Aniołowie

czwartek, 21 lutego 2013

:)))

Choć dzień dziś zaczął sie dla mnie tragicznie, popołudnie zaowocowało na tyle że odczuwam błogie szczęscie. Ale po kolei..
Rano cięzko było wyciągnąć Miłosza z łozka tym bardziej że mielismy iść na badania więc trzeba było szybciej wyjść. Pieknie nasiusiał do kubeczka do badania, wiec juz byłam zadowolona, potem pokazałam mu saneczki więć jakos się zebrał , dał ubrać i wyszliśmy. Zaraz na dole usiadł na saneczki i całkiem spokojnie dotarlismy do przychodni. grzecznie czekał 45 min na wejście do gabinetu zabiegowego. Dwie pielegniarki i ja , dalismy radę, pani z duza wprawą cyk i juz pobrane:) Nie było strasznie, bardziej sie zdenerwował jak mu wacik przytrzymywałam. Ubrał się i na cito chciałam leciec do przedszkola juz bylismy spóznieni. No i niestety znów wyobraznia Milosza zadziałała na nie. Rozłozył sie na środku chodnika i nie idzie. Mnie w takich sytuacjach rece opadaja i juz chciałam dzwonic po sąsiada, gdy nagle go olśniło ze przeciez jak się wepchnie Mateuszowi do sanek to we dwóch się zmieszcza, no i sie zmiescili, szkoda tylko ze razem 40kg ważą i że padłam na pysk jak dotarłam do pkola, od ośrodka mam km. Miłosz jak zobaczył bramę przedszkola to wyskoczył i znów bach ze nie idzie. Babka sie na nas patrzyła z politowaniem. Ale zmroziłam ją wzrokiem:))Na szczęscie po chwili stwierdził ze na sankach we dwoje jest fajnie i powoli dotarlismy do szkoły. I tam nawet ładnie dał sie rozebrać.
Gdy po niego przyszłam przywitały mnie głosy pochwał dla Miłoszka. Wprost własnym uszom nie wierzyłam, az sie łeska zakręciła. Miłosz dwa razy pieknie sie wysiusiał w pkolu, pokazując paluszkiem na zdjecie łazienki gdy szli siusiu. Zjadł obiad. ładnie ćwiczył. Na prosbę zdjął kapciuszki gdy chciał wejść do basenu z piłeczkami. Zagaiłam przy okazji o plan aktywności Miłosza. Dowiedziałam się że Miłoszek będzie sie jednak uczył Makatonu. Do każdego zdjęcia z czynnością, doklejony bedzie gest Makatonu i ruszamy powolutku z komunikatorem. Suuuuper:)
Dzis pieknie dał sie ubrac a gdy wyszlismy z pkola, szybko upchnął sie do sanek razem z Mateuszkiem i ruszylismy do domu, gdy juz opadałam z sił zerwał sie z sanek i popedził ile sił w nogach...w stronę domu o_o. Byłam w totalnym szoku gdy sam bez proszenia wbiegł na klatkę wszedł sam po schodach i poszedł do domu. Dzis mi dziecko podmienili to nie mój Miłosz!!!
Takie dnie jak dziś dodawają skrzydeł. Latam co chwilka z aparatem żeby uzupełnic zdjecia do komunikatora. Jestem przekonana że pieknie sie nauczy Makatonu i bedziemy mogli w ten sposób porozmawiać. 
Wyniki odbieramy w poniedziałek, daj Boze niech cos wyjdzie ja juz naprawdę wole alergie niż następna dziwaczna chorobę...


9 komentarzy:

  1. Życzymy więcej takich pięknych z dni, i zawsze wielu pochwał od Pań dla Miłosza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeee Miłosz rządzi!
    Efe

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Kasiu:* Oby więcej takich dni:***

    OdpowiedzUsuń
  4. no Miłoszku ja zawsze Twojej mamie mówię, że masz mega potencjał i pokazałeś ile potrafisz :) oby tak dalej słoneczko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, oby takich dni było więcej, coraz więcej i więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. dziekujemy ze jestescie z nami , na dobre i na złe

    OdpowiedzUsuń
  7. super, buzia sie cieszy jak czytam taki wpis a na poprzednim folmiku Miłoszek pięknie układa samochodziki!
    megaczka

    OdpowiedzUsuń
  8. brawo dla Miłoszka oby więcej i więcej takich osiągnięć;))
    ;***

    OdpowiedzUsuń