Na drugi dzień odbyło się eeg w czuwaniu. Pani się gimnastykowała by choć przez chwilę zarejestrować zapis. Pózniej odbyła się konsultacja okulistyczna i choć jedno dobre, wzrok wygląda na to że ma dobry.
No i cóż zapisy eeg są złe. I we śnie i w czuwaniu. Dowiedzieliśmy się że niestety ale u Miłosza ciągle następują dość długie wyładowania nawet do 12 sek. Są to wyładowania uogólnione. Olsztyn zaś orzekał że są częsciowe i dlatego neurotop nie działał. Teraz już nie ma wątpliwości. Miłosz ma padaczkę uogólnioną. A w jego główce się dzieje ...
Ponadto poziom depakiny we krwi jest poniżej normy i trzeba mu nieco zwiększyć dawkę.
Wykonano też mu badania metaboliczne. Wyniki będą dopiero za ok miesiąc.
Po wyjściu ze szpitala wyrwaliśmy się do bardzo fajnej sali zabaw gdzie dzieciaki z orzeczeniami mogą się bawić za połowe cene calutki dzień. Polecam bo jest tam fantastyczna zabawa da dzieciaków. Katowice Nibylandia. Dzieciaki szalały a ja miałam okazję poznać dwie fantastyczne mamy dzieciaków z autyzmem. Także odbył się mały zlot autyków. Iza, Anna, dzieki za spotkanie.
Na drugi dzień pojechaliśmy do Krakowa mając go już tak blisko nie mogliśmy odpuścić. Niestety nie dopchaliśmy się do smoczej jamy. Brak cierpliwości Miłosza dał się nam we znaki.
Rzutem na taśmę pojechaliśmy do Zakopanego. Nie, nie na wspinaczkę. Chcieliśmy choćby tylko rzucić na nie okiem. I choć ta podróż i pobyt był mega krótki , całe 3 godziny, nie żałujemy bo widok fantastyczny. Nie wiedziałam że w Polsce są tak cudowne miejsca. Mam nadzieje ze uda się nam tam wrócić za jakiś czas.
Co Miłoszowi najbardziej spodobało się w górach. LUNAPARK pod Gubałówką. I tu muszę podziękować miłej pani w kasie która na tamtejsze atrakcje dała moim dzieciakom na orzeczenie aż 50 procent zniżki. I tu wstawiam filmik który nawet mnie wprawia w osłupienie. Miłosz nagle stał się szaonym eksperymentatorem. Niczego się nie boi. Wlezie wszędzie absolutnie. Gdzie bardziej niebezpiecznie tym lepiej. Zupełnie tego nie rozumiem bo zawsze był taki ostrożny.
Nawet kask na głowie mu nie przeszkadza. Park linowy - pryszcz!!
Niestety na Gubałówkę absolutnie nie zamierzał wchodzić. Więc wdrapaliśmy się tylko na maleńki kawałek. Potem dał taki koncert życzeń że szybciutko się zwijaliśmy.
Może następnym razem się uda
Ale oscypka skubnęliśmy ha
Kasiu,jestescie wspaniala,ciepla rodzinka:)!
OdpowiedzUsuńRowniez dziekuje za spotkanie!
Zdrowka dla Was<3
Fajne macie pamiątkowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń