Aniołowie

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Gesty, pecsy, mówik..itp

Czyli komunikacja. Dawno dawno temu gdy Miłoszowi postawiano diagnozę uświadomiono mi że Milosz może nigdy nie mówić. Nie rozumiałam wtedy że nie trzeba mówić żeby się komunikować.Na ten czas Miłosz był bardzo opózniony w rozwoju, nie kojarzył obrazka z czynnością czy przedmiotem. Wtedy usłyszeliśmy o makatonie. Przedszkole było również po kursach więc postanowiłam pójść się podszkolić. Było warto. Metoda jest fantastyczna dla dziecka mającego problem z odczytem wizualnym. To wtedy padły pierwsze komunikaty "chcę pić" "chce jeść". Boże jak myśmy się cieszyli. W końcu nasze dziecko miało prawo głosu bez użycia głosu. Nie było to łatwe, na tamte czasy Miłosz był bardzo nisko sprawny motorycznie. Poszczególne znaki dopasowywał pod siebie i swoje mozliwości, jednak my rodzice potrafiliśmy je odczytać bezbłędnie. Z czasem komunikaty powiększały swój zasób a pierwszy stopień makatona okazywało się za mało. 
Równocześnie jakoś nieporadnie wprowadzano Miłoszowi obrazki. I mimo tego że rozwijał się,  opornie szła nauka korzystania z komunikatora obrazkowego. Gesty Miłosza wzbogacały się. Zaczęłam myślec o nauce języka migowego. Makaton jest bardzo ciekawy jednakże dość ubogi w gesty. Jednakże pewnego dnia kuzynka Miłosza powiedziała że nie rozumie co miga Miłosz..Dotarło mnie że 90 procent społeczeństwa nie będzie go rozumieć. Gesty są wygodne, są zawsze przy tobie, nie trzeba nic otwierać szukać..Jednak czy przeciętny człowiek jest w stanie zrozumieć j.migowy bez odpowiedniego przygoptowania? To prawie tak jakby japończyk nagle zaczął przemawiać do Polaka, nie ma siły, trzeba szukać tłumacza. Mnie się marzyło aby wszyscy wokół go rozumieli. 
Przełom z obrazkami nastąpił gdy trafiliśmy w kwietniu ubiegłego roku pod opiekę pani Kasi, która dopracowała jego komunikator pecs wytłumaczyła nam jak wcielać w życie komunikację obrazkami. Miłosz powoli zaczął pokonywać kolejne stopnie komunikacji pecs. Zaczął podawać pasek, a nawet doszliśmy do stopnia powtarzania werbalnego komunikatu. To chyba największa duma dla nas i pani Kasi. Miłosz doskonale odczytuję język obrazka. Niestety znów coś mi do końca nie grało. Brakowało nam obrazków, w końcu ksiązka ma jakiś ograniczony zasób stron, Miłosz dość szybko zniechęcał się wertując książkę, szukając odpowiedniego symbolu. Bywało że go nie znajdował. Namolnie też zaczął gubić symbole. 

I wtedy..rzutem na taśmę zdecydowałam się na mówika. Na mówika byłam już namawiana od dłuższego czasu przez koleżankę która widziała podobne problemy u swojego synka. I mimo wcześniejszego oczarowania komunikacją pecs zdecydowała się przejść na mówik i nie żałuje. Stali czytelnicy bloga doskonale wiedzą że Miłosz to wielbiciel elektroniki i telefony czy tablety ma w jednym paluszku. Miłosz mówika ma w domu od 2 tygodni. I wygląda na to że to strzał w dziesiątkę. Obrazek banalnie prosto i szybko wstawia się do tablicy, robiąc zdjęcie czy wyszukując go w sieci bądz korzystać z bazy 5500 obrazków mówika. Oczywiście Miłosz wpierw ocenił sytuację czy tablet nadaje się grania. Gdy nic nie znalazł jakby zrozumiał że nie do tego ten model służy. 
Z duszą na ramieniu postawiłam przed faktem dokonanym panią Kasie wielbicielkę pecs. Jednakże moja prezenetacja i odpowiednie uzywanie (nie rzucanie komunikatu w przestrzen tylko podchodzenie z tabletem do odbiorcy i powtarzanie werbalne komunikatu) spowodowały że przekonałam ją do mówika. 
Tak więc idziemy z duchem czasu i zastępujemy komunikator bardziej nowoczesną wersją, co nie zmienia faktu iż dziecko początkujące powinno zacząć od wersji zwykłej, nie elektronicznej. Pecs w tej chwili rekomenduje przejscie na 5 tym etapie na mówika. 
Trzymajcie więc za nas mocno kciuki. Bo poruszamy się na niepewnym ale jakże obiecującym gruncie. 
I na koniec nieporadny ale samodzielny komunikat Miłoszka. 


1 komentarz: