Aniołowie

środa, 6 maja 2015

upośledzać czy nie

Stali czytelnicy bloga wiedzą że 2 i pół r temu dokonaliśmy życiowego wyboru. Mianowicie po tym jak sie okazało że na terenie naszego zamieszkania nikt nie zajmuje się dziećmi z autyzmem przeprowadziliśmy sie w miejsce gdzie ta terapia była. To nie było łatwe 2 lata. W tym czasie okazało się że Miłosz ma padaczkę. która strasznie osłabiła jego odporność, może nie tyle padaczka co leki. Miłosz ma wieczną leukopenię. 
Kilka dni temu okazało się że na terenie naszego byłego miejsca zamieszkania powstała szkoła specjalna dla dzieci niepełnosprawnych oraz zerówka specjalna. Obudziła się we mnie nadzieja na powrót do domu. Na to że jak wrócimy Miłosz nie będzie musiał dojeżdzać do placówki 40 km. 
Po wykonaniu telefonu do placówki emocje opadły. I owszem zajmują sie dziećmi z autyzmem, owszem bardzo chętnie go przyjmą ale..prócz autyzmu musi mieć upośledzenie umysłowe w stopniu minimum umiarkowanym. No i tu mamy mały ambaras. Bo Miłosz nie ma wpisu o upośledzeniu. I jest to bardzo ciężko określić na te chwilę ponieważ Miłosz nadal dobrze rokuje. 
Badania rok temu poziomu inteligencji wykazały niską normę intelektualną. Miłosz cały czas się rozwija, nie ma regresów, mimo tak ciężkich przeżyć. Jednak wisi nad nim to 24 miesięcznie opóznienie rozwojowe które póki co się nie powiększa ale i nie zmniejsza. 
I tu powstaje pytanie, co robić? Odwieczny problem dziecka z autyzmem. Na czym się skupiać, na nauce samodzielnego życia? Na uspołecznianiu? Na nauce? Najlepiej skupić się na wszystkich trzech, ale co jesli się nie da? Czy w wieku 5,5 r u dziecka z autyzmem można wyrokować o upośledzeniu? Znam przypadki upośledzania dziecka na siłe, na wyrost, po to aby właśnie mogły do takich placówek trafić. Czy jednak nie robimy tym samym tym dzieciom krzywdy? Nigdy nie zapomnę pewnej książki którą bardzo polecam rodzicom dzieci z autyzmem "Nikt nigdzie" gdzie główna bohaterka Donna nie potrafi wybaczyć matce że umieściła ją w placówce specjalnej. Nie wiemy co się dzieje w tych małych główkach. Nadzieję na to że Miłosz może uczyć się w miarę normalnie obudziła we mnie koleżanka której syn z autyzmem w tym roku skończył technikum, zwykłe masowe, tokiem indywidualnym, oraz podszedł do matury. W wieku Miłosza decydując się na wpis upośledzenie umiarkowane skreślamy z góry dalszą edukację dziecka. Ponieważ dziecko ma okrojoną podstawę programową. Ciężkie takie decyzje i spędzają sen z powiek. Mamy jeszcze rok żeby zacząć myśleć co dalej. 
Wczoraj przypadkiem okazało się że Miłosz zna w j.angielskim liczby w zakresie 20 i chce więcej. 
Wydaje się że łaknie wiedzy. I pracą z nim można osiągnąć bardzo wiele, zresztą wszyscy terapeuci wokół to powtarzają od dwóch lat..
Jednak sytuacja z przedwczoraj powoduje zwątpienie. Pojechaliśmy wyrabiać Mateo nowe orzeczenie o KS. Już miałam chwalić Miłosza za cierpliwość. 3 godziny grzecznie czekał w poradni. W nagrodę poszliśmy do baru na jego ukochane kulki (małpi gaj). Po wyjsciu z baru w Miłosza wstąpił diabełek. I postawił pół miasteczka na nogi. Coś go od jakiegoś czasu odpycha od przystanku. I gdy zorientował sie gdzie idziemy urządził scene stulecia. Krzyczał, gryzł, pluł, rzucał się na ziemie. Ja umordowana, zdenerwowana, próbowałam go nieść inaczej spóźnilibyśmy się na autobus. Gdy tak się z nim szamotałam bezradnie, wokół nas ustawiali się ludzie próbujący pomóc. Po raz pierwszy od wielu miesięcy użyłam słowa autyzm. Chyba czas znów zacząć zakładać plakietkę. Ich spojrzenia zdawały się mówić: co to za niegrzeczny bachor..a matka..? Nieudolna? Nie umie sobie z nim poradzić? Na szczęście hasło autyzm jest coraz bardziej rozpoznawalne w społeczeństwie. I po tym słowie następuje rozładowanie atmosfery: aaaaa autyzm..tak mi przykro..
No przykro..niepotrzebnie, ponieważ po wejściu do autobusu powrócił Miłosz. Ten który zawsze się śmieje, który nie pamięta co przed chwilą zaszło i tylko w sercu matki czai się ból i zwątpienie..

3 komentarze:

  1. Kasia, 5,5 roku to bardzo wczesnie, zeby dobrze ocenic mozliwosci dziecka z autyzmem. Pamietam, jak Kasper majac 7 lat dostal w szkole dla autystow opinie, ze sie tam nie nadaje, bo to szkola dla dzieci z normalna, a nie nitka inteligencja,ma testy w wieku 4 lat byly niewiarygodne. Powtorzylismy je z tym samym wynikiem. Potzrebowalismy jeszcze 2 lat, zeby nadrobic zaleglosci i zaniedbania szkoly, przeczekac koszmarny rok, gdy mlody non stop chorowal, zorganizowac potrzebami terapie pozwalajaca na powrot do publicznej szkoly. Bylo ciezko, ale sie oplacalo. Kasper teraz a rok temu to nie to samo dziecko. Wtedy poza mna nikt nie wierzyl, ze sie uda. Ani nauczyciele obu szkol, ani terapeuci, ani psychiatra. Teraz przyznaja, ze dokonalismy wlasciwego wyboru. Kasper nie tylko niesamowicie rozwinal sie spolecznie, ma sporo kolegow i jest lubiany w szkole, ale choc na poczatku w klasie dzieciaki sadzily, ze wracajac ze szkoly specjalnej musi byc glupi, teraz nie moga zaprzeczyc, ze w szkole o wysrubowanym poziomie jest w czolowce klasy. To samo dziecko, ktore w tej samej klasie 4 lata wczesniej nie bylo w stanie czegokolwiek zrobic samodzielnie bez nadzoru, nie mialo kolegow, bylo izolowane przez grupe i nadwrazliwosci uniemozliwialy mu funkcjonowanie. Teraz maz z synem sa w Polsce, Okazuje sie, ze dziecie jak katarynka nawija po angielsku, nie wiadomo skad, bo w szkole zaczal sie uczyc tego jezykach dopiero w tym roku. Dlatego naprawde uwazam, ze Milosz powinien dostac szanse. W szkole dla dzieci z uposledzeniem gomzaszufladkuja i odbiera wiekszosc szans zanim on sam doorsnee do tego, by moc zaczal rozwijac skrzydla. Dzieci z autyzmem maja spolecznie tyly ok 2-3 lat i niestety przez to znacznie pozniej pokazuja, na co je stac. Nowa placowka to ryzyko, a jesli skupiaja sie na uposledzeniu, szczerze watpie, ze sa w stanie wykrzesac z autysty drzemiacy w nim potencjal. Mlodszy dzieci czesto wydana sie duzo glupsze, niz sa w rzeczywistosci, a przy uposledzeniu nie sadze, aby Milosz byl w stanie robic takie postepy, jak obecnie. Wybuchami sie nie przejmuj. Sa wyczerpujace, ale jesli kilka godzin emocje sie kumuluja, to naprawde wystarczy drobiazg, zeby eksplodowac. Wrzucic z siebie wszystko jak wulkan i wrocic do stabilnego poziomu. Trudne, ale dla dziecka w sumie zdrowe zachowanie, duzo lepsze niz duszenie w sobie nadmiaru emocji przez dluzszy czas. Bedzie dobrze, nie dzisiaj, nie jutro, ale kiedys przyjedzie dzien, gdy bedziesz sie dziwic, jak w ogole moglas miec takie dylematy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, u nas Julka była za "zdrowa" do oddziału specjalnego osiedlowego przedszkola publicznego. Co szkoła to inne obyczaje ale w Rzeszowie do dlasy specjalnej dla autystów przyjmują dzieci w normie intelektualnej które nie radzą sobie społecznie.Szczegółów niestety nie znam

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki za wszystkie komentarze. Anja ja o tym podświadomie wszystko wiem, ale chyba potrzebowałam potwierdzenia, od bardziej doświadczonych. Rozmawiałam też z naszą terapeutką i zdecydowanie przeciwstawiła sie takiemu rozwiązaniu. Mamy mu jeszcze dać czas. I tak zrobimy. Nie zgodzę się na żadne zmiany w orzeczeniu, póki co, no chyba że faktycznie okaze się że nie dajemy rady.

    OdpowiedzUsuń