Aniołowie

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Ruszamy z terapią

Zdecydowałam się raz na tydzień jezdzić do neurologopedy na terapię. Rzecz oczywista że prywatnie bo nie ma w pobliżu mojej miejscowości żadnego bardziej wykwalifikowanego terapeuty. Miłoszek tam poznaje zasady współpracy, wyciszania się, zabawy wspólnej, troche integracji sensorycznej oraz  pracujemy na ksiązeczkach i dzwiękach. Sama w domu tez bardzo dużo z nim siedzę i ćwiczę. Kupiłam i ciągle muszę dokupować nowe przybory. Miłosz ze swoją nadwrazliwością dotykową ma spory problem żeby współpracować. Buntuje się płacze, nie chce ćwiczyć ale stopniowo widze maleńkie postepy. Do tej pory często uderzał główką w podłogę, teraz narazie tego nie robi, za to gryzie siebie nas bardzo mocno. Ale nauczył sie gdzie nosek, uszko, włosy, szkoda tylko ze nadal pokazuje moją ręką nie swoją ale juz i tak jestem szczęśliwa. Zauważyłam też że czasem rozumie co do niego mówię co do tej pory było nie do pomyślenia. Wiem że to zwiększona uwaga i praca z nim tak skutkuje więc jednak się da tylko trzeba ogromu cierpliwości. W tej chwili mam tylko jedno marzenie żeby gmina zgodziła się go dowozić do przedszkola specjalnego oddalonego o 33 km od nas. Ja nie mam fizycznej możliwości tego robić. Musiałabym wstawać o 5 rano, iść pieszo z małym 4km do autobusu, żeby go dostarczyć do miejsca gdzie dowożą do przedszkola. Następnie wrócić do domu, znów zasuwać pieszko 4km. a w południe ta sama pielgrzymka żeby go odebrać. Dlatego żyje nadzieją ze uda sie to załatwić bo jak nie to będziemy musieli porzucić nasze już ułozone życie, mieszkanie u rodziców za które nie płacimy i wyprowadzić sie do miejsca gdzie odbiorą Miłosza i zawiozą do przedszkola..Najstarszy syn musiałby zmienić szkołe..Nasza gmina nie jest otwarta na problemy dzieci niepełnosprawnych. A wielka szkoda bo przecież w życiu nie liczą się tylko pieniądze..Moja najgorsza bolączka to to ze nie mam prawa jazdy. Męza prawie w domu nie ma i to na moją głowę głównie spadło to wszystko. Autobus przejeżdża u nas raz na dzień..W pzedszkolu miałby terapie, logopede, psychologa, ja bardzo sie staram ale wiem że nie umiem do niego dotrzeć. Niemogę patrzeć jak płacze, szarpie się. Chciałabym być dla niego głównie matką a nie terapeutką, nie chce żeby zapamiętał mnie jako osobę która wiecznie go do czegoś zmusza. Trzymajcie kciuki żeby sie udało.

1 komentarz: