Poniewaz sezon chorobowy w pełni, czekamy na następną infekcję. MIłosz tydzien temu coś załapał ale ponieważ zachomikowane leki miałam w domu, wyszedł z tego szybo obronną ręką, niestety chyba zbyt szybko się ucieszyłam bo wczoraj wieczorem regularnie pokasływał i obawiam się że znów coś go dopadło :/ W przedszkolu niska frekwencja z powodu dużej zachorowalności dzieci. NO choć mam nadzieję że to tylko pozostałości kaszlu po chorobie..o własnie znów kaszle, niestety to jednak choróbsko :(
Bardzo mnie stresuje taka sytuacja, Milosz chory Mati zdrowy..Poniewaz nie mam jak odprowadzić Mateusza do przedszkola :( z chorym Miłoszem, do tego chcącym iść tez do swojego przedszkola ewentuanie na długi spacer a nie do domu..To droga przez piekło ..z odebraniem go podobnie :/ Jeszcze nie wiem ja to rozegram..
Od tygodnia MIłosz jest ponownie w terapii Johansena. Początkowo niechętnie nastawiony, teraz nie może się doczekać chwili nałożenia słuchawek na uszy. Siada sobie w tym czasie cichutko na łózku i wyśpiewuje melodię. Narazie zadnych złych skutków ubocznych nie widze.
Za to Mati dostaje głupawki i biega co chwila z psem. Czym doprowadza do furii naszą kochaną sąsiadkę..No ale cóz Mati jest nadpobudliwy, jak wytłumaczyć dziecku że nie ma się bawić?? NO jesli by stał i centralnie walił czymś w podłogę, to rozumiem zdenerwowanie, ale to że dziecko biega to nie powód do interwencji. Sąsiedztwo bokiem mi już wychodzi. Ze też zawsze mam pecha w życiu i nie moge trafić na bardziej tolerancyjne towarzystwo. Dzieci są tylko dziećmi i nie zamierzam zabraniać im się bawić. A podłoga jest od chodzenia, biegania a nie fruwania. Jak widzicie ciąg dalszy "Kargulów i Pawlaków". Tylko tym razem postanowiłam się już nie przejmować, nie robimy nic złego, nie imprezujemy, ciszę nocną zachowujemy. Do 14ej dzieci w szkole. Mam się na weekendy z domu wyprowadzać?
W piatek odbyło sie małe zebranie w przedszkolu Miłosza. Jestem w trójce klasowej, trudno byłoby w niej nie być, skoro w klasie są 4ej uczniowie. PIerwszy raz jestem w trójce więc kompletnie nie wiem co nalezy do zadań takiego rodzica. Usłyszałam także wiele miłych słów o rozwoju MIłosza. Ze coraz więcej rozumie, że coraz dłuzej siedzi i pracuje przy stoliku, ogólnie to jest bardzo grzeczny czego nie widać w domu. Wczoraj jak zobaczył układankę to zwiewał aż się kurzyło. Ogólnie to w domu nie chce w ogóle pracować przy stoliku, ewentualnie poskakać po jeżykach w ramach SI. JAK tylko mąż wróci chce zakupić huśtawkę z IKei. Przy problemach sensorycznych Mateusza i Miłosza bardzo by się im przydała. NIestety sama tego kołka nie wcisnę w ścianę. Musimy poczekać.
Mowa MIłosz nadal stoi w miejscu za to nasladownictwo i komunikacja kwitnie. Stara sie powtarzać każdy nowy gest. W tej chwili naliczyłam około 20tu których używa do komunikacji. Jakoś optymistycznie jestem nastawiona na jego przyszłość. Jesli nauczył sie kolorów, kształtów, czemu nie miałby nauczyć się liter? Pisania? Czytania? Nawet jesli mowa nie ruszy (czego absolutnie nie bierzemy pod uwagę) to mam nadzieję na pismo i tę formę komunikacji. W końcu ma dopiero 4 lata, nie można oczekiwać w tym wieku cudów. Pamietam Jakuba w tym wieku, fakt znał literki, ale absolutnie nie pisał, nie malował, nie lubił po prostu. A gdy poszedł do zerówki w ciągu miesiąca nauczył się czytać. Musimy też pozwolić dojrzeć dziecku do wielu spraw, mam wrażenie że od naszych niepełnosprawnych dzieci wymaga się więcej niż od zdrowych rówiesników. A czas wg mnie też odgrywa dużą rolę.
Z tymi sąsiadami, to jeszcze się nie skończyło ?
OdpowiedzUsuńWspółczuj kochana.
Trzymaj się.
no niestety nie zapowiada się żeby miało być cos lepiej :/
UsuńCieszy mnie to ogromnie, co piszesz o komunikacji. Doskonale pamiętam nasze rozmowy i Twój strach. Trzymam z całej siły kciuki, aby u Miłoszka pojawiła się mowa czynna i to bez echolalii.
OdpowiedzUsuń:*
to dobrze że miłoszek się tak rozwija a tą sasiadką wogóle się nieprzejmuj widocznie ma zadużo czasu wolnego
OdpowiedzUsuń