Aniołowie

sobota, 8 grudnia 2012

Ał, Ała

Nowe półsłowka Miłosza:)) niby nic a tak cieszy, powolutku coś tam się rusza z tą naszą mową , bardzo powolu ale lepszy rydz niż nic. Tym bardziej że wypowiada to słowo na prośbę oraz w sytuacjach adekwatnych do sytuacji. 

Dzis na jednym z for internetowych przeczytałam że dzieci autystyczne traktowane są przez społeczeństwo jako najgorszy gatunek z ludzkich istnień, ze nie mają szans na nic, ze cieszenie sie z takich drobiazgów jak choćby to słowo ała to głupota.. Nie powiem, zszokowała mnie swoja postawą tym bardziej za sama ponoc ma syna autystę. 
Największą radościa i miłoscia mojego zycia są dzieci, wszystkie traktuje po równi, czy zdrowe czy   
chore.  Gdy dotarło do mnie ze Miłosz ma autyzm tak nieodwołalnie i na całe zycie, byłam załamana, i chyba nadal jestem..Chyba nigdy tak do końca sie z tym nie pogodze. Gdy mysle o jego przyszłości jest mi cięzko bo nie wiem jaka ona będzie, ale wiem że zrobie wszystko żeby kiedyś w zyciu dał sobie sam radę. Narazie jest jeszcze mały, nadrabia to co jego rówiesnicy potrafią już dawno, cieszymy się że robi papa, że nauczył się klaskać, mimo ze to umieją już roczne dzieci. Cieszymy się z każdego drobnego postępu, z każdej pochwały terapeutek. I nikt i nic nam tej radości nie odbierze poniewaz kocham swojego synka nieodwołanie, bez granic. I szczerze mam w nosie co kto sobie mysli o nas, o małym i jego chorobie. Ja osobiscie zawsze byłam bardzo tolerancyjna, nie rozumiałam i nie rozumiem rasizmu, gdy widzę bardzo chore dzieci czy  niepełnosprwnych dorosłych ludzi to zwyczajnie płaczę, współczuje im. Ot taki ze mnie gatunek. Dla swoich dzieci zrobiłabym wszystko i kompletnie nie rozumiem matek które nie widzą szans dla swoich nawet nie wiem jak bardzo chorych dzieci. 
Swojego czasu przeczytałam "Pamietnik Laury" poruszył mnie do głebi. Jej walka o Laurkę..nie wiem czy umiałabym życ w takim strachu o kazdy dzień życia swojego dziecka. Zawsze w chwilach zwatpienia podtrzymuje mnie mysl ze Miłoszowi mimo chorób nic nic nie zagraża że będzie życ, moze troche inaczej niż wszyscy wkoło ale jednak nie ma obawy o jego życie.
Przeciez to ze ma autyzm nie oznacza ze jest gorszy tylko inny..

No to czas się zrealaksować na <sposobie na teściową> a moze ma ktos sposób na wredną sąsiadkę? Bo znów się pluje ze za głosno, straszy spóldzielnią. Echhh 

7 komentarzy:

  1. To teraz proponuję "Starsza Pani musi zniknąć" :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha ha ha całkiem dobry pomysł moze zaczerpne troche natchnienia

      Usuń
  2. Zszkowałaś mnie opinią tej pewnej mamy. Ja cieszę się ogromnie z słów Miłosza mimo, że moim synem nie jest. Ale zżyłam się z Wami ogromnie gdy przechodziłyśmy wirtualnie diagnozę razem. Gdy nie mogłaś załatwiC dojazdu to śniło mi się to po nocach i wyć się chciało, że nie mam jak Ci pomóc.
    W ogóle jak można dzieci dzielić na to które gorsze przeraża mnie umysł tej kobiety.
    Co do sąsiadki to cisza po 22 i ma pecha. Choć wiem, że przy wynajmie trzeba uważać bo różnie to bywa :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano róznie a sąsiadka ponoc hmmm....szkoda klawiatury

      Usuń
    2. Kasiu wiesz czytałam te wypociny tej babki i coś mi się zdaje, że to kontrowersyjna reklama książki :(

      Usuń
    3. chyba masz niesety rację jednak ja po takiej "reklamie" nie odwazyłabym sie po nia siegnąć, podejrzewam ze po lekturze całkowicie bym sie załamala, może i nie bedzie u nas juz nigdy normalnie zwyczajnie ale czy to od razu musi oznaczać ze gorzej?

      Usuń
  3. Zatkało mnie, gdy przeczytałam opinię tej kobiety. Wiesz Kasiu...myślę tak samo jak Ty. Gdy w kwietniu padła u nas pierwsza diagnoza, wyłam po nocach jak opętana. Byłam tak spuchnięta od płaczu, że ledwo na oczy widziałam. Myślałam sobie wtedy, jak damy radę, co dalej...Dziś nadal jestem załamana...a może już nie załamana, ale mam gorsze dni i wtedy popłakuje po kątach. Kocham mojego synka nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez niego. A to że ma autyzm...widocznie tak musiało być. Warczę na zbyt wścibskich ludzi na ulicach i w tramwajach. Na początku wybuchałam płaczem, dziś potrafię rzucić niecenzuralne słowo:)Cieszę się każdą pierdołą u małego. Zresztą wiesz co, moja córcia jest zdrowa i przy niej było podobnie:)
    Jestem dumna z Miłoszka:)))Dzielny chłopak...u nas też trochę mowa rusza i jestem strasznie szczęśliwa:) U nas pojawiło się słówko "kaka" na kaszę:) istne szaleństwo:)
    Sąsiadki współczuję...jak coś mogę wpaść do Was:) jestem zodiakalnym wodnikiem....:)))

    OdpowiedzUsuń