Aniołowie

czwartek, 4 października 2012

WWR

Ledwo zaczęliśmy tak na jednym razie koniec przynajmniej tu w domu u nas, resztę zajęć będzie odbierał już na miejscu w przedszkolu. Wizyta naszej terapeutki nawet udana, mało nie poznała Miłosza tak się rozwinął w stosunku do tego co było. Ja tego tak nie zauważam bo mam na codzień i przyzywyczajona jestem, ale ona nie widziała go miesiąć i mówi że je widać. Po pierwsze wydaje bardzo dużo dzwięków, czego nie robił jeszcze miesiąc temu, może ma i rację ja zaaferowana tym żeby go wyciągać z tyłów nawet tego nie zauważyłam. Wiedziałam że coś tam mruczy ale nie myslałam że to dobrze bo dzwieki te nie maja wg mnie żadnego znaczenia w formie komunikacji. 
Po drugie jest dużo spokojniejszy i bardziej chętny do wspólpracy, dał pełen popis umiejętności, pani nawet stwierdziła że prawie dogonił rówiesników. Pochwaliła też mamę (spaliłam buraka) że widać że dużo z nim siedziałam. 
Po trzecie zniknęły mu nadwrażliwości dłoni to chyba dzięki zabawom z przyrządami sensorycznymi.
No i chyba moge być trochę z siebie dumna.
Pani terapeutka będzie Miłosza uczyć też w przedszkolu i widziałam że dziś nawet chętnie się z nią bawił. Więc mam nadzieję że jakos go tam zajmą na miejscu zeby nie miał czasu na płacze że mamy nie ma. Echh mam mnóstwo obaw w stosunku do przedszkola ale przecież musi się udać, tam naprawdę jest fajnie. Byłam widziałam, Mateuszek aż piszczy tak by tam chciał chodzić, no niestety ale on nie może. 
Dziś na terapii zdarzyła sie naprawdę fajna rzecz. Układając puzzle pani poprosiła Milosza żeby ułozył rower , i zapytała z kim jezdzisz zawsze rowerkiem? Mały zerwał sie i poleciał do kuchni. Patrze a on targa moją portmonetke która sobie zawsze wieszam na szyi jak jedziemy na przejazdzke, podszedł wręczył mi i tym samym dał znać że ... jedziemy z mamą. Wiec dokładnie zrozumiał o co pani zapytała i po swojemu odpowiedział:) Terapeutka stwierdziła że nie doceniam synka bo on bardzo duzo rozumie co sie mówi a inna sprawa to to ze poleceń nie wykonuje. 
No i znów marudziła o wstawieniu diety bezglutenowej, a ja nie chce mu jej wstawiać, ona sie upiera że nawet jak nie jest uczulony na gluten to dzieki diecie będzie spokojniejszy i bardziej chetny do wspólpracy, no ale mnie to nie przekonuje tym bardziej że on nie chce jeść tych bezglutenów, on kocha gluten, i co mam mu zabrac to wszystko co lubi jeść:( Jak on tak mało przez te wybiórczość je...
Ale będzie dobrze, musi być, Miłosz to chłop poradzi sobie..Gorzej bedzie z nami rodzicami, niesprawiedliwe że tak szybko musi dorastać, że zabiera mu sie dzieciństwo..
Jeszcze tylko 5 dni i nastąpi godzina ZERO

4 komentarze:

  1. Ksiu tsk to czytam i mam wrażenie że się nie doceniasz, jestes super silna babka zobacz jak idziesz w zaparte i nie odpuszczasz a efekty sa kolosalne tak jak mowi pani terapeutka. wystarczy spojrzec na pierwsze wpisy tutaj a teraz. Jestem z Ciebie taka dumna. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mi ciągle mało, zabija mnie myśl że nie mówi i czy w ogóle będzie mówił, ciągle mam wrażenie że gdyby mówił nasza praca byłaby bardziej owocna, wiem że nadal nie jest dobrze, dlatego tak mi zależy na tym przedszkolu, skoro ja laik mogłam tyle wypracować to co moze tu zdziałac terapeuta z doświadczeniem? Pozdrawiam Aniu:*

      Usuń
  2. Nasze dzieci często tak mają - dużo więcej rozumieją niż mam się wydaje. Nasza pierwsza terapeutka nie naciskała na dietę bezglutenową. Jedynie wymagała ograniczenia słodyczy. I to bardzo pomogło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słodyczy nie je prawie wcale ze względu na diete przeciwgrzybiczną no i w sumie to nie przepada

      Usuń