Wczoraj w Iławie w hali sportowo-widowiskowej odbyła się impreza integracyjna "Bawmy się razem". Przejechały rózne szkoły przedszkola i placówki integracyjne. W tym nasze przedszkole specjalne. A że zaproponowano mi miejsce w busie dołączyłam do wesołej gromadki. Wszystko zapowiadało się pieknie. MIłosz zachwycony tym że przejedzie się ukochanym busem. NIestety jednak szybko się okazało że moje towarzystwo nie za bardzo mu odpowiada..Wszak wiadomo że matkę da się wykręcać we wszystkie strony, można jej nie słuchać. Respekt czuje tylko przez swoimi nauczycielkami a ze te dziś zajęte były pozostałymi wychowankami, MIłosz dał popalić matce tak że dziś mam zakwasy. JUż samo wejście na sale spotkało się z dużym oporem. Pózniej było już tylko coraz gorzej. Ciąganie po ziemi, problem z siedzeniem w grupie (po co siedziec ja tam dalej są takie boskie schody po których można skakać).A najbardziej zaskakujące jest to że przecież jak mnie nie ma to udaje grzecznego. Na ostatnim wyjezdzie w którym nie uczestniczyłam zebrał same pochwały. MIłosz chyba bardzo sobie rozgraniczył fakt że mama powinna być w domu, a przedszkole to przedszkole, mamy nie powinno tam być. POjawienie się mamy to sygnał że wraca do domu. NIe wiem czy powinnam uczestniczyć w tego typu wyjazdach, z jednej strony powinien się przyzywczajać że mama też może mu towarzyć i też należy jej słuchać, ze trzeba siedziec w grupie. Jakos udało się sprintem zaliczyć zorganizowane zawody sportowe. Ale ogólnie nie był to udany wyjazd. W takich chwilach widać jak bardzo MIłosz nadal jest zaburzony. TA sytuacja kompletnie go przerosła. MNie chyba też..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz