Jesteśmy w końcu w domu. W poniedziałek w napięciu czekałam do póznego popołudnia czy nas w końcu wypuszczą. Strach tym większy iż kupki brzydkie nadal się pojawiają. Wynik badania na swoiste zapalenie jelita był chwała bogu dobry, więc przynajmniej wstępnie wyluczono chorobę Leśniowskiego-Crohna.
Wyniki stanów zapalnych również się uspokoiły, niestety nie mam jeszcze wyniku na krew ukrytą, dowiem się dopiero jutro gdy bede odbierać wypis.
Paskudnie mnie niestety oszukano i szpital nie zadzwonił do Warszawy z prośbą o przyspieszenie terminu przyjęcia. Stwierdzając że klebsiella w jelicie mogła spowodować gorączke więc znamy powód terażniejszych gorączek i nie ma powodu go przyspieszać. Z jednej strony mały bedzie miał czas na regenerację zyłek, na odpoczynek od szpitali, ja na pozałatwianie paru pilnych spraw..Z drugiej chodzę ciągle z termometrem i umieram ze strachu gdy tylko odczuwam ciepłote..Wczoraj wylazłam z nim na słoneczko bez posmarowania kremem z filtrem i jego uszko natychmiast przyoblekła pokrzywka. Na szcżescie Zyrtec szybko pomógł i nie rozpanoszyła się na całym ciele..Dziś wychodząc nasmaruje go nawet na deszcz..
W opracowaniu pozostają wyniki w kierunku celiaklii, salmonelli, i yersinii. Wyniki za kikanaście dni, człowiek by szybciej umarł..
Miłosz zrobił sobie wcześniejsze wakacje. Niestety juz nie ryzykuje i nie posyłam go te kilka dni. Jutro tylko pojedziemy na indywidualne zajęcia do p. Kasi.
Wczoraj mnie bardzo zadziwił. Mateo podszedł do niego i poprosił zeby z nim poszedł. A Miłosz pokręcił głową że NIE. Bo czekał uparcie na obiad ;) To była taka pierwsza sytuacji pomiedzy braćmi. Ze mną Miłosz komunikuje się dość chetnie, jeszcze nigdy nie zwrócił się bezpośrednio do braci.
Mimo szpitali, ataków padaczki i tak przezywamy coraz lepsze dni. Miłosz się bardzo wyciszył, uspokoił, nie rzuca się na glebę, idzie tam gdzie chce i kiedy chce. Ktoś by mógł powiedzieć ze to dzięki lekom przeciwpadaczkowym. BYć może, ale nie widzę jaiegoś charaterystycznego zamulenia lekiem. Troszkę się cofnął rozwojowo, ale powalczymy zeby było lepiej.
Mam jedno marzenie, aby okazało się ze nie choruje na nic więcej niż na to co już ma w swojej ksiązeczce zdrowia. Oby do 31 lipca..termin CZD oddział immunologiczny.
Kasiu, cały czas trzymam kciuki za Was - niech już będzie ten 31.07, niech Wam pomogą w CZD a potem niech już będzie spokojnie i na ile się da normalnie.
OdpowiedzUsuń:*
trzymam kciuki cały czas za was dobrze to miłoszkowi zrobi że sobie odpocznie od szpitali teraz bedzię już tylko lepiej pojedziecie zrobią badania i zaczniecie żyć spokojnie:)buziakii
OdpowiedzUsuń