Aniołowie

niedziela, 19 sierpnia 2012

Troszkę wspomień

Odkąd pamietam Miłosz był wyjatkowy. Nie bawił się ja zwykłe dziecko. Pamietam jak kupiłam średniemu synkowi jeżdzik. Miłosz miał 9 miesięcy jak się nim zainteresował. Ale nie w tradycyjny sposób. Przewracał go do góry kołami i kręcił, kręcił...Myślałam ze jest za mały na normalną zabawe, że nie wie przecież do czego służy. Wtedy nie wiedziałam co to stymulacja, w sumie do dziś nie rozumiem co może być fajnego w kręceniu kólkami. Inna niepokojąca mnie rzecz to brak gaworzenia a pózniej mowy, no ale lekarze twierdzili jak i wszyscy wkoło że ma jeszcze czas, ze chłopcy to pózniej...Następne problemy to jedzenie od zawsze był "wybredny" dziś wiem że to wybiórczość, że nadwrazliwość jamy ustnej nie pozwala mu docenić wielu walorów smakowych.
Gdy miał póltora roku na paznokciach prawej rączki pojawiła sie mała biała plamka. Przeszukałam strony internetowe i oszołomiona odkryłam ze mały ma grzybicę paznokci. Pojechałam do pediatry stanowczo wykluczył grzyby, stwierdzając zapalenie i przepisując maść. Nie pomogła..i tak zaczęła sie nasza szarpanina z grzybkami. Jeden drugi trzeci lekarz kazdy na wzrok wyrokował inną diagnoze począwszy od gronkowca kończywszy na zanokcicy. Zdesperowana zrobiłam wymaz i badania mykologiczne pazura. Candida Albanis oraz grzyby pleśniowe. Po 8 miesiącach walki Flukonazol i wygrana. Niestety po 2 miesiącach grzyb powrócił.
Zachowanie Miłosza stopniowo pogarszało się. Przestaliśmy jezdzić z nim do rodziny na zakupy ponieważ strasznie płakał w takich miejscach. Nadal nie mówił, spacery koszmar, codziennie chodziliśmy wyznaczoną przez niego trasą inaczej był płacz i nerwy, szarpanina.
W końcu nasz pediatra zauwazył ze jednak coś jest nie tak i padło to straszne słowo podejrzenie autyzmu. Nie wierzyłam, w głowie miałam zupełnie inny obraz dziecka autystycznego. Miłosz lubił sie śmiać, lubił jak sie go podrzucało, biegał z braćmi po podwórku śmiejąc sie wtedy do rozpuku. Ale jednak musiałam sprawdzić. Przeczytałam wiele artykułów w sieci które nie pozostawiały złudzeń. Miłosz miał bardzo wiele cech autystycznych. Pediatra w trybie pilnym załatwił nam wizyte w centrum autyzmu, normalnie czeka sie kilka miesięcy. Pojechaliśmy na spotkanie z psychiatrą. Miłosz pokazał co "potrafi" rzucał sie na podłogę, walił o nia główką. Psychiatra stwierdził że niestety wiele wskazuje ze to jednak autyzm, dostaliśmy cała liste suplementów które miały pomóc oczyścić sie z grzybów oraz takich które miały wspomóc jego rozwój. Nastepnie przekazał nas dalej do psychologa i pedagoga. Ja już wtedy wiedziałam że on się nie myli czułam wewnętrznie ze Miłosz jest chory. Te prawie 3 lata z nim nauczyły mnie...unikania ludzi, skupisk, stałam sie na równi z Miłoszem autystą preferującym spokój i ciszę, dla jego dobra, dlatego żeby nie musiał przeżywać stresów.
CDN. jutro.. bo juz pózno..mam dużo do nauczenia sie jak obsługiwać tego bloga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz