podwyższa uwagę dziecka i koncentruje na wybranych aktywnościach. Dziecko wsłuchujące się w ton sygnaturki, powtarzany na początku i na końcu każdego programu, jest uprzedzane o tym, że jakaś czynność zakończyła się i może oczekiwać, co nastąpi za chwilę, może więc rozpoznawać znane sytuacje, a po jakimś czasie nauczy się łączyć je z określoną aktywnością. Dzięki Programom Aktywności dzieci lepiej rozumieją relacje pomiędzy sobą i swoim ciałem, a to może uczynić je zdolnymi do odkrycia znaczących powiązań z otoczeniem i wejścia w relacje z innymi ludźmi, oraz do manipulowania przedmiotami w sposób celowy, poznawczy, a nie schematyczny i stereotypowy. "

Takową metodę terapii Miłosz ma w przedszkolu, od niedawna wiem od pań w przedszkolu mały zaczął z nimi współpracować w tym temacie, siedzi z dziecmi w kółeczku i próbuje wykonywac zadania. Zauwazyłam dziś że chodzi po domu i wykonuje ruchy tej własnie terapii. Postanowiłam  wykorzystac fakt i poćwiczyc z nim w domu skoro nie chodzi do przedszkola. A ze mam ten program na płycie załaczyłam i czekałam co na to Miłosz. Poczatkowo był zaciekawiony słyszac znajome odgłosy, po chwili w oczach staneły łzy, oczy jak ze shreka, wyciagnął rączkę z proszącym gestem "Mamo wyłacz przeciez to nie przedszkole, proszę". No i cóz tu poradzić, okazało się ze przedszkole przedszkolem, chodzi bo musi, jednakże w domu chce zostać zwykłym bawiącym się dzieckiem....

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Sobie chorujemy

No wiec mamy tydzień wolnego od przedszkola, postanowiłam go porzadnie wykurowac i dopiero posłać zdrowego do przedszkola. Darujemy sobie ten tydzień choć szkoda wielka bo Mikołajki. No ale cóz jestesmy po wizycie, poszłam specjalnie póznym popołudniem żeby ograniczyc kolejkę oczekujacych, z rana do zawsze full ludzi czeka, no i instynkt mnie nie zawiódł, przed nami była tylko 1 osoba, mały pobiegał po korytarzu, troche postał na oknie i juz wchodzilismy. Pierwszy raz szlismy do tego lekarza i nie powiem, jestem bardzo zadowolona z tej wizyty, chyba mamy nowego dobrego lekarza. Zagadał Miłoszka na tyle ze nawet specjalnie nie protestował przy badaniu, no i niestety jak zwykle słychac juz było małe zmiany na oskrzelach, normalka, wiec dostał antybiotyk, na mój protest na chęć wypisania RULIDU, po którym mały zyga jak kot, wypisał inny o wiele lepiej przez małego tolerowany, w większej dawce, zeby ograniczyć mililitry podawanego syropu. Lekarz marzenie, oby tak dalej. 
A ze ja też chichrająca tak na fest tez dostałam antybiotyk, do kolekcji Mat kaszlący od 3 tyg tez wyladował na antybiotyku, więc ponownie mamy szpital w domu. No ale jest nadzieja ze do konca tygodnia wszyscy w koncu bedziemy zdrowi..marzenia:)
Po wizycie mały zaciągnął nas uwaga do POLO. Szok bo zawsze nienawidził markety i wyjsc nie chciał, latac po polo mu sie zachciało, byle do domu nie wracać, wiec nawet malutkie zakupy zrobilismy, oczywiscie bez zakupu autka się nie obyło. Teraz biega po domu jak oszalały zadowolony z wieczornego spaceru:)))

sobota, 1 grudnia 2012

Przyszła kryska

ma Matyska..niestety 3 tygodnie w zdrowiu to i tak sukces. Przyszła kolej znów na Miłosza, od rana kaszle i ogólnie słychać zawalone górne drogi oddechowe:( Zaczełam podawać polecony bioaron i herbapect ale czy to pomoze .? No cóż okaze się. Szkoda tylko ze znów pewnie zawalimy zajęcia. A tak ładnie się zaaklimatyzował, zaczął nawet obiady tam jeść z czym jest problem nawet w domu, nie wiem czy ziemniaki kojarzą mu sie z przedszkolem? Bo w domu nie chce ich jeść. W zadnej postaci czy to z sosem czy to z zupą.
Szkoda dziś pogody bo słoneczko swieci pewnikiem na zapowiadany mróz. Mały nudzi sie jak mops. Utknelismy znów w domu. 
Ostatnio zaczełam się zastanawiać nad prezentem pod choinkę dla Miłosza ale nie mam pojecia z czego by sie tak naprawdę ucieszył, marzy mi sie mała trampolinka ale musi być z siatką no i rzecz oczywista to spory wydatek. Bo tak ucieszyłby sie chyba tylko z autka ale ma ich tyle ze chyba naprawdę wystarczy. No i nie ma co pogłebiać fiksacji. Bardzo lubi zabawki z dzwiękiem. 
Ciekawi mnie jak zareaguje na choinkę. W zeszłym roku poobgryzał wszystkie bombki. Nauczona nie kupuje szklanych bo dopiero byłby ambaras. 
Nadal trzymamy sie diety bo jak sie okazało Miłosz boi się próbować rzeczy nawet te które zna z obawy ze są bezglutenowe. jednakże smazone nadal króluje co bardzo mi się nie podoba. Efektów diety brak, wiem wiem ponoć trzeba czekać kilka miesięcy, jednak przeczytałam zalecenia dr Cubały, nalezy sprawdzić czy dziecko jest chore na celiaklie bo jesli nie jest to nie jest konieczne całkowite usuwanie z diety glutenu. Zamierzam więc zrobić testy IGE w kierunku celiaklii jesli nic nie wyjdzie to nadal dieta będzie ale nie tak restrykcyjna. Celiaklia moze objawiac się podobnie jak autyzm więc badania są konieczne. Mam nadzieje ze wydostanę od kogoś skierowanie na NFZ bo do tej pory za wszystko płacimy z własnej kieszeni:( Kieszen nasza ostatnio ma coraz wiekszą dziurę. Zapisałam Miłoszka do fundacji słoneczko ponieważ ta fudacja pozwala na zbieranie funduszy z 1 procenta podatku. Niestety wpłat indywidualnych nie mamy zadnych więc nadzieja w podatku. Moze ktoś zechce oddać na rzecz małego. Opłaty związane z mieszkaniem pozerają wszystkie nasze pieniądze, żal mi że nie stac nas w tej sytuacji na zadne dodatkowe terapie, do tego doszły wydatki na dietę, no jest cięzko co wam bede smęcić. Dopiero gdy dziecko choruje człowiek otwiera szczerzej oczy..
Teraz najwazniejsze żeby mały wyzdrowiał, boje sie ze to ta sama bakteria która zaatakowała Kubę. Boje sie zapalenia oskrzeli. Jakoś tak naraz zaczął kaszleć..

środa, 28 listopada 2012

SI i słoneczko

Dziś w przedszkolu rozpoczelismy diagnozę SI. Dowiedziałam się ze w końcu w przyszłym tygodniu mały rozpocznie indywidualną terapię integracji sensorycznej ufff w końcu i na szczęscie bo juz sie bałam ze wcale jej mieć nie bedzie.
Mam dzis małe szaleństwo w domu rozłozylismy tor samochodzikowy, byłam pewna ze Miłosza nie zainteresuje ale i owszem interesuje az za bardzo, na tyle ze najlepiej by wszyscy zrobili wynosząc się od toru i dając go na wyłączność Miłosza. Rozłozył się w poprzek toru co chwila go uszkadzając i doprowadzając do czarnej rozpaczy starszego brata.



I tylko na zdjęciach wyglada to tak ładnie, że niby bawią sie razem echhh. Głowa mnie juz boli od tych pisków.
Dzis w przedszkolu Miłosz przy terapii Knilla usiadł ładnie w kółeczku i próbował współpracować. To wielki przełom ponieważ nigdy nie usiedział dłuzej jak minutka. 
Po wyjściu z przedszkola mimo deszczu poszliśmy na spacer podczas którego mały nawijał coś pod nosem po chińsku. Do tej pory w jego jezyku gosciły tylko sylaby teraz cos mruczy innego brzmi to jak krótkie zdanie wypowiadane w jakimś cudacznym jezyku. Bardzo mnie to cieszy poniewaz chyba pierwszy raz w zyciu usłyszałam jak mogą wyglądać słowa przez niego wypowiadane, słowo choć "chińskie" brzmi zupełnie inaczej niż sylaba. Moze powolutku w końcu sie rozkręci?

Od dziś Miłosz jest pod opieką fundacji Słoneczko
serdecznie zapraszam na stronę Miłosza
i pomoc dla niego
szczegolnie prosimy żeby pamietac o naszym synku w zbliżającym się rozliczeniu PIT
Bedziemy bardzo wdzięczni


http://fundacja-sloneczko.pl/apele/pokaz_opis.php?ida=418/K

poniedziałek, 26 listopada 2012

wychodzimy na prostą

W końcu odpukać chyba powoli zdrowiejemy. Jelitówka, zapalenie oskrzeli..Pełen zestaw chorób sezonowych. I tak zamiast wymarzonego wolnego od dzieci, nadal siedzimy wszyscy razem w domu. Kuba oskrzela i teraz jelitówka, Mat coś kaszle od jakiegoś czasu , zastanawiam się czy to nie aby jakaś alergia. No i kategorycznie nie chce chodzić do przedszkola, szkoda wielka bo tak ładnie sobie radził, na przekupstwo kupiłam nawet mu zabawkę obiecał że jutro pójdzie zobaczymy.. szkoda by było bo w domu się nudzi albo siedzi przed kompem.
Dzielny z najdzielniejszych Miłoszek chodzi do przedszkola i odpukać nie choruje. Fajnie sobie tam radzi, zaczyna lubić myć ząbki zachecony brawami które ostatnio bardzo lubi, obserwuje przy tym czy aby wszyscy mu klaskają. Na zmianę macha też rączką na pa pa. 
Piekna dziś pogoda prawie wiosenna więc po przedszkolu pójdziemy na długi spacer, jedyna tu rozrywka niestety. 
Dieta bezglutenowa zaczyna mnie przerastać. Mały stanowczo odrzucił pieczywo, ziemniaki, sos, akceptuje tylko smazone rzeczy, przeciez nie moze jeść tylko smazonego bo się rozchoruje od tego..Nie wiem czy jest sens ją ciągnąć kosztem jego zdrowia. Choćbym na głowie stanęła nie zje nic innego, boi sie spróbować czegokolwiek innego z obawy że jest bezglutenowe. Nie wiem czy chce mieć zdrowsze dziecko ale nieszczęsliwe z powodu diety. Muszę to jeszcze raz przemyśleć.
W środę w końcu rozpoczynamy diagnozę SI. Sama jestem ciekawa co wyjdzie bo dużo zaburzeń ustapiło narazie bądz wyciszyło. Oby nie wróciło.
Strasznie polubił bawić sie z starszym bratem nasladuje go przy tym we wszystkim, Biegają, skakają na zmianę, kładą sie nie podłodze równocześnie, tylko zabawkami nie umią się dzielić i tu im nie wychodzi. No i krzyki piski odbijają się na zdrowiu sąsiadki z dołu ale co mam zrobić, krzyczeć zeby się nie bawili? W końcu cisza nocna jest o 22..A moje rozrabiaki o 20ej już spią. 



środa, 21 listopada 2012

Szpital

..w domu..Kuba kaszle prawie płuc nie wypluje i jak znam zycie jutro lekarz stwierdzi jedno wielkie nic, gardło na które nie brak antybiotyku a ten kaszle całe dnie i noce.. lekarze jak tracą juz wszystkie mozliwosci wtedy zapisuja mu antybiotyk i mimo wszelkich podejrzeń ze to alergia w cudowny sposób przechodzi. Mat coś kupka i kaszlał ale to powoli przechodzi, do przedszkola nie chodzi i nici z moich wolnych spokojnych dni..
Wielkie odpukać Miłosz jakoś się trzyma. Chodzi grzecznie do przedszkola. Z usmiechem na ustach:)) Podskakuje jak wchodzimy do szkoły. I grzecznie idzie z panią na zajęcia, wielka ulga dla mojego serca. Biedny tylko nic tam jeść nie chce, wpada o 14ej do domu głodny jak wilk i niestety mimo opłacania przeze mnie jedzonka w przedszkolu musze osobno mu gotować w domu bo zagłodzilby sie na smierć. 
Wczoraj usmażyłam mu pączki oczywiscie bezglutenowe spotkały się z wielką pogardą Miłosza. Nawet nie spojrzał:( Chciałam mu upiec bułeczki ale jestem pewna że czeka je taki sam los jak pączków czyli w koszu..Czasem tracę nadzieje ze przejdzie mu ta wybiórczość. Nie ma szans żeby namówić go na coś innego niż zwykle. Chwała bogu tylko że nie zauwaza podmianki półproduktów bezglutenowych bo z diety byłyby wielkie nici, ale ile mozna jeść na okrągło kluski, placki ziemniaczane, kotlety, paluszki rybne i frytki, czasem skubie miesko gotowane i ziemniaki z zupy lub sosu i to jest wszystko co lubi plus banany i winogrona które traktuje czasem jak danie główne. Wczoraj poczęstowałam go paluszkami słonymi bezglutenowymi i zjadł, i choc to napewno niezdrowa przekąska ciesze się ze choć to ze smaków dziecka mu podchodzi, najgorsze ze maleńka paczuszka kosztuje prawie 6zl:( Zamówiłam mu tez delicje bezglutenowe choc ograniczam mu cukier nie mogę patrzec jak sie meczy bez zadnych słodyczy. I tak zje tylko galaretke jak zwykle..wczoraj mało mi z gardła nie wyrwał zwykłej bułki , teraz juz sie przed nim chowam. Nie mam przekonania do tej diety i czy da cokolwiek, poczatkowe mniejsze kupki znów powrócily, 3 dni bez problemu 3 dni z problemami, wiec raczej gluten bez zwiazku z nimi. Co złego moze być w zwyklym chlebie czy paczku? echh czemu mały musi sie tak męczyć:( Gonie starsze dzieciaki zeby nie jadły słodyczy przy małym ale jak długo tak mozna..? Niedługo świeta i zamiast Mikołaja mam dac mu bezglutenowe kluchy???
Jest jedna rzecz która bardzo mnie cieszy ostatnio a mianowicie kontakt wzrokowy. Zwłaszcza gdy po niego przychodze do przedszkola siada do ubrania i patrzy mi w oczy długo i czeka zeby go pocałować i słucha tak pieknie jak do niego mówie, i patrzy tak rozumnie przytomnie az serce sie raduje,, echh jak ja go kocham...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Liebster Blog

Dziekuję Paulina za wyróznienie bloga  Liebster Blog, postaram się odpowiedzieć na twoje pytania

1. Ulubiona pora roku?
Wiosna bo nie jest za ciepło ani za zimno

2. Ukochana potrawa?
gyros, taki swojski uwielbiam

3. Najwspanialsze wydarzenie jakie Cię spotkało?
urodzenie trójki moich wspaniałych dzieci

4. Wymarzony prezent?
lustrzanka, narazie poza sferą marzeń

5. Ulubiony film ?
zmierzch kocham te klimaty

6. Co sprawia Ci radość?
każdy postęp w terapii Miłoszka

7. Wymarzone wakacje- gdzie?
Grecja lub Włochy, może kiedyś

8. Twoje hobby?
elektronika wszelkiego rodzaju

9. Kiedy mam chwilę tylko dla siebie to... (co lubisz robić)?
oglądam ulubione seriale

10. Czego się boisz?
Boję sie ze mój synek kiedyś nie poradzi sobie sam w życiu

11. Ulubiony kolor ?
czarny m.in dlatego ze wyszczupla

Bedzie cięzko wyróznić mi blogi bo nie znam ich aż 11tu. Ale postaram się. Nominuję "Julkę i jej autyzm", "Autyzm dzień po dniu", "Justynka i jej zaczarowany swiat autyzmu",
"Nasz Pawełek", "Roksankowa kraina", "Aspik Jasiek", "Autyzm Zosi", "Pszczółka Maja autyzm na wesoło", "Nasz mały Aspi", "Autzym rozplątać myśli", "PomagamySzymkowi.pl"

a oto pytania
1. Ulubiona książka
2. Co lubisz robić najbardziej
3. Czego w życiu pragniesz najbardziej
4. Gdzie spedziliście ostatnie wakacje
5. Ulubiony zwierzak
6. Które święto lubisz najbardziej
7. Co robisz gdy za oknem szaruga
8. Twoje najbardziej popisowe danie
9. Dlaczego piszesz bloga
10. Czy lubisz słodycze
11. Najwazniejsza osoba w twoim zyciu to..

Zapraszam do zabawy

I na koniec przepraszam moich ukochanych blogerów, zmieniłam przeglądarke i okazało się ze przez nią moje komentarze nie ukazują sie na waszych blogach, wybaczcie nie zapomiałam o was ot złosliwość rzeczy martwych:( Wróciłam do starej przeglądarki i mam nadzieję ze wszystko wróci do normy




do zobaczenia tato

Zostaliśmy znów sami, powinnam się chyba juz przyzywyczaić ale tym razem zostałam tak naprawdę sama. W naszej starej miejscowości miałam choc rodziców a teraz..smutno bedzie samemu, no ale co zrobić takie zycie, ktoś musi zarabiać.
Najbardziej się bałam reakcji Miłosza na brak taty, w sumie nadal się boję. Ostatnio maly uzależnił sie od obecności taty, chodził za nim nawet do WC. Zrezygnowałam z odprowadzania go do przedszkola bo nie chciał ze mna wyjść tylko z tatusiem. Mąż wyjechał w nocy, rano Miłosz postał troszke w oknie, tłumaczyłam ze tata pojechał do pracy, wyszedł ze mną normalnie do przedszkola i bez płaczu poszedł na zajęcia uffff, juz dawno nie widziałam go tak radosnego jak szedł do szkoły. Mam nadzieje ze nie odczuje bardzo braku meza.
Nadal trzymamy dietę bezgutenową, zakupony automat do chlebka sprawił sie na 6tkę, tym bardziej ze tak taniutko udało się kupić. Chlebek wyrósł nad podziw piekny w smaku tez niczego sobie, niestety mały gardzi mam nadzieje ze w koncu sie przekona. Dziś chce spróbować upiec mu pączki które uwielbia oczywiscie bedą bezglutenowe, mam nadzieje ze beda mu smakować bo juz mi się pomysły kończą co by tu mu do jedzenia robić, cholerna wybiórczość. Wczoraj siedziałam robiłam mu klopsiki w sosie pomidorowym nawet nie tknął, bo sos pomarańczowy więc tym samym niezjadliwe. Skończyło sie na frytkach a przeciez dziecko nie moze w kółko jeść smażonych rzeczy a głównie takie mały uwielbia.
Muszę się pochwalić Miłosz wypowiada całkiem świadomie jedno półsłowo. BE, gdy widzi coś niedobrego lub brudnego mówi be lub błe, czasem gdy widzi cos dobrego wyrywa mu się mniem, niby nic ale daje nadzieje...
Ostatnio jestem nie w sosie to chyba jakieś jesienne przesilenie. I jakoś trudno mi nawet tu coś napisać. Mimo ze nie jest żle świat jawi mi sie w czarnych barwach, oby do wiosny...

wtorek, 13 listopada 2012

ABR powtórka z rozrywki

Zdecydowałam, powtórne ABR mały bedzie miał robione w Poznaniu, czemu Poznań nie Olsztyn. W Olsztynie warunki "super" badanie z rana, pół godziny na usapnie dziecka , ha ha juz to widzę jak na zawołanie zasypia. Mamo Agatki dziekuje za namiar do Poznania zadzwoniłam i juz mamy termin...na 3 kwietnia. Niestety terminy powalają do tego dzieć ma byc zdrowy, zwykły katar dyskwalifikuje z badania. Więc tydzień na przód chyba zamknę go w bańce bez dostępu zarazków.Ale tam stosują wlewkę doodbytniczą z usypiaczem , więc mamy duzo wieksza szanse na powodzenie badania. No i kazdy Poznań chwali że tam bardzo dobry oddział jest więc nie ma co sie zastanawiać,słuch małego to bardzo wazna sprawa.Jestem po konsultacji z laryngologiem dzieciecym mówi ze 79 to dość spory ubytek nawet dziecko z katarem tyle nie osiąga więc coś tam w tym uszku musi byc nie tak. Dziś jedziemy na wizytę i znów 150 zł pęknie bo terminów na NFZ brak a trzeba jechać póki mąż jest. Ale dowiem się przynajmniej co może z uszkiem być nie tak, zrobi otoemisje. Trzeba jechać dla świętego spokoju.
Dziś od rana wykonałam kilka telefonów i rejestrowałam małego do specjalistów. Do endokrynologa zapisano nas na 17 pazdziernika...następnego roku!!!To pierwszy mozliwy termin. I jak tu nie leczyć dziecka prywatnie?? Do centrum autyzmu psycholog , pedagog, psychiatra, neurolog styczen luty 2013. Zygam juz wizytami lekarskimi, marzę o dniu tygodniu gdzie nigdzie nie jedziemy , gdzie nie musze sie martwić o wolny termin i czy zdołam tam dojechać.Póki jest mąż jakoś to ogarniam ale jak wyjedzie bedzie ciezko.
Za chwilkę idziemy na pasowanie na przedszkolaka naszego średniego synka. Potem bieg po Miłoszka, obiad, chwilke odsapnąć i start na Ostróde do laryngologa.
Rozmawiałam wczoraj z pania dyrektor to Miłoszek dość dobrze radzi sobie z sytuacjami w wiekszej grupie. Nie wykazuje lęków gdy dochodzą nieznani ludzie, i powolutku ma chęć włączyć sie do zajęć grupowych, niestety nadal woli sobie je oglądać. Ale mielismy okazję obejrzeć jego pracę gdy pieknie współpracował przy pracy plastycznej.ślicznie poprzyklejał kropki na parasolce, pomalował wiatraczek, no cóz nie będe ukrywac duma nas rozpiera.

niedziela, 11 listopada 2012

Gluten free

Diety bezglutenowej dzień 4ty. Mały nadal zyje ale stoję na głowie zeby coś w niego wcisnąć. Przed chwilą dostałam po głowie chrupkami kukurydzianymi. Stanowczo odmawia konsumpcji chlebka i bułeczek bezglutenowych, a ze wyczytałam w netku ze chlebek upieczony własnoręcznie jest smaczniejszy zakupiłam wypiekacz do chlebka, udało sie dość tanio (kochane allegro). Zamówiłam tez produkty na balvitenie, zaczęłam się bać, droga impreza. W sklepach siedziałam dlugo ogladając etykiety 90 procent produktów zawiera gluten bądz jego sladowe ilości:(
żeby byc pewnym składu powinno sie chyba wszystko kupować w sklepach bezglutenowych, no ale trzeba być naprawdę przy kasie, mam nadzieje ze wypiekacz do chlebka szybko sie zwróci, bo 200-300g chleba to koszt około 7-8zł, plus koszty wysyłki oczywiscie też niemałe. Mąka do taniej tez nie nalezy, mam jednak nadzieje ze taki świezy bedzie lepszy, bo ten ze sklepowej półki smakuje jak papier.
I nie wiem czy po 4 dniach mozna mówić o jakiś rezultatach ale u nas jest jeden podstawowy, kupki zmniejszyły sie z 6ciu do 1-2 na dzien. Wiec albo to przypadek albo faktycznie gluten mu szkodzi. Pojawiły sie tez nowe głoski, bu bu, be be, błe błe, co nas zniezmiernie cieszy. No i nauczył sie bić brawo co jest dla mnie ogromnym osiągnieciem, bijąc brawo patrzy uwaznie czy cała rodzina klaszcze. Chodzi daje całuska tacie w policzka i sam tez swojego nadstawia, do mnie zas podchodzi i kreci główka na słowo nie, gdy ja przekornie potakuję on dalej tez ze smiechem kreci głowka na nie:))) Nazbierało sie w kilka dni kilka postepów. Boje sie myslec ze to dzieki diecie no bo to napewno za szybko, bo z drugiej strony jesli gluten mu szkodzi to żal żeby całe zycie miał byc na diecie. Nie załuje jednak tego kroku bo przynajmniej sie przekonam czy coś ona daje. Mały głodny narazie nie chodzi, namietnie smaze mu kotleciki które uwielbia, bułka tarta bezglutenowa, jutro przymierzam sie do pulpetów. Dzis sie gotuje zupka z fasolki szparagowej równiez bedzie bezglutenowa tylko ciekawe czy zje:)) W miedzyczasie głodek zajada bananami i winogronami, szkoda ze tych chrupek nie chce, lepsze to niz chipsy:/
Odpukać narazie jest zdrowy oby znów sie nie rozchorowal bo katar mu nie odpuszcza.
Z zachowan trudnych mały ma obsesje na punkcie taty, chodzi za nim nawet do łazienki. Nie chce ze mna wychodzić do przedszkola bo tata nie idzie, a tata nie moze go odprowadzać bo tata na miejscu w przedszkolu płacze bardziej niz Miłosz. No i wynosze małego na siłe z mieszkania a w przedszkolu niestety z rana znów płacze. Pózniej jest lepiej ale poranek obkupiony łzami:( Tata za tydzien wyjezdza do pracy wiec przynajmniej poranek bedzie mniej trudny. Nie wiem jak zareaguje ze taty tak dlugo nie bedzie no ale cóz ktos musi zarabiać na te wszystkie wydatki..


czwartek, 8 listopada 2012

Audiolog

Dowiedziałam się dziś od audiologa ...no własnie nic, grzecznościa i uprzejmościa tam nie grzeszą niestety. Pani zajrzała łaskawie małemu do uszu i nosa, nie zrobiła zadnego badania tylko ochrzaniła za nieuzywanie kropli do nosa ( od dawna zyje w przekonaniu ze zdrowiej dla dziecka zeby katar mu spłynął z nosa niz go na siłe tam zatrzymywać kroplami), stwierdziła ze zle leczone katary są przyczyną 80 % niedosłuchów u dzieci. Moze to i prawda ale poczułam sie jak matka zaniedbująca własne dziecko (pewnie 2 razy w tyg latania po pediatrach to za mało). no i chyba zalecenie przez lekarza mucofluidu mija sie z celem podawania kropli (mukofluid upłynnia sluz i usuwa go z nosa ). Wiec stałam sie dziś szczęsliwą posiadaczką kropli do nosa oraz skierowania na ponowne badanie ABR czym całkowicie mnie podłamali bo po pierwsze dziecko musi być całkowicie zdrowe - juz to widze zdrowe i 3 tyg po infekcji- po drugie badanie wykonują tam rano, więc mam go obudzić o 3 nad ranem i trzymać tak do czasu badania, potem uspić go tam na miejscu w ciagu pół godziny!!!!Mam powiedziec mojemu synkowi idz spać ha ha ha. Nie wiem, wiem ze badanie musi być wykonane ale w jaki sposób nie mam pojęcia. Boję sie myśleć w ogóle na ten temat..
No i wielkie booom , mały od dziś jest na diecie bezglutenowej. Po wczorajszej rozmowie z naszą logopedką która jest bardzo za dietą, doszłam do wniosku że powinnam spróbować. Bo co jesli faktycznie przynosi tak dobre efekty a ja mu tę szanse odbieram? Przedszkole do diety się dostosuje. Tak więc zaatakowałam dziś sklep z produktami bezglutenowymi. Zakupiłam kilka artykułow (4 bułeczki 10,50 czuje zblizające się bankructwo) , bułeczką pogardził mimo ze nawet nie posmakował, zaraz po wejściu do domu porwał banana. No ale cóz w koncu jest bezglutenu. Przyszykowana upiekłam kotleciki z piersi kuraka na bezglutenowej bułce tartej i bingo wcinał ino uszka mu się trzęsły. Jutro bedziemy poszukiwać wędlinke bezglutenową. Boję się pieczywa bo sama uważam ze ono jest ochydne..a mały niestety ale lubi pieczywko, mysle ze nam się uda, chce sie przerzucić na przetwory domowe, moze ktos zna dobry przepis na bezglutenowy chleb i bułeczki? Będe wdzieczna i trzymajcie kciuki. Do diety popchnęła mnie tez informacja która znalazłam na jednym z blogów że kwas hipurowy którego silne stęzenie znaleziono w moczu małego powstaje przy złym trawieniu i problemach z jelitami, mały kupke robi znów kilka razy na dobę, daję sobie pół roku, jesli uznam ze pomaga zostawimy jesli nie to odstawimy

poniedziałek, 5 listopada 2012

Alergia?

Z tematem alergii w sumie borykam się od 30 lat. Zaczęło sie doe mnie samej. Jako małe dziecko urodzone z wrodzonym brakiem odporności szybko zapadłam też na róznorakie alergie objawiajace sie jako astma dziecieca. Nie było lekko, z dzieciństwa pamietam mnóstwo szpitali, zastrzyków, zapaleń płuc i oskrzeli. Gdybym wtedy mogła sie sama leczyć i miała ten rozum i wiedze co dziś na pierwszy rzut wywaliłabym białko melka krowiego z diety, ale wiadomo 30 lat temu nikt o tym nie pomyślał. Na szczęscie z wiekiem mi przeszło.
Po urodzeniu Kuby nie myslałam ze coś moze mu szkodzić. Karmiłam butlą. Nie mineło pól roku i zaczęło się, zapalenia oskrzeli jedno po drugim, non stop bez ustanku. Mądra pani dr szybciutko wyrzuciła mu z diety białko mleka, zaaplikowała leki wziewne. Jak ręką odjął, niestety do uczulenia na mleko dołaczyły inne na pleśnie, orzeszki, kurczaka...Za długo trwała diagnoza, spózniliśmy sie, rozwineła mu sie astma dziecięca, do dziś czasem wraca, nieustannie meczy go katar, chrypka, pokasływanie..
Gdy urodził sie Mateusz byłam czujna, pierwsze zapalenie oskrzeli pojawiło się juz w 2 miesiącu jego zycia. Wyladowalismy w szpitalu. Potem troszke był spokój, jak miał osiem miesiecy rozpoczęla sie powtórka z rozrywki, jedno zapalenie goniło drugie, szybka decyzja, bebilon pepti, dieta, leki wziewne. W czas zatrzymalismy marsz alergiczny. Dziś Mat nie ma żadnych objawów alergicznych.
Gdy zaszłam w 3cią ciąze postanowiłam być jeszcze sprytniejsza. Od pierwszego dnia jak sie urodził Miłosz wyrzuciłam z diety białko. Karmiłam piersią więc nie było trudno. Mały był okazem zdrowia. Do roczku nie był ani razu chory. Byłam z siebie dumna. Po zakonczeniu karmienia piersią do diety wrzuciłam bebilon pepti. Po jakimś czasie próbowałam mu dołaczyć białko mleka krowiego do diety niestety mały nie chciał dzis wiem ze juz działała wybiórczość. Dopiero gdy ukończył 2 latka udało sie podać mu serek topiony w plasterkach, choc to nic zdrowego byłam spokojniejsza ze to jadł bo jednak bałam się ze ma skąd w diecie brac wapnia.
Miłosz nie lubi słodyczy czasem skubie czekoladę, więc w sumie diete bezmleczną trzyma odkad pamiętam. Jednak niedawno zaczęłam mu smarować kanapeczki masłem. Kataru, kaszlu nie widać końca. Dziś w nocy było apogeum kaszlu, nie wiedziałam juz co robić, kaszlał i kaszlał. W końcu zdecydowałam sie podać mu leki wziewne które kilka miesiecy temu dostał od pediatry który juz wtedy podejrzewał epizody alergiczne. Ventolin i flixotide zdziałały cuda. {Po podaniu błogo zasnął i spał do rana. Jako ze ostatnio małego szpikują tylko antybiotykami postanowiłam zadziałać sama, bede mu wziewy podawać przez jakiś czas i bede liczyć na poprawę. Po prostu juz mi ręce opadaja gdy tak ciągle choruje. Juz nawet antybiotyki słabo działaja ale co się dziwić jak ciągle je bierze.
Przeprowadzilismy się tu zeby mały nadrabiał braki, uczył się, a więcej nie chodzi jak chodzi, bo ciągle chory. Zaczynam podejrzewać ze mały kombinator specjalnie choruje zeby nie chodzić haha.
Wywalam całkowicie z diety mleko krowie. Musze czegoś spróbować bo a nuż to wina alegrii.

Z ostatnich osiągnięć Miłosza, siada z nami do obiadu i próbuje sam jeść sztuććami. Jak coś niedozwolonego mieli w buzi po mojej prośbie DAJ wyjmuje z buzi i oddaje  to co tam w buzi miał. Coraz więcej rozumie co sie do niego mówi. Reaguje na komende połoz się.
Karmi mamę winogronami to oznacza ze umie sie dzielić. No i nie płacze jak sie go zaprowadza do przedszkola to najwiekszy mój sukces.
Tak strasznie bym chciała zeby juz nie chorował...W czwartek audiolog też strach co nam powie. Od pediatry usłyszałam ciekawą opinie iż Ostróda i owszem badanie robi dobrze, ale czytać wyników nie potrafią. Miejmy nadzieję ze to faktycznie tylko zapalenie ucha..
Dziś przeżyliśmy chwile grozy. Odbieralismy wynik  badania histopatologicznego naszego najstarszego syna. Na nodze cos dziwnego mu wyskoczyło i miał zabieg usunięcia. Na szczęscie okazało się ze to tylko włókniak. Dzieki bogu..


piątek, 2 listopada 2012

Reklama cudowianek

Mam wspaniałą znajomą, szyje cudeńka własnoręcznie, dzis postanowiłam zaprezentować wam jej stronke na facebooku. Zainspirowana wszechobecnymi w jej zyciu chorobami, zaczęła szyć laleczki sensoryczne. Sa sliczne, niedrogie, pozyteczne, mają wszystko.. prócz nowych domów..
zapraszam do oglądania i kupowania. Ci którzy maja problemy sensoryczne sami wiedzą jak coś takiego cięzko kupić w PL...

                                     https://www.facebook.com/CudawiankiIinneSzmaciankiki  

                             czyz nie urocze? i szukają nowego domku




środa, 31 października 2012

Adaptacja przedszkolna

Miłosz w przedszkolu nadal sie adaptuje, troche sie to przewleka w czasie z powodu nawracajacych choróbsk małego. Ledwo zacznie chodzić regularnie to znów łapie katar. Dziś znów nie poszedł bo ten zamiast przechodził nasilił sie tak że mały oddechu złapać mało nie mógł. Poszlismy go osłuchac na szczęscie oskrzela czyste, zawalone górne drogi oddechowe w tym głównie..nos. Dostał dalej pulneo i cos do noska na rozrzedzenie wydzielinki. Z nudów padł o 18.30 spać, już czuje o której wstanie rano:/
Za kilka dni mamy spotkanie w przedszkolu z panią dyrektor w celu diagnozy sensorycznej. Po diagnozie będą mogli ruszyć z indywidualną terapią SI. W tej chwili najwiekszy kłopot jest chyba ze stopami, zrzuca nam co 5 minut rajstopki, skarpetki, butki. Kupilismy kozaczki na zimę i stoją na półce poniewaz nie umie w nich chodzić, każde nowe buty to dla nas wyzwanie. 
Miłosz ma w przedszkolu zajęcia z logorytmiki ponoc bardzo lubi te ćwiczenia, w ogóle zawsze uwielbiał zabawki dżwiekowe, w domu nawet Kubie podkrada gitarę. 
Z pania logopedą ćwiczą dzwieki przy komputerze hmm a pózniej sie dziwić ze następne dziecko bedzie maniakiem komputerowym hehe. 
A najbardziej to chyba mały lubi salę poznawania świata, no tam to sie odbywa prawdziwe szaleństwo. Wczoraj tam zajrzałam a tam ciemno, dzieciaki pod plandeką, pod plandeką światłowodowe lampki i wariacje z panią..dyrektor:))) Zaczynam sie nie dziwić ze Miłosz juz nie płacze jak idzie do przedszkola, no sami powiedzcie czy tak wygląda nieszczęśliwe dziecko?
Fotki wprost od terapeutów w przedszkolu:))





poniedziałek, 29 października 2012

troche radości i trochę smutku

od czego by tu zacząć? do wesołych czy smutnych wiadomości? chyba zacznę od tej smutnej.
Odebralam wyniki badania słuchu metodą Bera. Wynik wykazał głeboki niedosłuch, praktycznie głuchotę ucha prawego:( Jest prawdopodobne że uszko niedosłyszy przez długotrwałe zapalenie i zbierającej się w nim wody i oby tak było, bo naprawdę mam już dość złych wiadomości. Odebrałąm tez wynik badania chorób metablicznych badanie wykazało duze stęzenie kwasu hipurowego, bóg raczy wiedziec co to jest bo mój pediatra nigdy nie słyszał, konsultuje sie juz z drugim lekarzem który nas oświeci co to za cudak znów sie znalazł w organizmie mojego dzieciaczka.

Dobre wiadomości to takie że dziś po raz pierwszy Miłosz poszedł bez płaczu do przedszkola. Po przebraniu go w ciuszki szkolne pobiegł sam wprost na swoją salę, do tej pory zbieram szczeke z podłogi. Pózniej dowiedziałam się że przepieknie wspólpracował,w ogóle nie płakał, tylko obiadu nie chciał i była mała awantura. 
Po obiedzie w przedszkolu odbyło sie pasowanie maluchów w naszym przedszkolu na Przedszkolaka. Miłoszowi nie bardzo to przypadło do gustu bowiem jak nas zobaczył myslał że już idziemy do domku, a tu kazano mu zostać na sali i pozować do zdjęć:D

                         Gdzie mi tu z tym wielkim ołówkiem!!!
                                                     

No dobra tatę możecie pasować


Ooo  odcisk kciuka zostawię bardzo chętnie


A to mój ukochany tatuś, z paskudna żabą kazali mi ją nosić feeee


Ceremonia pasowania przebiegła szybko i sprawnie. Miłosz chyba zaczyna rozumieć że musi tam chodzić, jednak wola jak nas widzi pójścia do domku zwycięża. 
Na koniec dnia odbyliśmy daleką podróz do psychiatry na odbębnienie pokazówki że bylismy na kontroli, wizyta bagatelka trwała 3 minuty a dojazd do niego 4godziny. Echhh moglam zadzwonic i mu opowiedziec haha, Dostaliśmy od niego 6tke za postepy:D


sobota, 27 października 2012

Udało się

Już piszę o badaniu. Otóz niespodziewanie udało się!! Na miejscu bylismy o godzinie 20tej. Połozono nas na osobnej sali z której szybko ewakuowano innego chłopca z powodu ogromnego niezadowolenia Miłosza z wynikłej sytuacji. Ja uzbrojona w laptopa z jego ukochanymi bajeczkami, w torbe z autkami. Natychmias dla uspokojenia jego skołotanych nerwów zapusciłam bajeczke. Po chwili pani przyniosła hydroksyzyne w syropku, którą podstępem zapuściłam mu do buzi. Po godzince ogladania bajek i noszenia go w rytm baby tv, zdecydowałam się puscić mu M jak miłość, które podziałało lepiej niz syropek nasenny bo natychmiast usnął. Czekaliśmy na zabranie go na badanie koło godzinki. Jakimś cudem udało się go przenieść te dwa pietra, nie wiem czemu sie nie obudził bo warunki do przeniesienia zadne, widny korytarz, chłodno, daleka trasa. 
Przetrwał nawet podłańczanie diod i zakładanie słuchawek na uszy. Badanie przebiegło sprawnie.
Wyniki odbieramy w poniedziałek. Wiec zyjemy nadzieją że bedą dobre. 
Po badaniu wrócilismy do domu, po czym Miłosz padł szybko w kimono. 
Dziś odnotowałam duzy sukces. Wspólnie z przedszkolem uczymy Miłosza samodzielnego jedzenia oraz tego żeby jadł przy stoliku. Dziś chyba po raz pierwszy zjadł z nami obiad przy stole i prawie samodzielnie łyzeczką, pomagałam mu nagarniać:) Do tej pory nie wiedział w ogóle do czego słuzy łyżeczka. 
Ma troszke katarku nie wiem czy w poniedziałek pójdzie do przedszkola a bardzo bym chciała bo bedzie pasowanie na przedszkolaka. Szkoda zeby omineła nas taka okazja. Zaczęłam mu podawać pulneo w kroplach przemycam je w lipomalu, zaden inny sposób nie skutkuje, przynajmniej tak nie żyga.
Reasumując przypominam sobie Miłosza sprzed 3 miesiecy i jest naprawdę duzo lepiej. Wiecie ze z usmiechem wchodzi do sklepow i marketów? To ogromny sukces, na spacerach w przedszkolu jest  
ponoć najgrzeczniejszy w grupie, az serce rośnie:)
Jutro mamy mała impreze parapetówkę, ciekawe jak mały zareaguje na taka liczbę gości.

Kochani mam kilka znaczków z serii "Mam Autyzm" osoby zainteresowane proszę o kontakt mailowy z adresem do wysyłki, postaram się wysłać w tygodniu.

piątek, 26 października 2012

jesteśmy już na swoim

Jestem już bo za kilka godzin ruszamy na badanie BERA. Kiepsko je widzę ponoc trzeba dziecko przetransportować dwa piętra i ma sie w tym czasie nie obudzić. Badanie będzie w nocy. Trzymajcie kciuki żeby sie udało, wolałabym nie narażać małego na narkozę. 
Pokrótce. Od dwóch tygodni jesteśmy juz na nowym mieszkaniu, nie było łatwo przewiezc to wszystko ale jakoś się udało. 
Pierwsze dwa dni w przedszkolu Miłosz zniósł dzielnie ale to juz pisałam. Po pierwszych dwóch dniach powaliła go niestety choroba i kilka dni  musiał zostać w domu. Aklimatyzował się zatem w nowym mieszkaniu. I nawet fajnie szybko to zrobił. Nie było wiekszych problemów żeby sie przyzwyczaił. 
Po paru dniach poszedł znów do przedszkola no i jak narazie odbieramy same pochwały. Płacze troszke z początku przy rozstaniu ale potem juz nie i ponoc ładnie pracuje, logopedka zachwycona postepami Miłosza, mówi że pieknie bawi sie dzwiekami, ze bardzo poprawił sie kontakt wzrokowy. Ze w ogóle bardzo sie zmienił od czasu diagnozy, jest spokojniejszy, weselszy, bardziej kontaktowy. W przedszkolu troche się buntuje ale panie mówią że ładnie wchodzi w programy i że na bank mamy bardzo mądre dziecko hehe. No o tym to i ja sama wiem. Najwazniejsze ze nie widać u niego stresu związanego z pobytem tam, w domu zachowuje sie jakby nic sie nie stało, nadal spi pieknie więc chyba nie odczuwa przedszkola jako coś bardzo złego. Damy rade:)
Panie walczą z nim żeby nie łaził z jedzeniem, ja równiez współpracując z nimi i nawet dziś był szok bo sam wziął łyzeczka jedzenie i próbował jeść samodzielnie obiadek.
Hit sezonu to to ze średni synek Mateusz tez poszedł do przedszkola, z początku się bał ale dość szybko mu się spodobało i teraz ciągle marudzi ze chce do swojej szkoły:) Chodzi tylko na 4godzinki bo w sumie nie musi ale chce więc niech chodzi a ja nie narzekam bo mam w koncu troszke czasu wolnego dla siebie:)
Kuba równiez ładnie wszedł w grupe szkolną, z lekcjami zero problemów poniewaz z materiałem jest bardzo do przodu. Trzymajcie kciuki za jego zdrowie bo mamy z tym mały problem, ale o tym napisze juz po wszystkim..
Ogólnie bardzo fajnie nam się tu mieszka, jest nam lżej, mieszkanie cieplutkie, wszedzie blisko.
No i dziś w koncu mamy internet. TP nam odmówiło przeniesienia numeru i kaza dalej płacic mimo braku wykonywania uslugi w nowym miejscu. Takze jesteśmy na przenosnym i płacic trzeba podwójnie:/
Miłosz cos znów zaczyna kichać jak znów bedzie chory chyba sie zastrzele:( Wszystkich nas w sumie złapało przeziebienie.
Będe konczyć bo muszę sie przygotować do wyjazdu na badania. Do starszaków przyjedzie ciocia wiec z męzem jedziemy razem, mam nadzieje ze jakos sie nam uda ta sztuka. 
Do usłyszenia

Come back

Witajcie, po dłuuuuuuuuugiej przerwie.
Strasznie mi wszystkich was brakowało ale co zrobić siła wyzsza zwana tp
Odmówili nam przeniesienia nr stąd problemy. Ale to nie a teraz mam sporo do  opowiadania
ale niestety nie teraz, bede wieczorkiem to napisze co u nas, chciałam tylko zameldowac ze juz jesteśmy
Do uslyszenia wieczorem

.

czwartek, 11 października 2012

Przedszkole dzień drugi

Noc mineła spokojnie choć ostrzegano nas że mały może spać niespokojnie. Nic takiego o dziwo nie nastąpiło, ogólnie mały zachowywał się jak gdyby nic nie nastapiło. Rano wstał radosny i jak tylko go ubrałam popedził po buty i już chciał jechac autem. Sniadanka nie zjadł, nic nie wypił. Pojechalismy do przedszkola, i w sumie byłam zdziwiona bo wszedł bezproblemowo bez żadnego płaczu. Dopiero gdy panie zabrały go na salę podniósł sie płacz, ale dość szybko na szczęście ucichł.
Wrócilismy o 14ej i usłyszeliśmy że dziś było o niebo lepiej. Ze duzo mniej płakał, że próbował pokazać kto "rządzi".
Narazie bedzie sią aklimatyzował, dopiero po tym czasie bedzie miał wprowadzany stalszy plan zajęć. Ogólnie nie zauważam po przedszkolu oznak stresowych u małego, bawi sie , je pije normalnie. 
Spi w przedszkolu to szok ogromny bo w domu tego nie robił juz od dawna. Nie wiem co oni tam robią ale cała grupka śpi w jednym momencie o_o. Nie bardzo chce tam jeść mam nadzieję że z czasem to sie zmieni. 
Na spacerku dzis pokazał jak doskonała ma pamięć wzrokową, po wczorajszym chciał iść tą samą trasą co wczoraj. A że pani nie chciała więc mieli mała awarię.
Jutro mały ma wolne reperują busika którym dowoża dzieci. Może i dobrze bo my cos nieczasowi przez te przeprowadzkę. Właśnie skończyliśmy pakowac ciuchy, niesamowite ile się tego nazbierało przez te wszystkie lata, w końcu zrobi się przy okazji porządek. W sobotę będziemy juz na nowym mieszkaniu. W związku z czym musimy sie pozegnać na kilka dni, chwilka minie nim sie tam ulokujemy i podłączymy internet.
Dalej prosze trzymajcie kciuki żeby przynajmniej było jak teraz a nie gorzej. Buziaki dla wszystkich do usłyszenia , oby prędkiego...

środa, 10 października 2012

Wrazenia przedszkolne

Choc padam dziś na pyszczek musze wam napisać jak minął dzisiejszy dzień. Zebralismy sie raniutko i pojechaliśmy, na miejscu okazało sie że Miłoszek zajęcia bedzie miał od godziny 9, więc byliśmy godzinę za szybko. Jednakże pani z innej grupy sie nim zajęła, i Miłosz rozpoczął edukację od godziny ósmej. Długo rozmawialiśmy z panią dyrektor, w międzyczasie słyszeliśmy niestety płacz Miłosza, nie pozwolono nam do niego wyjść, ja wiedziałam że jak mu sie na oczy pokażę to będzie po zajęciach więc jakoś sie trzymaliśmy, raz płakał raz się śmiał. 
Pani dyrektor wpadła na pomysł, ze skoro jedno dziecko idzie do przedszkola to trzeba dać i drugie, tak nam załatwiła tez miejsce dla Mateusza w zwykłym przedszkolu, także od poniedziałku takze Mateuszek rozpocznie edukację. Mati zaskoczony ale szczęsliwy po obejrzeniu przedszkola chciał tam chodzić od razu, no ale musimy wpierw załatwić formalności i przeprowadzkę. 
Po godzince zdecydowalismy się wyjśc poza teren przedszkola ponieważ i tak panie walczyły z nim same. Poszlismy załatwić szkołe dla Kuby i obejrzeć nasze nowe mieszkanie. Wrócilismy po póltorej godzince i zagadaliśmy o synka, otóz sie okazało ze poszli na sale poznawania świata i Miłosz śmieje sie do rozpuku, takze spokojniejsi pojechalismy na miasto po plecak do przedszkola dla Mateuszka. Pierwszy dzień mały rzucony na głeboką wodę tyle godzin sam bez nas, o 14ej pojechaliśmy po niego no i zaskoczeni dowiedzieliśmy sie że nas synek który nigdy w dzien nie śpi, spał na drzemce razemz innymi dziecmi. Na spacerku był jednym z najgrzeczniejszych dzieci. I owszem płakał wiadomo ale zachowanie nie odbiegało od normy innych dzieci. 
Panie stwierdziły że dają radę i że są pewne że sie przyzwyczai. Niestety nic nie zjadł, nie było nic co by tolerował smakowo, jakaś kasza na obiad czego akurat nie znosi. Może jutro będzie coś lepszego..
Narazie mały nie ma żadnych zajęć będzie sie oswajał z nową sytuacja i otoczeniem, no i w sumie dobrze, bo przecież to dla niego duzy stres. 
Po odebraniu go nie odnotowaliśmy zadnych objawów jakiegos silnego wstrząsu związanego z przedszkolem, bawił sie jak zwykle był rozesmiany i zadowolony. Nawet pojechaliśmy po południu do krewnych i pieknie sie tam nam zachowywał:))
Jutro pewnie będzie cięzko bo mały będzie wiedział że go zostawimy..ale i będzie wiedział ze po niego wrócimy..Echh cięzko tak smyka zostawiać ale widać ile tam panie mają serca dla dzieci. 
A skoro mama będzie w domu siedzieć bez dzieci okazało sie że w przedszkolu potrzebują wolontariuszy, więc czasem na cos sie tam przydam:)
Ogólnie dzien był dziś zwariowany, jutro i nastepne nie będa lepsze..Ida duże zmiany..no i dziekujemy CIOCIU za wzięcie pod opieke naszego pieska!!!