Aniołowie

czwartek, 14 lutego 2013

Pierwsza miłość

a nawet dwie ale o tym za chwilę.
Rano Miłosz znów obudził się z kaszlem a ze i Kuba mu wturuje zarejestrowałam na popołudnie do lekarza obydwoje. Kube pognałam do szkoły bo wydaje mi sie ze ostatnio troche kombinuje zeby nie chodzić. Choc kaszel ma ewidentnie trzeba go osłuchać.
Kaszlu Miłosza słuchałam z rosnacym niepokojem. Zaczął mu sie odrywać i nie byłoby w tym nic złego dziwnego gdyby nie fakt ze ma go od tygodnia. Moja cierpliwośc sie dzis skonczyła, trzeba sie skonsultowac z lekarzem. Niestety Miłosz dośc wyraznie odebrał sygnały dochodzace ode mnie, zauwazył moje wahania dotyczace wyjscia do pkola. Poniewaz opuszcza zajecia nałogowo kazdego dnia walczę z soba puścic nie puścić, gdyby chodziło o zabawę napewno siedziałby w domu, jednakże wizja opuszczenia nastepnego dnia terapii napawa mnie wszechogarniajacym strachem, ze czas ucieka, ze najlepszy okres do terapii to teraz nie za rok nie za dwa. A ze jest cwany i widział co sie ze mna dzieje, postanowił sie dziś nie ubierać, z 10 minut poszarpalismy się zeby ubrał buty, jak juz buty sa na nogach wtedy zwykle kapituluje i daje się ubrać. Tak tez było dziś.. Gdy juz stał ubrany nagle zrobił sie niecierpliwy i wprost tupocząc nogami ponaglał mnie do wyjscia. Na chodniku dostał powera i pierwszy raz pobiegł sam w strone szkoły, wprawiajac mnie w zdumienie gdy nawet sam skrecił w bramy pkola.  Sam drzwi otworzyl i wszedl. Wtedy dostrzegł dziewczynkę która bardzo lubi pobiegł wprost do niej i chciał iść z  nią na salę. Zapomiał jednakże o jednej waznej sprawie, mianowicie sie nie rozebrał. Wiec wielce rozczarowany okazujac oburzenie ruszył spowrotem do drzwi zamierzajac czmychnąć, no bo i skoro mama się waha...No i tak stał koło drzwi, olewajac nawet sama pania dyrektor, ktora prosiła go o to zeby przyszedł i sie rozebrał, no zadnego respektu nie ma to moje dziecko. Wtedy wyszło wybawienie, wielka miłość Miłosza, pani Kasia rehabilitantka. W jednej sekundzie juz grzecznie siedział, rozbierał się sam z mała pomocą.. gotów do zabawy ze swoja ukochaną panią. Dzis bedzie miał z nią zajecia w grupie i jutro też, jestem pewna ze wróci do domu cały szczęsliwy. W życiu bym sie nie spodziewała ze moje dziecko tak polubi kogos obcego. A pani Kasia słynie w pkolu jako kobieta która bardzo lubi swoja prace i dzieci. No i vice versa, dzieci lubią też ją. Pozostałe panie oczywiście też są kochane, jednakże wiadomo muszą trochę wymagać od dzieci, Miłosza, a to jemu sie bardzo niepodoba. Lubi robic to co on chce a nie to co sie od niego wymaga. Indywidualista, uparciuszek, powolutku pokornieje, choc napewno jeszcze długo to potrwa. 
Poprosiłam panie ze gdyby gorzej sie poczuł. niech dzwonią to po niego pójde narazie cisza ...mam nadzieje ze to nie pogorszenie jego zdrowia..
20 jedziemy do centrum Autyzmu do pedagog i psycholog. Mieliśmy sie tułać autobusem, pociagiem, no i otóz dzis dostałam cudowna wiadomość że sasiedzi nie chcą nas tak puszczać, chce jechać z nami autem, a tak mi głupio bo to długo zejdzie, ale wiem ze tak byłoby dla dzieci najlepiej. Mam cudownych sasiadów, choć jednych:))))) 

3 komentarze:

  1. Dziekujemy sąsiadom, oby więcej takich :)

    Ach ten Miłoszek,cóż mamą są inne kobiety w jego życiu prócz Ciebie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę sąsiadów:) a co do miłości Miłoszka do pani terapeutki...u nas mały też jest zakochany w pani Sabinie i pani Sandrze:)i tez nigdy bym nie pomyślała, że tak przywiąże się do obcej osoby:) Buziaki Kasiu i dużo zdrówka:*

    OdpowiedzUsuń