Po tym dość krótkim ataku usiadł do stolika i zrobił absolutnie wszystko co chciałam..jestem tym ogromnie zaskoczona.
Dziś ataku nie było wcale..Oczywiście nie obyło się bez mruczenia, marudzenia, wyłańczania się. No raz plunął..musiał koniecznie sprawdzić moją reakcję. ale bez gadania wytarł. Raz zrzucił tez ze złości kredką ale podniesienie jej zajęło mu może z 3 minuty. Ogólnie czas spędzony przy stoliczku..godzina!! Jestem szczęśliwa bo w końcu mogę sama go czegoś nauczyć..Oczywiście konsekwencja nie ogranicza się do pracy przy stoliczku. Stopniowo przenosimy ją na inne aspekty życia. I jesteśmy na dobrej drodze. Choc zdaję sobie sprawę ze to dopiero początek..
ja wpadłam w wir samodzielnie przygotowanych pomocy do ćwiczeń. Cały dzień dziś drukowałam i laminowałam.
I kto wie..może zaświadczenie wcale nie będzie potrzebne..Nie wygląda na skrzywdzonego prawda..Milosz ma to do siebie niestety że absolutnie zawsze sprawdza wytrzymałość i siłe osoby która zamierza z nim cokolwiek robić..jestem bardzo ciekawa jego reakcji na nowych terapeutów na turnusie..
Nauczona doświadczeniem kupiłam już dziś bilety powrotne co by znów nie bylo wpadki z brakiem miejsc. do celu zawozi nam mąż. Całe szczęście.
Miłosz wakacje w tym roku zaczyna ciut szybciej. Znów załączam ochronie p/infekcyjną. Nie zapeszając na sobote ustalono nam następną próbę podejscia do narkozy i leczenia ząbków. W Białymstoku. Tym razem musi sie udać, ja staję wprost na glowie żeby to bylo możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz