Aniołowie

sobota, 11 lipca 2015

wiesci turnusowe

Pomimo że wzięliśmy ze sobą laptopa ciężko mi jednak sie do niego dopchać. Grafik zajęć jest tu dość napięty. Na tyle że wieczorem marze tylko o rzucie na lóżko i spaniu . Ale to dobrze. Cieszy mnie ta aktywność i uświadamia moja stagnacje życiową. W domu często sie zdarza że nie chce mi się wyjść na zwykły spacer a tu trzeba spinać pośladki i maszerować kilka km albo siedzieć z Mateo dwie godziny w basenie.
Cóż mogę napisać. Widoki przepiękne. Poranna terapia obejmuje zarówno dzieci jak i rodziców. Dla mnie rozmowa wymiana doświadczeń są bezcenne. I pomimo iż okazuje się ze popełnia sie po drodze mnóstwo błędów to jest to przez chwile jak zimny prysznic ale na dłuższą metę pomaga zrozumieć i coś w swoim zyciu zmieniać. W końcu jest okazja wyrzucić z siebie pewne męczące sprawy i jest lżej..Bardzo żałuję że w turnusie nie mógł uczestniczyć mój mąż..Byl z nami tylko jeden dzień. Uczestniczył na zajęcia. I wyraźnie było widać jak bardzo i jemu to jest potrzebne. Mam nadzieję ze w przyszłym roku uda sie nam ta sztuka. Wielu przeszkoda to koszty. Ale efekty niewymierne.
W czwartek na turnus dojechała logopeda. Usłyszałam wiele ciekawych słów o Miloszu i Mateo. Tak więc Miłosz ma ogromną szanse na mowę. Jego faktycznie ciężko nazywać dzieckiem niemówiącym. Wczoraj spisywałam ma karteczce słowa które umie wypowiedzieć i szczerze jest tego juz bardzo dużo. Problemem jest to aby za ich pomocą efektywnie sie komunikował szczególnie w większe grupie no w sytuacjach 1-1 robi to coraz chętniej. Musze sie przyznać ze coraz częściej słyszę słowo mama co jest jak miód na moje serce. Co jest jeszcze piękniejsze? To ze zaczął zauważać braci i zwracać sie do nich po imieniu.
Jak juz wcześniej pisałam w jego Życiu następuje mala rewolucja i mamy nadzieję ze te zmiany przyniosą wiele korzyści, które również będą miec wpływ na rozwój mowy ale o tym po powrocie z turnusu.
Wracając do oceny logopedycznej. Wiele razy sygnalizowałam wokół iż Milosz ma totalnie niewyrobione  mięśnie ust-twarzy. Marzyly mi się masażyki i praca w tej strefie. Marzenia sie spełniają ponieważ pani która zajęła sie Miłoszem od razu zauważyła ten problem i zaproponowała serię masaży ustno-twarzowych. Przez problem z napięciem mięśniowym Milosz nie umie wypowiadać wielu głosek. Milosz ma intencje komunikacyjną co jest bardzo ważnym elementem rozwoju mowy jednak problemy fizyczne utrudniają dalszy rozwój. Pani logopeda będzie tez wywoływać głoski popierając je gestem bij zabij nie pamiętam nazwy. Mam nadzieje ze od września logopeda wesprze nas w tych działaniach. I..ogólnie nie jest z ta mowa tak źle. Jest nadzieja i to najważniejsze.
Mateo. Jak na dłoni widać jego wycofanie społeczne.  i wynikające z tego faktu problemy z komunikacją. U Mateo widać prace logopedyczną jednak trzeba pracować nad intonacja i tempem głosu. Przez zaburzenie tego procesu jest go dość ciężko zrozumieć mimo tego ze głoski wypowiada prawidłowo.
Na turnusie jest tez psycholog którego mi osobiście ciężko rozgryźć. Z jednej strony sprawia wrażenie nieobecnej duszy z drugiej okazuje się ze wszystkiemu bacznie sie przygląda i dokonuje ciekawych analiz. Z jej strony mam nadzieje na pokazanie tej właściwszej drogi aby nie zwariować i nadmierna nadopiekuńczością nie skrzywdzić po prostu dzieci.
Prócz terapii jest oczywiście tez rozrywka. W tym tyg pogoda była średnia więc i nasze wyjacia ograniczaly sie głównie na basen. Z czego przeszczęśliwy jest Mateo. On kocha wodę i zdecydowanie potrzebuje jej do szczęścia. Dlatego przez wakacje postaram sie z nim dojeżdżać na basen do Iławy. Wczoraj usłyszałam proste zdania o Mateo. Grażynka - moja koleżanka a jednocześnie nasz wykładowca powiedziała ze widziała go tylko raz uśmiechniętego - w drodze na basen. Trzeba mu wiec tego szczęścia dawać jak najwięcej.
Nic nie napisałam o Kubie. Kuba sie zaciął. Przestał wychodzić z pokoju po zajęciach. Nie potrafi efektywniej z kimś sie zakolegować. W sumie mu sie nie dziwię bo sama tez nie jestem duszą towarzystwa. To dość trudny proces jednak mam nadzieję ze droga którą dla siebie wybiera przyniesie mu po prostu szczęście. Przeciez nie musi miec kolegów jesli tego nie chce.
Dzis spodziewam się gości . Przyjeżdża do nas moja przyjaciółka z którą połączył nas autyzm. Będę miała okazje w końcu poznać ja osobiście bo do tej pory głównie wisieliśmy na linii telefonicznej wkurzając naszych mężów. Zapowiada sie piękny dzień.




 
 
PS. Miłosz w pierwszy dzień rozpaczliwie co chwila pokazywał że chce jechać do domu. Na dzień dzisiejszy bardzo zakumplował się z wolontariuszką Kingą oraz z panią logopedą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz