Kilka dni temu do domu wrócił tata chłopców. Radości było co niemiara. Tym bardziej że po raz pierwszy od 3 lat mąż będzie z nami na święta.
Ponieważ gdy wraca łatwiej mi się ogarnia sprawy zdrowotne chłopców tak i tym razem pierwsze kilka dni szybko zapełniło się zaległymi wizytami.
W pierwszej kolejności zawitałam na zajęcia otwarte do przedszkola Miłosza..i jestem pod wrażeniem tego jak bardzo panie starają się nauczyć tam czegoś Miłosza. Wszystko jest jak być powinno ..miła atmosfera..plany aktywności..tabliczki z punktami,..masa motywatorów i nagród..Praca..praca..żadne dziecko nie jest zostawione samo sobie..każde jest cały czas pod opieką. Cudowne miejsce. Niestety Miłosz ma ogromne kłopoty z koncentracją i każdy szmer powoduje że wytrąca się z pracy...zabawy..i ciężko mu wrócić do zadania. Ma też spore klopoty z motywacją. Nie działają na niego żadne nagrody..ani jedzeniowe ani w postaci zabawek..widziałam że wybiera je od niechcenia. Więc jak pracować gdy na niczym mu nie zależy? To jest dla nas duzy problem. I nie bardzo wiem jak go rozwiązać. Lek przepisany Miłoszowi działał dwa tygodnie. W tym czasie Miłosz był zupełnie innym dzieckiem. Chętnym do pracy.. bez przejawów agresji i autoagresji. Po dwóch tygodniach wszystko wróciło.
Dlatego w czwartek ponownie odwiedziliśmy psychiatrę..zapisała inny lek. Stwierdziła że w przedszkolu wszystko jest w porządku. I problem tkwi prawdopodobnie gdzieś tam w samym Miłoszu. Musimy dalej szukać do niego klucza..Miłosz nigdy nie był typowym dzieckiem. Nawet jak chorował to na najdziwniejsze rzeczy. Ostatnio strasznie nasiliły mu się schematy. Biega non stop i pilnuje czy wszystkie drzwi są zamknięte. Nawet jeśli je zamkniemy, zamyka je jeszcze raz sam aby mieć pewność że są zamknięte. Paradoksalnie to natręctwo wywołała jego ulubiona gra "trzy małe świnki" które mają zamknięte na 4 spusty domki..Ciągle sprawdza czy domino jest równo ułozone..zdejmując kurtkę równocześnie trzeba odpinać bluzę..Jak wychodzi to musi podać mi ręke inaczej nie wyjdzie i masa masa innych rzeczy..niestety mam wrażenie że nasilił je znacznie chlorprotixen, dlatego idzie w odstawkę..
Za to lawinowo rozwija się mowa..to już nie są wyrazy to są krótkie łączone zdania. "Tu jest śnieg, a tu jest kwiat, a tu jest choinka". Takie cuda słyszymy z ust Miłosza. Wczoraj mieliśmy długą podróż do Białegostoku - Miłosz pojechał z nami. I całą drogę gadał i gadał..A to "boli głowa..hihihi" dowcipkował sobie.. a to " boli ręka, palec, pupa hihihi"..." tu jest las.. tu jest woda..a tu są dwa lasy", "przed nami auto", "jest tata, ma wolne, jest mama, jest Mati, jest Kuba". I ulubione " jest gil hihihi". Gile towarzyszą nam od kilku dni i są ulubionym tematem dowcipów Miłosza. Z tego też powodu nie chodzi do przedszkola. Za to we wtorek wybieramy się na jasełka do jego placówki. Miał występować ale ze względu na braki w przygotowaniach zapewne będzie tylko biernym statystą. Ale to nic może za rok się uda.
Wracając do Białegostoku ..to dla Mateo tam pojechaliśmy. Mateo miał zabieg w narkozie i wyleczone wszystkie ząbki..To był ostatni dzwonek..4 ząbki ma usunięte a aż 8 wyleczonych w tym 3 lakowane na NFZ szóstki. Mateo był bardzo dzielny. A gabinet przecudowny. Już dziś Mateo po raz pierwszy od roku zjadł czekoladę. Tak bardzo się bał bólu zęba że odmawiał sobie wszystkich słodyczy. Dziś był bardzo szczęsliwy dla niego dzień. Taki ze nawet miejsca po wyrwanych ząbkach go nie bolały a on sam opanował 4 gołąbki:)
Do świąt jeszcze kilka dni ale zachęcam państwa do zakupu świątecznych cegiełek na rzecz chłopców. Cegiełki. Na charytatywni allegro. Pieniądze na subkoncie szybko topnieją. Jednorazowa wizyta u psychiatry to koszt 150zł. Nastepna wizyta już 4 lutego. W styczniu Jakub i Miłosz trafią też do pani endokrynolog koszt to 240zł plus usg 120 zł oraz badania ok 150zł. To koszt oczywiście na dwoje. Niestety również u Jakuba rozwija się Hashimoto. Na wizytę na NFZ czeka się ponad rok..nie możemy czekać. Jesli ktoś może nam pomóc prosimy bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz